[ Pobierz całość w formacie PDF ]
parÄ™ na ich dworze w Estelli, opowiada o tym Valle-Inclan w Sonacie zimowej; margarytki
rozdają szkaplerzyki i paczki papierosów pomiędzy rannych żołnierzy, a także wełniane
skarpetki, ciepłe podkoszulki, swetry i inną odzież oraz butelki koniaku takich marek jak Tres
Ceros firmy Osborne, Tres Copas firmy Gonzalez Byass i Tres Cepas firmy DomecÄ…, drapiÄ…
w gardle jak terpentyna, doprawdy, tak nas traktują, jakbyśmy byli biedakami z konferencji
świętego Wincentego a Paulo. Margarytki noszą koszule khaki i czerwone berety, ponieważ
są karlistkami, to jasne, częściej mówi się o nich karlistki, ich szefowa, dońa Maria Rosa
Urraca Pastor, a może Rosa Maria, nie wiem, jest nie pierwszej młodości, ale artylerzyście
Camilowi bardzo siÄ™ podoba.
- To bardzo dobra kobieta i mnie ona przypomina generała Silvestre, don Manuela
Fernandeza Silvestre, tego od klęski w Annual.
- Chyba nie z powodu wąsów.
- Nie, z postawy, ze sposobu chodzenia.
Casiano Areał, dyrektor fabryki herbatników "Biszkopcik Hiszpański", dawniej
"Biszkopcik Angielski", był jedynym człowiekiem, który potrafił dać sobie radę z doną Ritą,
kiedy wpadła w furię.
- Casiano, powiem panu, niech Bóg mi wybaczy, ale jeżeli mój mąż jeszcze raz nie wydoli,
kiedy tyle forsy w niego włożyłam, to przysięgam panu, że go zabiję, jak Bóg na niebie, że
zabijÄ™!
- No proszę się uspokoić, musi mieć pani trochę cierpliwości i dobrze odżywiać don
Rosenda, to bardzo ważne, jak chce pani mieć z niego pożytek, niech mu pani daje żółtka
utarte z cherry.
Trzy margarytki odwiedziły salę nr 5, w koszyczku przyniosły prezenty.
- %7łołnierzyku, udekoruję cię szkaplerzykiem Najświętszego Serca, żeby cię strzegł od
wszelkiego złego, popatrz, co tu jest napisane: Zatrzymaj się kulo, Serce Jezusa jest przy
mnie.
Artylerzysta Camilo zbladł, wszystka krew odpłynęła mu z twarzy.
- Nie, nie, dziękuję bardzo, niech pani udekoruje kogo innego, błagam panią, bardzo panią
proszę, miałem taki jeden przypięty agrafką do bluzy i nie ma jeszcze miesiąca, jak mi go
wyjęli przez plecy, przepraszam panienko, ale dla mnie Najświętsze Serce to bujda.
Margarytka się wściekła, wyglądała, jakby ją kto kłuł płonącymi banderillami.
- To są kpiny! Gardzisz Najświętszym Sercem Jezusa? To czerwony!
Siostra Catalina przejęła sprawę w swoje ręce i obroniła artylerzystę Camila, nikt nie będzie
obrażał jej żołnierzy.
- Won stąd, bezczelna suchotnico! Wynocha! Moich chłopaków nikt się nie będzie czepiał!
Rozumiesz? Won stąd i proszę mi na drugi raz nie wchodzić na salę bez pozwolenia!
Siostra Catalina była kobietą dzielną i nieustępliwą, trudno z nią było wygrać, dla niej my,
ranni żołnierze, stanowiliśmy dwie rzeczy: świętość i własność; to dotyczyło tylko
Hiszpanów, nie akceptowała ani Włochów, ani Maurów.
- O nie, tych niech sobie doglądają ich własne zakonnice, jeżeli takie mają, tutaj nie chcę
mieszaniny.
Casimiro Bocamaos, kościelny z Santiago de Torcela, ma duszę na ramieniu.
- Pan wierzy, że uratujemy się z tej całej nawałnicy?
- Prawdę mówiąc, nie wiem, człowiek dużo wytrzyma, miejmy nadzieję, że tak.
Raimundo z Casandulfów i jego kuzyn kiedy poczuli się lepiej i mogli się już poruszać,
mieli zwyczaj wyskakiwać wieczorami do kawiarni "Pod Dwoma Lwami" na ulicy generała
Moli, kiedyś Portales, siostra Catalina dawała im kwitek na kawę, kieliszek i cygaro dla
każdego, czasami zabierali ze sobą Chomina Galbarrę Larraona, karlistę z Legii
Cudzoziemskiej w Lacar, który nie miał ani rąk, ani oczu, bomba Laffitte wybuchła przed
czasem i urwała mu ręce i wyłupiła oczy i trzeba mu było podawać kieliszek i papierosa do
ust, do kawiarni miał też zwyczaj przychodzić jeden legionista kubański, prawie Mulat, także
ślepy, który w wolnych chwilach podśpiewywał sobie son z następującym refrenem:
mieszkam sobie hen pod lasem, zarabiam na chleb kutasem, Chomin był bardzo poczciwy i
budził litość, więc Raimundo z Casandulfów czytał mu gazetę "Nowa Rioja", najgorzej było,
jak pewnego wieczora zachciało mu się iść na dziwki, widać naszły go sprośne myśli, lokal
znajdował się po drugiej stronie rzeki, pomiędzy rzeznikiem a fabryką urządzeń
elektrycznych, u Leonory są tylko dwie prostytutki, Urbana i Modesta, jej córki, chude i
smutne, które zażywają tricalcinę, ich ojca zastrzelono, bo należał do związków zawodowych,
u Leonory przyjmuje się gości w kuchni i jest tylko jedna sypialnia, cała obwieszona
świętymi obrazkami, aż człowiekowi zaczyna być głupio, święta Ryta z Cascii, Niepokalane
Poczęcie, Najświętsze Serce Jezusa, święty Józef ze swoją gałązką tuberozy, Dzieciątko Jezus
z Pragi, jest tam też żelazne łóżko, szafka nocna, jedno krzesło, jeden stołek, budzik, nocnik,
miednica do mycia rąk i przenośny bidet, tabletki kalium hipermanganicum są
przechowywane w wazie do zupy, Urbana i Modesta zaczęły płakać i nie chciały się zająć
Chominem.
- Nie, nie, człowiekowi aż coś się robi, biedaczyna nie ma nawet czym się przytrzymać.
Leonor powiedziała do Raimunda z Casandulfów:
- One są młode i jeszcze nie potrafią wziąć się w kupę, ale ty się nie martw, to stworzenie
nie odejdzie stąd z niczym, nie bój sieja się nim zajmę, ślepy jest, to będzie mu wszystko
jedno, zobaczysz, poczekaj, tylko się trochę umyję i popryskam wodą kolońską.
Celso Masilde, czyli Plama, przebywa w Logrono, jest żołnierzem 24 pułku piechoty
Bailen. Plama potem przyłączył się do partyzantki, najpierw walczył z Bailarinem, a pózniej z
Benignem Garcią Andrade, Foucellasem, wielu sądzi, że go zabili w górach gdzieś w 1950
czy 51, kiedy policja zrobiła na nich zasadzkę, ale to nieprawda, spotkałem go w Tucupita,
stolicy Terytorium Delta Amacuro w Wenezueli, w 1953, Plama ożenił się z uroczą grubaską,
Flor de Perlą Araguapiche, i zajmował się klasyfikowaniem ryb w Orinoco. Raimundo z
Casandulfów i jego kuzyn wpadli w tarapaty w związku z aferą, jaka wybuchła w konsumie
szpitalnym, gdzie zginęło ponad 40 serów, pułkownik wpadł w furię.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]