[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podjąć dalsze kroki, wrócą tu z nakazem i rozbiorą ten dom na części. Trzeba
pamiętać o kaloszach, to może być dobry punkt zaczepienia, pomyślał. Przecież
Trent powiedział, że jego noga nigdy nie postała na tym wzgórzu. Mają to nagrane
na taśmie. Jeśli błocko z kaloszy odpowiadać będzie zabezpieczonym próbkom
ziemi, przyłapią go na kłamstwie.
Nic innego w szafie nie zasługiwało na uwagę. Tak samo w drugim pokoju, który
służył Trentowi za pracownię i magazyn.
Przez kuchnię wszedł do garażu. Były tam dwa stanowiska na jednym stał
minivan, na drugim znajdowały się skrzynie z napisami: KUCHNIA, SALON,
PRZEDPOKÓJ i tak dalej.
Bosch uświadomił sobie, że prawdopodobnie skrzynie te zawierają elementy
dekoracji.
Odwrócił się i nagle zobaczył, że z różnych miejsc patrzą na niego czarne szklane
ślepka: przeciwległa ściana obwieszona była głowami dzikich zwierząt. Poczuł
ciarki na plecach od urodzenia nienawidził takich trofeów.
Przez kilka minut szperaÅ‚ w skrzyni z napisem POKÓJ CHAOPCA 9 12.
Tkwiły w niej zabawki, modele samolotów, deskorolka i pitka. Bosch wyjął
deskorolkę i obejrzał ją dokładnie, pamiętając o metce na koszulce znalezionej w
plecaku.
Po dwudziestu minutach wrócił do salonu. Trent zerknął na niego.
Zadowolony? spytał.
Na razie tak. Dziękuję za...
Widzicie? To się nigdy nie skończy! Na razie tak ! Wy mi już nigdy nie dacie
spokoju, co? Gdybym handlował narkotykami albo napadał na banki, moje winy
zostałyby mi odpuszczone. Ale ponieważ przed prawie czterdziestu laty dotknąłem
małego chłopca, jestem winny aż do śmierci.
To było chyba coś więcej niż dotknięcie odparł Edgar. Mamy akta, niech
pana o to głowa nie boli.
Trent mruknął, że niepotrzebnie dał się namówić na tę rozmowę. Bosch zerknął
na Edgara. Ten skinął głową, dając znak, że skończył przesłuchanie. Bosch podszedł
do stolika i zabrał dyktafon. Nie wyłączywszy urządzenia, wsunął je do kieszeni na
piersi. Czasem najważniejsze słowa padają dopiero wtedy, gdy oficjalna rozmowa
dobiegła końca.
Dziękujemy za współpracę. Już sobie idziemy. Być może jednak będziemy
chcieli spotkać się z panem jutro. Pracuje pan jutro?
Nie dzwońcie do pracy! Zrujnujecie mi życie!
Podał im numer swojego pagera. Bosch zanotował. Następnie policjanci wyszli, a
Trent zatrzasnÄ…Å‚ za nimi drzwi.
Nagle Boscha oślepiło jasne światło. Ruszyła ku nim dziennikarka, za którą
podążał kamerzysta.
Dobry wieczór panom. Nazywam się Judy Surtain, wiadomości Channel Four.
Czy jest przełom w śledztwie?
Nie odparł Bosch. Nie ma przełomu. Wykonujemy rutynowe działania. Nie
mieliśmy okazji porozmawiać wcześniej z mieszkańcem tego domu. Zadaliśmy parę
podstawowych pytań, to wszystko. Mówił znudzonym tonem, mając nadzieję, że
dziennikarka siÄ™ nabierze. Przykro mi, na dziÅ› brak sensacyjnych informacji.
Czy ten obywatel pomógł?
Wszyscy z okolicy próbują być pomocni, ale dochodzenie dopiero nabiera
tempa. Bosch wskazał ruchem ręki dom Trenta. Okazało się, że ten obywatel
sprowadził się tu w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym czwartym roku, my
natomiast mamy pewność, że zbrodni dokonano sporo wcześniej. Nie mam nic
więcej do powiedzenia. Przecisnął się w kierunku samochodu.
Pańskie nazwisko?!
Bosch otworzył portfel i wyjął wizytówkę.
Panowie rzekła Surtain jeśli zechcielibyście powiedzieć mi coś
nieoficjalnie, to obiecuję, że nie ujawnię zródła informacji.
Nie mamy nic do powiedzenia odparł Bosch. Dobranoc.
Wsiadł z Edgarem do samochodu. Zapalił silnik, wycofał i ruszył przez kanion do
komendy.
Co teraz? spytał Edgar.
Zajrzymy do jego akt. Zobaczymy, za co został skazany i jak to wyglądało.
ZajmÄ™ siÄ™ tym jutro z samego rana.
Nie. Chcę, żebyśmy najpierw dostarczyli nakazy do szpitali. Musimy
zidentyfikować tego dzieciaka, by ewentualnie ustalić powiązanie między nim a
Trentem. Spotkajmy się w sądzie o ósmej.
Dobra. Znalazłeś coś ciekawego w jego domu?
Niewiele. W garażu widziałem deskorolkę. Wśród elementów dekoracji i
rekwizytów. Pamiętasz metkę na koszulce? No i ubłocone kalosze.
Może to błoto ze wzgórza. Ale nie wierzę, żeby przeszukanie domu coś dało.
Facet miał dwadzieścia lat, by pozbyć się dowodów zbrodni. Jeśli to on.
WÄ…tpisz?
Czas się nie zgadza. Osiemdziesiąty czwarty to trochę pózno.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]