[ Pobierz całość w formacie PDF ]
węchem odnajdują je tuż pod ziemią i pod listowiem, a słyszałem, że we Francji używają do
tego świń - prychnął ze wzgardą.
- Masz rację, panie Martini - pokiwała głową Tekla - tyle tu dobrych rzeczy. Choćby i te
sery...
- Właśnie, sery - podchwycił z zapałem notariusz. - Pochodzisz, pani, z kraju uznawanego za
ojczyznę serów. Mówią, że Francja ma ze trzysta gatunków tego specjału. My tu, w
Piemoncie, też nie możemy narzekać, a nasza gorgonzola równać się może z francuskim
roquefortem.
- Może - przytaknęła. - Mnie nawet lepiej smakuje.
- Widzisz więc, pani, że hrabia ma tu wszystko, czego potrzeba do życia, bo nawet w jego
posiadłościach są i kamieniołomy, z których dobywa się niepośledni materiał budowlany,
wapień i trochę marmuru. Hrabia Certa nie zginie, choć nieuczciwy sługa okradł go z wielkich
sum pieniężnych.
- Dlaczego hrabia na to pozwolił?
- Ufał mu. Ufał mu bardziej niż mnie, niż staremu don Biagio. A do tej bezkrytycznej ufności
skłoniła go niechęć, jaką obaj czuli do pana de Nanterre. Tak, tak - pokiwał głową - bo i ten
Pinin, ów nieuczciwy sługa, nienawidził twego stryja, pani, który złapał go na oszustwie i na
kradzieży. A jak wiesz, młody hrabia nie mógł matce przebaczyć drugiego małżeństwa. Był
wówczas dzieckiem i tylko tym tłumaczę jego niechęć, a właściwie nienawiść do ojczyma.
Pinin potrafił to wykorzystać. Hrabia, gdy dorósł, zaślepiony tą nienawiścią utrzymywaną w
stanie wrzenia przez tegoż sługę, dawał ucha najgorszym oszczerstwom, jakie ten łotr rzucał
na pana de Nanterre. Oskarżył go nawet o otrucie ojca... Nie wiesz, pani, co tu się niegdyś
działo. W każdym razie teraz otwierają mu się powoli oczy i zaczyna rozumieć... Całe
szczęście, że wreszcie ujął rządy w swoich dobrach we własne ręce. Pełen jest skruchy,
oskarża się o lenistwo... Zupełnie się zmienił. Dawniej nic go nie interesowało. Teraz sam
wgląda we wszystko. Ma tam bardzo sobie oddanego stajennego... tego właśnie, którego
uwięzili Francuzi.
- Cieszę się, że hrabiego nie załamały te wydarzenia - powiedziała z powagą. - Wydawał się
taki podatny na wszelkie przeciwności...
- Nie, nie - zaprotestował pan Martini. - Certowie to ludzie mocni, obca im słabość
charakteru. Pamiętaj, pani, że cios, który powalił ostatniego z nich, dotknął dziecko samotne
i zrozpaczone. Ale już się podniósł, już jest sobą.
- Miło mi to słyszeć - szepnęła. - Ze względu na pana de Nanterre, którego potraktował tak
niesprawiedliwie.
- Nasze królestwo z uwagi na swe położenie wydało mocnych ludzi, zmuszonych bronić
swojej ziemi przed obcym najazdem. Piemont leżący przy granicy Italii jest regionem
przejściowym, a raczej przechodnim między Półwyspem a Francją. Deptali to królestwo z
zachodu Gallowie, ze wschodu wizygoccy barbarzyńcy, potem Francuzi, Niemcy i Hiszpanie.
Piemont ostał się jednak i wyszedł zwycięsko z każdej inwazji. Tak i teraz... Bonaparte pobije
Austriaków i połączywszy się z armią Hoche'a, ruszy pewnie na Wiedeń. My pozbędziemy się
wówczas tej przymusowej opieki i wrócimy do normalnego życia.
- Tak sÄ…dzisz, panie Martini?
- Tak przypuszczam. Bonaparte, wygnawszy precz panujących tutaj książąt, podzieli Italię na
republiki. Dynastia Sabaudzka z Piemontu ocalała, jest więc nadzieja, że i nadal nie opuści
królewskiego pałacu w Turynie, a nasze miasto odzyska znowu swój dawny charakter
wytwornej stolicy. Bonaparte nie podniósł dotąd ręki na nasze królestwo, a miłościwie nam
panujący Wiktor Amadeusz Iii zachował swój tron. Zwiatły to monarcha. Założył w Turynie
Akademię Nauk, choć przez tutejszych jakobinów uznany został za tyrana, a więc człowieka
nieoświeconego. Wybacz, pani, pewnie zanudziłem cię na śmierć.
- Przeciwnie, panie Martini, interesuje mnie wszystko, co dotyczy mojej nowej ojczyzny.
Bardzo ci dziękuję, że mnie oświeciłeś. Często rozmawiam z don Biagiem o tych sprawach.
Innych znajomych tu nie mam. Wszystko więc, co mi powiedziałeś, bardzo jest dla mnie
cenne.
Don Biagio i jego wikariusz odwiedzili Teklę następnego dnia. Powtórzyła im rozmowę z
panem Martini i to, czego się dowiedziała.
- Widzisz, pani - zabrał głos don Gaetano - nie tylko nasz Piemont, ale cała Italia potrzebuje
reform. Społeczeństwo domaga się zmian... Rewolucja francuska otworzyła ludziom oczy...
Bonaparte przyrzekł wolność, równość i rewolucję, nic też dziwnego, że młodzi powitali go
jak wyzwoliciela. Dla mnie to wróg, ale uznaję w nim wybitnego człowieka, który nie
zadowoli się podrzędną rolą, jaką mu wyznaczy Dyrektoriat. Opromieniony sławą zwycięskich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]