[ Pobierz całość w formacie PDF ]

puścił na sufit kłęby błękitnego dymu. Pomyślał, że gość Eryki mógł przyjechać bez
zapowiedzi. Podejrzewał jednak, że nie wspomniała mu o tym celowo, by go roz-
drażnić. Zgasił papierosa i podszedł do balkonu. Nie był przyzwyczajony do tego ro-
dzaju kłopotów z kobietami. Gdy były nieznośne, odchodził. Tak po prostu. Zwiat
pełen był kobiet. Spojrzał w dół na feluki pchane wiatrem na południe. Spokojny wi-
dok poprawił mu samopoczucie.
- Raoul, chcę, aby znów śledzono Erykę Baron.
- W porządku - zgodził się tamten. - Mam na linii Khalifę w hotelu Szehereza-
da.
- Wytłumacz mu, aby był bardziej ostrożny - polecił Yvon. - Nie chcę już nie-
potrzebnego rozlewu krwi.
- Khalifa upiera się, że zastrzelony mężczyzna chodził za nią.
- Ten człowiek pracował w Departamencie Zabytków. To niedorzeczne, aby
śledził Erykę.
- No cóż. Mogę cię tylko zapewnić, że Khalifa jest świetny w swym fachu -
oświadczył Raoul.
- Lepiej, żeby tak było - mruknął Yvon. - Uprzedz Khalifę, że Stephanos chce
się dziś spotkać z dziewczyną. Mogą być kłopoty.
- Doktor Sarwat Fakhry może panią przyjąć - oznajmiła pulchna sekretarka o
bujnym biuście. Miała około dwudziestu lat i tryskała zdrowiem i entuzjazmem. Sta-
nowiła absolutny kontrast z ponurym wnętrzem Muzeum Egipskiego.
Gabinet kustosza przypominał mroczną jaskinię z okiennicami. Terkoczący
wentylator chłodził powietrze w pomieszczeniu. Pokój wyłożony był ciemną boazerią,
przypominając wiktoriański gabinet. Przy jednej ze ścian stała atrapa kominka, zu-
pełnie bezużytecznego w Kairze. Pozostałe ściany całkowicie pokrywały półki z książ-
kami. Pośrodku stało ciężkie biurko zawalone stosem ksiąg, gazet i dokumentów. Za
nim siedział doktor Fakhry, który na widok Eryki i Richarda spuścił okulary na nos.
Był niskim, nerwowym człowieczkiem koło sześćdziesiątki, o ostrych rysach i siwych,
kręconych włosach.
- Witam, doktorze Baron - rzekł, podnosząc się z miejsca. Rekomendacyjne li-
sty Eryki drżały w jego dłoniach. - Jestem zawsze bardzo rad, gdy mogę powitać ko-
goś z Bostońskiego Muzeum Sztuk Pięknych. Jesteśmy winni Reisnerowi dług
wdzięczności za jego doskonałą pracę - przemawiał do Richarda doktor Fakhry.
- To nie ja jestem doktorem Baron - poinformował z uśmiechem Richard.
Eryka zrobiła krok naprzód.
- Ja jestem doktor Baron i dziękuję za gościnność.
Oczy doktora Fakhry ego wyrażały zmieszanie.
- Przepraszam - powiedział po prostu. - Z listu polecającego wynika, że zamie-
rza pani zająć się tłumaczeniami zabytków z epoki Nowego Państwa. Cieszę się. Jest
jeszcze tyle do zrobienia. Jeśli tylko mogę w czymś pomóc, proszę na mnie liczyć.
- Dziękuję. Rzeczywiście, mam jedną prośbę. Potrzebuję podstawowych infor-
macji o Setim I. Czy mogłabym przejrzeć materiały muzealne?
- Ależ oczywiście - zapewnił Fakhry. - Jego głos zmienił się nieznacznie. Wyra-
żał większe zdziwienie, jakby prośba Eryki zaskoczyła go. - Niestety, niewiele wiemy
o Setim I, jest pani tego chyba świadoma. Oprócz tłumaczeń napisów na pomnikach,
dysponujemy jego korespondencją z czasów wczesnych wypraw do Palestyny. Ale to
wszystko. Pewien jestem, iż może pani wzbogacić naszą wiedzę swoimi tłumacze-
niami, Te, które posiadamy, są przestarzałe, od czasu ich wykonania nauka poczyniła
ogromny postęp.
- A co z jego mumią? - zapytała Eryka.
Doktor Fakhry oddał jej listy. Dygotanie nasiliło się, gdy wyciągnął rękę.
- Tak. Mamy tę mumię. Przeleżała w kryjówce w Deir el-Bahari do momentu
splądrowania jej przez rodzinę Rasulów. Wystawiona jest na górze.
Zerknął na Richarda, który raz jeszcze uśmiechnął się.
- Czy kiedykolwiek dokładnie zbadano tę mumię? - spytała Eryka.
- Tak - przytaknÄ…Å‚ kustosz. - Przeprowadzono autopsjÄ™.
- Autopsję? - zdziwił się Richard. - Jak można dokonać autopsji mumii?
Eryka ścisnęła go za łokieć. Zrozumiał znaczenie tego gestu i zamilkł. Doktor
Fakhry nie przerwał swego wywodu, jakby nie słyszał pytania.
- Ostatnio została prześwietlona przez zespół amerykański. Z przyjemnością
udostępnię pani wszystkie materiały.
Wstał i otworzył drzwi. Wyszedł z gabinetu lekko schylony, sprawiając wraże-
nie garbusa ze zwisającymi po bokach rękami.
- Jeszcze jedno pytanie - odezwała się Eryka. - Czy ma pan coś na temat
otwarcia grobu Tutenchamona?
Richard minął Erykę i pożegnał się z sekretarką, rozglądając się podejrzliwie
na boki. Dziewczyna zajęta była pisaniem na maszynie.
- Tak, możemy pani pomóc - powiedział doktor, gdy weszli do marmurowej
sali. - Jak pani wie, planujemy wykorzystać część funduszy zgromadzonych dzięki
światowej podroży  Skarbów Tutenchamona na budowę specjalnego muzeum gro-
madzÄ…cego jego eksponaty. Posiadamy kompletny zestaw notatek Cartera na mikro-
filmie, pochodzą one z tak zwanego  dziennika wejścia . Mamy też znaczącą kolekcję
korespondencji Cartera, Carnarvona i innych dotyczÄ…cÄ… odkrycia grobowca.
Doktor Fakhry przekazał Erykę i Richarda milczącemu, młodemu człowiekowi,
którego przedstawił jako Talata. Młodzieniec uważnie wysłuchał skomplikowanych
poleceń kustosza, następnie ukłonił się i zniknął za bocznymi drzwiami.
- Przyniesie nasze materiały na temat Setiego I - poinformował Fakhry. - Dzię-
kuję za przybycie. Proszę mnie powiadomić, jeśli będę mógł się do czegoś przydać.
Uścisnął dłoń Eryki, próbując opanować nerwowy tik, który wykrzywił jego
twarz w szyderczy grymas. Odszedł ze zgiętymi rękami, zaciskając rytmicznie palce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl