[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiedział tylko, że umrze ze wstydu, jeśli cała sprawa wyjdzie na jaw. Wrócił do kuchni, wyjął
z szuflady duży nóż do mięsa, a następnie ubrał się i wyszedł z domu.
Opanował się na tyle, że mógł bezpiecznie jechać pustymi ulicami w dół rzeki. Przy
moście Blackfriars zatrzymał samochód i zszedł na nabrzeże. Tej nocy wody Tamizy były
wzburzone, na powierzchni tworzyły się białe grzywy.
Dopiero teraz zastanowił się, po co tu przyszedł. Był bogatym i wpływowym
człowiekiem. Co kazało mu tu przyjść? Zachowywał się, jak lunatyk kroczący przed siebie
bez celu. Ale na jak długo będzie świadomy tego, co się z nim dzieje? Wiedział, że prędzej
czy pózniej znów pójdzie gdzieś bez wyraznego powodu. Znalazł się w sytuacji bez wyjścia.
Chłodny wiatr i deszcz ocuciły go nieco. Przypomniał sobie wszystko: łaznię,
fontanny wody tryskające rur, podłogę wyłożoną kafelkami, upał, kobiety śmiejące się i
wiwatujące. A w końcu istotę żyjącą za ścianą wody, kreaturę bardziej odrażającą niż te, które
pamiętał ze swych nocnych koszmarów. Zgwałciły go! - przypomniał sobie brutalny akt;
kiedy stracił przytomność, te dziwki dobrały się do niego. I o to nie miał do nich żalu. Ale co
jeszcze mu zrobiły, co jeszcze? Ostatecznie poczynił już pierwsze kroki, by zniszczyć ich
kryjówkę. Teraz mógł unicestwić to, co z niego uczyniły posługując się czarami.
Wiatr był zimny, ale jego krew gorąca. Gdy przeciął żyłę, trysnęła szkarłatnym
strumieniem. Tamiza przyjęła ją z entuzjazmem. Błyskawiczna utrata krwi osłabiła Garveya.
Nie martw się - pomyślał - osuwając się na kolana i staczając do wody - nikt się o tobie nie
dowie... tylko ryby. Gdy spienione fale rzeki zamykały się nad nim, modlił się, by śmierć nie
była kobietą.
Zanim Garvey obudził się w nocy i stwierdził, że jego ciało zbuntowało się, Jerry
opuścił pływalnię, wsiadł do samochodu i zamierzał wrócić do domu. Jednak nie był
przygotowany na kolejną niespodziankę. Oczy mu łzawiły i miał przytępiony refleks. Mało
brakowało, a spowodowałby wypadek. Wtedy zaparkował samochód i dalej poszedł pieszo.
Po ostatnich przeżyciach pozostało niejasne wspomnienie, choć minęła dopiero niecała
godzina. Głowę miał Pełną dziwnych skojarzeń. Pogrążony w marzeniach, szedł ulicami. Do
rzeczywistości przywołał go widok Chandamana i Fryera, czekających w jego sypialni.
Nie czekał, aż go złapią, lecz odwrócił się na pięcie i uciekł. Znudzeni długim
oczekiwaniem, opróżnili gospodarzowi cały barek i zanim zdążyli się zorientować, Jerry był
już na ulicy.
Poszedł do Carole, ale nie było jej w domu. Postanowił zaczekać. Prawie pół godziny
siedział na schodach, a kiedy wrócił sąsiad z góry, Jerry skorzystał z jego zaproszenia. Wypił
filiżankę gorącej herbaty i, nie chcąc nadużywać gościnności, poszedł do śródmieścia, gdzie
zostawił samochód. Zebrało się tam mnóstwo ludzi.
- Dokąd idziecie? - pytał ich.
- Obejrzeć czarownice - odpowiadali.
- Jakie czarownice? - chciał wiedzieć, ale nikt nie zwracał już na niego uwagi. Szedł
za innymi. Zapadał zmierzch i ulice rozjaśniało tylko słabe światło latarni. Ze zdziwieniem
stwierdził, że tłum podąża w kierunku pływalni. Słyszał odgłos podobny do plusku fal
rozbijających się o morski brzeg. Skręcił w Leopold Road. Skąd ten plusk? - zastanawiał się.
Wciągnął w nozdrza powietrze nasycone wilgocią i solą, jakby znajdował się blisko morza, a
nie rzeki. Jerry był coraz bardziej zdziwiony. Zatrzymał się i patrzył, jak ulicą płynie woda.
Ludzie zbierali się przy schodach pływalni. Wkrótce Jerry stał już po kostki w wodzie, Ryby -
drobne, srebrzyste strzałki - płynęły z jej prądem.
- Jerry? - Carole stała na schodach i patrzyła na niego zaniepokojona. - Co się z tobą,
do diabła, działo?
Opowiedział jej o zasadzce zorganizowanej przez Garveya, o tym, jak go zbili, a
potem czekali na niego j w domu. Skwitowała to chłodną sympatią. Nie powie-dział jej nic o
ucieczce, ani o kobietach, ani o tym, co widział w łazni. Nie potrafił jej tego wyjaśnić, nawet
gdyby chciał - z każdą godziną tracił pewność, że w ogóle cokolwiek widział. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl