[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ale nic się nie stało, chociaż Sublett nocował w montxo, na rozłożonych siedze-
niach. Rydell wciąż starał się nawiązać kontakt z tymi ludzmi z Republiki %7łądzy,
których znał Lowell, wykorzystując sieciowy telefon i próbował zostawić wia-
domości poczcie głosowej. Jakiegoś pana Ma, czy jakoś tak. Jednak chyba nikt
ich nie odbierał, więc znów wydzwaniał do ludzi z Republiki i długo opowiadał
całą tę historię, wszystko, co im się przydarzyło, a oni zarejestrowali to i mieli
umieścić w poczcie pana Ma. Rydell powiedział, że zamieszczą to jako główną
i jedyną wiadomość. Stwierdził, że w ten sposób na pewno zwróci na nią uwagę.
Kiedy dotarli do LA i wzięli pokój w motelu, Chevette była lekko podnie-
cona, ponieważ zawsze chciała to przeżyć. Jej matka zwykle dobrze się bawiła,
kiedy nocowała w motelach. No, okazało się to czymś w rodzaju kempingu bez
przyczep, z małymi betonowymi bungalowami podzielonymi na mniejsze pokoje,
a przy basenie jacyÅ› cudzoziemcy piekli coÅ› na grillu. Sublett bardzo siÄ™ zdener-
wował, ponieważ nie znosił węglowodorów i w ogóle, ale Rydell uspokoił go, że
tylko na jedną noc. Potem podszedł do nich, porozmawiał chwilę i dowiedział
się, że to Tybetańczycy. Robili dobre szaszłyki, ale Sublett jadł tylko to, co kupił
w drugstorze: butelkowaną wodą popijał te żółte baloniki wyglądające jak mydło,
po czym poszedł spać do montxo.
A teraz znalazła się tu, w tym miejscu zwanym Century City II, usiłując wy-
glądać tak, jakby dostarczała przesyłkę. Była to jedna z tych zielonych cyckowa-
tych budowli wspartych na trzech nogach. Widziało się, którędy biegną, ponieważ
ściany zbudowano z przezroczystego szkła. Była to chyba największa konstrukcja
w mieście; zdawała się nie mieć końca. Rydel nazywał ją  Glutem . Ekskluzyw-
ne miejsce, coś w rodzaju China Basin, zamieszkałe przez takich samych ludzi,
jakich przeważnie widuje się w centrum finansowym, w halach targowych lub
rozwożąc przesyłki.
No cóż, miała odznaki na kurtce i wzięła prysznic w motelu, ale i tak czuła
się tu nieswojo. Tyle drzew rosnących w gigantycznej, pustej w środku podporze
i niesamowite, przyćmione światło sączące się ze wszystkich stron. Stała na ru-
chomych schodach, ciągnących się bez końca, jadąc wciąż w górę, otoczona przez
ludzi, którzy czuli się tu u siebie. Rydell powiedział, że w pozostałych dwóch pio-
nach znajdujÄ… siÄ™ windy biegnÄ…ce pod kÄ…tem, tak jak ta Skinnera. Jednak znajomy
Subletta mówił, że zazwyczaj pilnuje ich więcej ludzi z IntenSecure. Wiedziała,
203
że Sublett jedzie gdzieś za nią, a przynajmniej tak ustalili, zanim Rydell wysadził
ich przed wejściem. Spytała go, dokąd teraz jedzie, a on odparł, że musi pożyczyć
latarkę. Naprawdę go polubiła. Trochę ją to niepokoiło. Chciałaby wiedzieć, jaki
okazałby się w innej sytuacji. Zastanawiała się również, jak sama by się zacho-
wała. Obaj z Sublettem pracowali przedtem dla firmy zabezpieczającej budynek,
IntenSecure, więc Sublett zadzwonił do swojego kolegi i wypytał go o ochronę.
Udawał, że zamierza ubiegać się o inną posadę. Razem z Rydellem wymyślili
sposób, w jaki mogła dostać się do środka, przy czym miał ją ubezpieczać. Nie-
pokoiło ją zachowanie Subletta, który sprawiał wrażenie, że zamierza popełnić
samobójstwo. Kiedy zaczęli realizować plan opracowany przez Rydella, jakby
zaczął żegnać się z życiem. Wciąż mówił o swojej apostazji, filmach, które mu
się podobały, oraz o jakimś Cronenbergu. Był dziwnie spokojny, jak ktoś prze-
świadczony o swej nieuchronnej śmierci; jakby pogodził się z tym, chociaż wciąż
martwił się swoim uczuleniem.
Zielone światło. Przejeżdża przez nie. W motelu przygotowali jej paczkę.
W środku były szklanki. Zaadresowana do Karen Mendelsohn.
Zamknęła oczy, powiedziała sobie, że Bunny Malatesta naskoczy jej na głowę,
jeśli nie doręczy przesyłki, po czym nacisnęła guzik.
 Tak?  odezwał się jeden z tych komputerów.
 Posłaniec z Allied Messengers, do Karen Mendelsohn.
 Przesyłka?
 Ma ją pokwitować.
 Mam autoryzacjÄ™. . .
 Osobiście. Mam mieć jej podpis. Rozumiesz? Cisza.
 Rodzaj przesyłki?
 Myślisz, że je otwieram czy co?
 Rodzaj przesyłki?
 No  powiedziała Chevette  tu jest napisane  Sąd do Spraw Spadko-
wych w San Francisco i jeśli nie otworzysz tych drzwi, panie geniuszu, to znaj-
dzie siÄ™ w pierwszym odlatujÄ…cym tam samolocie.
 Proszę czekać  rzekł komputer. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl