[ Pobierz całość w formacie PDF ]

narzeczonym. Właściwie, dlaczego ja się tym przejmuję?  pytała się w
myślach. Caleba nie powinna interesować moja przeszłość. Mo\e w ogóle nie
zwrócił uwagi na słowa Masona. Nie, znała Caleba na tyle, \e doskonale
wiedziała, i\ ta informacja nie uszła jego uwagi.
A właściwie mo\e nawet zabawniej byłoby nie wyprowadzać go z błędu?
Niech sobie myśli, \e była związana z Masonem, przemknęło jej przez głowę.
Gazeta, którą odło\yła, otworzyła się na stronach z ogłoszeniami. Przyszło
jej do głowy, \eby przejrzeć oferty ekip malarskich i budowlanych. Jej myśli
zaczęły krą\yć wokół innej sprawy. Zastanawiała się nad... zmianą wystroju
domu Caleba. Uwielbiała robić takie rzeczy, lecz w tym wypadku powinna dać
sobie spokój. Przecie\ takie prace na pewno potrwają znacznie dłu\ej ni\
wyleczenie chorej kostki... Musiałaby zatem widywać się z Calebem nawet po
tym, gdy dojdzie ju\ do zdrowia, a to było raczej niewskazane... Trochę
szkoda, bo miała wielką ochotę zająć się tym domem. Podobał jej się.
Pierwszym krokiem powinno być znalezienie odpowiedniej ekipy,
zaplanowanie koniecznych prac i zrobienie kosztorysu. Potem mogłaby zająć
się tym, co najbardziej lubi, czyli kolorystyką i umeblowaniem.
Postanowiła przez chwilę poudawać, \e Caleb zlecił jej remont domu.
Otworzyła gazetę i zaczęła przeglądać ogłoszenia firm budowlanych. Było ich
tyle, \e przynajmniej z terminem rozpoczęcia prac nie powinno być kłopotu.
Jednak nie chciała anga\ować pierwszej lepszej ekipy, ta praca powinna być
wykonana perfekcyjnie. W tym wypadku zale\ało jej na opinii Caleba.
Była tak pogrą\ona w myślach, \e nie zauwa\yła Masona Maxwella, który
właśnie wszedł do sekretariatu. Caleba i Jake'a nie było, widocznie naradzali
się po skończonej rozmowie z Maxwellem.
 O, jeszcze tutaj jesteś  ucieszył się Mason.  Myślałem, \e ju\ cię nie
zastanę.
 Ja tu pracuję  odparła spokojnie. Postanowiła nie wyprowadzać go z
błędu. Mo\e to i lepiej, \e uwa\ał ją za asystentkę Caleba.
 Szkoda, \e nie chciałaś pracować w mojej firmie... byłabyś świetną
sekretarką i nie musiałabyś się o nic martwić...
 Tak, pamiętam dobrze twoją propozycję: pilnowanie terminów twoich
spotkań, porządkowanie dokumentów i podawanie ci kawy... Pewnie uwa\ałeś,
\e tylko do tego się nadaję  powiedziała z goryczą w głosie.
 Dobrze wiesz, \e oferowałem ci znacznie więcej... Proponowałem ci
mał\eństwo...
 O! Nie wiedziałam, \e Caleb ma nową sekretarkę.  Do pokoju weszła
wysoka, młoda kobieta. Zmierzyła Sabrinę od stóp do głów nieprzyjaznym
wzrokiem.
 Wcale nie jestem sekretarką  burknęła Sabrina.  W tej chwili Calebowi
nie mo\na przeszkadzać. Mo\e pani zostawi wiadomość, chętnie przeka\ę.
 Och, ale\ ja muszę porozmawiać z nim osobiście, mam dla niego prezent
 odpowiedziała wyniośle nieznajoma.  O, Caleb!  zawołała.  Mój Bo\e!
Wyglądasz...
 Blado?  wpadł jej w słowo Caleb.
 Ale\ skąd!  zaprzeczyła energicznie.  Wyglądasz nieprawdopodobnie
męsko.  Zni\yła głos do chrapliwego, w swym mniemaniu zapewne
seksownego, szeptu.
Sabrina patrzyła na kobietę ze zdziwieniem. Poznała ju\ Angelique i Muffy.
Teraz miała przed sobą kolejną wielbicielkę Caleba. Nigdy nie przypuszczała,
\e niektóre kobiety potrafią być tak głupie i nachalne.
 Mam dla ciebie prezent, kupiłam ci nową, wspaniałą grę i mam nadzieję,
\e...
 To bardzo miło z twojej strony Candi, dziękuję  znów jej przerwał Caleb.
 Daj grę Sabrinie. Ona teraz zajmuje się moimi sprawami.
 Mo\e poka\ę ci, jak w nią grać...  nie dawała za wygraną Candi.
 Teraz jestem zajęty  odpowiedział twardo Caleb.
 Mogę wpaść do ciebie do domu, na przykład dziś wieczorem. ..  Candi
przechyliła zalotnie głowę.
 Musisz to ustalić z Sabrina  odparł.  To ona teraz rządzi w moim
domu...  Zawiesił głos.  Nie wiem, jakie ma na dziś plany.
Mason otworzył ze zdziwienia usta.
 Sabrina u ciebie mieszka?  wymamrotał.
Caleb objął Sabrinę ramieniem, udając, \e nie usłyszał pytania Masona.
Cały czas zwracał się do Candi.
 Widzisz, sytuacja się zmieniła.  Pocałował Sabrinę w czubek głowy. 
Jesteśmy prawie nierozłączni.
Sabrina miała ochotę kopnąć Caleba w bolącą kostkę. Zerknęła ukradkiem
na pobladłą twarz Masona. Jednak ju\ po chwili cała ta sytuacja zaczęła ją
bawić.
 To miłe, \e pani tak się troszczy o Caleba  zwróciła się do Candi ze
słodkim uśmiechem.  Dziękuję za prezent, tak rzadko wychodzimy teraz z
domu, \e gra bardzo nam się przyda.
Gdyby wzrok mógł zabijać, Sabrina z pewnością byłaby ju\ martwa.
 Ona z tobą mieszka?  Candi postanowiła ostatecznie wyjaśnić sytuację.
 Tak, mieszkamy razem  przyznał Caleb i jakby na potwierdzenie swoich
słów objął Sabrinę i przytulił do siebie. To było bardzo dziwne, ale jej ciało
natychmiast zareagowało na ten dotyk. Leciutko zadr\ała i delikatnie oparła
głowę na jego ramieniu.
Mason stał z na wpół otwartymi ustami. Sabrina przez krótki moment miała
ochotę serdecznie się roześmiać. Nieoczekiwanie dla samej siebie zapragnęła
pokazać Masonowi, a tak\e Candi, \e z Calebem łączy ją coś naprawdę
powa\nego.
Uniosła głowę i z lekko rozchylonymi ustami zajrzała Calebowi w oczy.
Wyglądała tak, jakby zapraszała go do pocałunku.
Caleb postąpił zupełnie odruchowo. Na oczach zadziwionych gości
pocałował jej rozchylone usta. Nie wiedział dlaczego to zrobił, nie planował
tego.
Pocałunek był delikatny, a jednak przez ich ciała przebiegł dreszcz. Przez
bardzo krótką chwilę patrzyli sobie głęboko w oczy jak zaczarowani. Byli
zdziwieni, \e zwykły pocałunek sprawił im tyle przyjemności.
Pierwsza otrząsnęła się z tego czaru Sabrina.
 Kochanie, jak zwykle rozmazujesz mi szminkę  powiedziała z
frywolnym uśmieszkiem. Postanowiła udawać przed Calebem, \e pocałunek
nie zrobił na niej \adnego wra\enia. Jednak w rzeczywistości serce waliło jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl