[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przeżycie&
 Możemy pójść do nich i zaproponować  rzekłem z gotowością.
 Bo jeśli chodzi o dzieci  mówiła Joanna  to one mają tę guwernantkę, ale
mam wrażenie, że właśnie taka osoba jak guwernantka może doprowadzić Megan do
szału.
Pomyślałem, że to bardzo prawdopodobne. Wyobraziłem sobie, jak Elsie wygłasza
jeden banał po drugim i proponuje niezliczone ilości  dobrej, gorącej herbaty .
Bardzo miłe stworzenie, ale nie sądzę, aby to było odpowiednie towarzystwo dla
wrażliwego dziewczęcia.
Sam już myślałem, by zabrać Megan, i cieszyłem się, że na taką samą myśl
wpadła i Joanna bez żadnej z mojej strony sugestii.
Po śniadaniu poszliśmy do Symmingtonów.
Obydwoje byliśmy mocno zdenerwowani. Nasza wizyta mogła być uważana za
zwykłą, ordynarną ciekawość i żądzę sensacji. Na szczęście natknęliśmy się w
bramie na wychodzącego doktora Griffitha. Był zmartwiony i bardzo zaabsorbowany.
Niemniej powitał mnie dość ciepło.
 O, jak się pan ma, panie Burton! Cieszę się, że pana widzę! Stało się to,
czego się najbardziej obawiałem. Co za przeklęta historia!
 Dzień dobry panu, doktorze  rzekła Joanna takim głosem, jakiego używała
wobec jednej z naszych najgłupszych ciotek.
Doktor Griffith drgnął i zaczerwienił się jak rak.
 Och, przepraszam! Dzień dobry pani&
 Sądziłam, że może mnie pan nie zauważył  ciągnęła Joanna.
Gdyby to było możliwe, Owen zaczerwieniłby się jeszcze bardziej. Nieśmiałość
oblała go całego jak fala.
 Przepraszam, jestem bbbardzo zajęty& ja nie&
Joanna mówiła dalej nielitościwie:
 Bądz co bądz jestem osobą naturalnej wielkości& !
 Raczej może tylko  do kolan  powiedziałem zły, stojąc obok niej i
ciągnąłem dalej:  Zastanawialiśmy się właśnie z siostrą, doktorze, czy nie
byłoby dobrze, żeby Megan pobyła u nas parę dni? Jak pan uważa? Nie chcę się
wtrącać, ale chyba to bardzo ciężkie przeżycie dla biednego dziecka. Jak pan
myśli, co na to powie pan Symmington? Griffith myślał chwilę, po czym
powiedział:
 Moim zdaniem to doskonała myśl. Megan jest bardzo nerwowa i byłoby wskazane
odsunąć ją trochę od tego wszystkiego. Panna Holland dokonuje cudów, nosi głowę
nie od parady, ale ma dość zajęcia z obydwoma chłopcami i samym Symmingtonem. On
jest zupełnie załamany, przerażony&
 Czy to było  tu zawahałem się chwilę  samobójstwo?
 O tak! Z pewnością! Nie ma mowy o wypadku. Zostawiła kartkę ze słowami:
 Już dłużej nie mogę . Anonim nadszedł prawdopodobnie wczorajszą popołudniową
pocztą. Koperta leżała na ziemi przy krześle, a sam list zmięty w kulkę wrzucony
był do kominka.
 A co&
Zatrzymałem się trochę przerażony tym, co chciałem powiedzieć. Griffith
uśmiechnął się trochę smutno.
29
 Niech się pan nie krępuje i śmiało pyta. I tak list trzeba będzie odczytać
na rozprawie. Tego się nie da uniknąć. Jak zwykle, był pisany w tym samym mniej
więcej nikczemnym stylu. Głównym punktem była insynuacja, że młodszy chłopiec,
Colin, nie jest synem Symmingtona.
 Przypuszcza pan, że to prawda?!  wykrzyknąłem niedowierzająco.
Griffith wzruszył ramionami.
 Nie mam żadnych podstaw do wyrażania jakiejkolwiek opinii. Jestem tu
dopiero od pięciu lat. Odkąd pamiętam, Symmingtonowie zawsze byli spokojnym,
szczęśliwym małżeństwem, zawsze oddani sobie i dzieciom. Prawda, że chłopiec nie
jest podobny do żadnego z rodziców, chociażby te rude włosy& Często jednak bywa,
że dziecko jest podobne do dziadka czy babki.
 Prawdopodobnie właśnie ten brak podobieństwa był podstawą oskarżenia.
Nikczemne i podłe uderzenie na oślep.
 Bardzo możliwe. Tak, to nawet prawdopodobne.  Zatrute Pióro mało podaje
prawdziwych informacji, głównie zaś wylewa żółć i jad&
 Tak się jednak zdarzyło, że strzał trafił w sedno  rzekła Joanna  w
przeciwnym bowiem razie nie byłaby się przecież zabiła.
Griffith odpowiedział powątpiewająco:
 Wcale nie jestem tego pewien. Już od dłuższego czasu pani Symmington [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl