[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pieprzonego Charlottesville. Komórka Mag-gie przełączała go
na pocztę głosową. Czy Sloane już coś jej zrobił?
Teraz, oczywiście, wszystko trzyma się kupy.
Pamiętał, jak George Sloane spytał go, gdzie był, kiedy
dostarczono pudełko z pączkami.
Sloane powiedział wtedy: Jeśli dobrze pamiętam, nie potrafisz
się oprzeć pączkom z czekoladą".
Czekoladowe pączki były jedyną obsesją Tully'ego. Przeżywał
różne fascynacje: czekoladowe markizy z masą waniliową,
cukierki z lukrecją, a kiedyś żelki, ale czekoladowym pączkom
był wierny od zawsze. To jednak okazało się za mało, by
skierować go na właściwy trop. Sloane powiedział też: Więc
terroryści umieszczają teraz listy z pogróżkami na dnie pudełka
z pÄ…czkami"?
Skąd wiedział, że list był na dnie pudełka? Tylko Cuniningham,
Maggie, Ganza i Tully mieli taką wiedzę. Nikt by nie pomyślał,
że właśnie tam ukryto list. Sloane to wiedział, ponieważ sam go
tam schował.
A dlaczego Caroline i jej narzeczony stali siÄ™ celem Sloane'a,
jeśli nie dlatego, że to była jego ukochana, z którą wciąż
utrzymywał kontakt, i to jeszcze w lipcu tego roku. Jego dawna
ukochana. Indy, czyli George Sloane, wpadł w szał, kiedy za
pierwszym razem nie wybrała jego. Z tego powodu wyrzucono
go nawet z FBI przed zakończeniem szkolenia. Został
specjalistą od kryminalistycznej analizy dokumentów, pracował
dla FBI, ale zawsze na zewnątrz, zawsze na marginesie. Brał
udział we wszystkich głośnych śledztwach, ale nigdy nie został
doceniony jak należy. George Sloane zawsze chciał być
agentem, a nie profesorem.
Ile jeszcze przesyłek wysłał?
A na dodatek teraz jest z nim Maggie. I nie odbiera telefonu.
Może Tully się myli. Może nic jej nie grozi. Może po prostu nie
ma tam zasięgu. Może nie ma powodu do
paniki.
Powtarzał to sobie, dociskając gaz do dechy.
ROZDZIAA
80
Uniwersytet stanu Wirginia
W głowie Maggie huczało. Oprzytomniała, słysząc dzwięk
przypominajÄ…cy zgrzyt paznokci przesuwajÄ…cych siÄ™ po tablicy.
Zamrugała powiekami, widziała jak przez mgłę. Coś zielonego
mignęło jej przed oczami.
Powietrze cuchnęło czymś zjełczałym, przepoconym futrem,
zwierzęcymi odchodami.
Rozpoznała piski i skrzeki, które słyszała wcześniej. Tyle że
teraz nie rozlegały się w końcu korytarza, lecz gdzieś blisko.
Otworzyła oczy i próbowała się skupić. Potem nagle
otrzezwiała.
Ujrzała utkwione w niej paciorki oczu. Zielone futro kłębiło się
i przemykało. Między metalowymi prętami wystawały ostre
pazury. Znajdowała się w środku małego pomieszczenia, gdzie
przy dwóch ścianach stały klatki z wrzeszczącymi małpami.
Chciała się wyprostować i upadła. Jej nadgarstek był
przywiązany plastikową taśmą do stolika. Szarpnęła ręką, lecz
taśma tylko mocniej werżnęła się w skórę, a ruch wywołał
głośniejszy wrzask małp, które teraz waliły jak oszalałe w klatki
i wyciągały na zewnątrz łapy.
Maggie starała się opanować, siedzieć cicho.
Zupełnie się nie ruszać.
Wolną ręką dotknęła kieszeni żakietu i nie zdziwiła się nawet,
że jej telefon komórkowy zniknął. Podobnie jak smith wesson.
Rozejrzała się za czymś, czym mogłaby przeciąć taśmę, ale nie
widziała tam nic prócz klatek. Grudki jedzenia i małpie
odchody walały się po całej podłodze, leżały nawet pod nią.
Uniosła się lekko. Nie mogła się zupełnie wyprostować, mając
rękę przywiązaną do stołu.
Raz jeszcze zlustrowała pomieszczenie. Tym razem jej uwagę
zwróciły dwie klatki w rogu ściany i ogarnął ją chłód. Ich
drzwiczki były otwarte. W tej samej chwili dojrzała jakiś ruch
Jakby trzepnięcie długiego zielonego ogona, za stołem przy
drzwiach.
Instynktownie chwyciła za kaburę, zanim przypomniała sobie,
że jest pusta.
Potem kątem oka dostrzegła drugą kulę zielonego futra. Małpa
siedziała wysoko na jednej z klatek i patrzyła na nią.
Okej, więc co najmniej dwie małpy są na wolności. Ostre
pazury, ostre zęby. Gdzieś z banku pamięci przywołała też
informację, że małpy plują.
Nie patrz na nie. Siedz cicho i spokojnie.
Nie ruszaj siÄ™.
Coś wymyśli, ale musi zachować spokój. Oddychać. Po raz
kolejny objęła wzrokiem pokój, poruszając tylko oczami.
Wtedy zgasło światło.
Bardzo dużo ją kosztowało, by nie zacząć krzyczeć. Kiedy
poczuła futro ocierające się o jej twarz, automatycznie się
odsunęła. Wstrzymała oddech, nim znowu znieruchomiała.
Spokój. Musi zachować spokój. Nie okazywać strachu.
Była mokra od potu, przerażona. Czy one tego nie czują? Ale
coś jej mówiło, że nie zaatakują, dopóki nic im nie zagrozi.
Wtedy poczuła coś na policzku. Tym razem to nie było futro,
lecz pazury.
ROZDZIAA
81
Uniwersytet stanu Wirginia
Tully tylko raz był w gabinecie Sloane'a, ale bez trudu
zapamiętał, gdzie to było. Słoane przechwalał się, że ma biuro w
piwnicach starego budynku szkoły medycznej, gdzie nikt mu
nie zawraca głowy. Tylko Sloane mógł twierdzić, że gabinet w
piwnicy to wielki przywilej.
Przed budynkiem zauważył miejsce parkingowe Geor-ge'a
Sloane'a, taką specjalną tabliczkę, którymi uniwersytet nagradza
profesorów po wielu latach pracy. Stał tam zaparkowany SUV z
rzÄ…dowÄ… tablicÄ… rejestracyjnÄ….
Tully potrząsnął głową. Facet ma swoje miejsce parkingowe i
fundowany przez państwo samochód. Ma etat na szanowanym
uniwersytecie, i jeszcze nie jest zadowolony.
Tully nie czekał na windę i zbiegł schodami.
Gabinet Sloane'a był zamknięty, mimo to Tully zaczął walić w
drzwi. Wyciągnął glocka i zaczął sprawdzać
drzwi na lewo i na prawo, niezależnie od tego, że miały zamki
na karty magnetyczne. Cały czas w drugim końcu korytarza
wrzeszczały małpy.
Zatrzymał się przed drzwiami, za którymi też darły się małpy, z
nadzieją, że się myli, zgadując, na kogo tak wrzeszczą.
- Zajęło ci to sporo czasu - rzekł George Sloane zza jego
pleców.
Tully odwracał się powoli. Sloane stał w korytarzu i trzymał w
dłoni kilka strzykawek.
- Zaoszczędziłem dla ciebie trochę wirusa. - Uniósł jedną ze
strzykawek, wsuwając pozostałe do kieszeni marynarki.
- Gdzie agentka 0'Dell?
- Jest bardziej przebiegła niż ty. - Sloane uśmiechnął się. -
Dotarła do wszystkich moich inspiracji. A ty niczego się nie
domyśliłeś, co?
- Jakie to ma znaczenie? A może wciąż chcesz ze mną
współzawodniczyć? - Jedyny sposób, by Sloane zaczął mówić,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]