[ Pobierz całość w formacie PDF ]
panu kogoÅ›.
Czy mogę spytać, skąd nadchodzą obecne, nieprecyzyjne opisy?
Ze zródeł znanych moim informatorom, a zatem z trzeciej ręki. Mnie to nie zadowala.
Przyjdzie nam czekać do listopada, Stilmar.
Który pędzi w naszym kierunku z prędkością samolotu odrzutowego odparł ponuro
Amerykanin. Jak pan się spodziewa, którą drogę do Rosji wybierze ten Procane,
zakładając, że on w ogóle istnieje?
Zasugerowano drogę przez Wiedeń.
Nie sądzę. Oczy Stilmara zaiskrzyły się za szkłami okularów. Jako zródła pogłosek
wymieniono do tej pory Paryż, Frankfurt, Genewę i Brukselę. Czy nie uważa pan, że być
może naszą uwagę celowo odwraca się od zupełnie innego miejsca? Może nieco dalej na
północ?
O ile dalej na północ? spytał spokojnie Tweed.
Skandynawia. Minąwszy Danię, poruszamy się na wschód i znajdujemy w neutralnej
strefie Szwecji. Jeszcze dalej za Szwecją leży Finlandia.
Słyszał pan coś na ten temat? zapytał Tweed.
127
Po prostu dokonuję spostrzeżeń odparł Stilmar. I powinien pan wiedzieć, że
zatrzymałem się w Dorchester pod nazwiskiem David Cameron. Tego samego nazwiska będę
używał, gdy pojadę do Paryża, Frankfurtu, Genewy i Brukseli, by osobiście sprawdzić, co się
naprawdÄ™ dzieje.
Z pewnością rozpoznają pana sprzeciwił się Tweed.
Tak pan uważa?
Stilmar wstał, poprosił Monikę o lusterko i ustawił je na półce. Stojąc do nich tyłem, zaczął
grzebieniem przeczesywać swe czarne włosy. Potem zdjął okulary, a na ich miejsce włożył
inne, oprawne w grubą rogową oprawkę. Następnie zdjął krawat, z kieszeni wyjął inny, w
ciapki i założył go. Gdy się odwrócił, Monika westchnęła z niedowierzania.
Zmiana wyglądu była nadzwyczajna. Stilmar sprawiał teraz wrażenie człowieka o okrągłej
twarzy, co podkreślał przedziałek na środku głowy, krawat i gruba oprawa okularów
wszystko to wizualnie powiększyło jego twarz. Gazetowe zdjęcia eleganckiego Stilmara o
szczupłej twarzy w niczym nie przypominały stojącego przed nimi mężczyzny o zgarbionych
ramionach i miękkich nogach.
Godne podziwu skomentował szczerze Tweed.
Jako młody człowiek byłem członkiem teatru amatorskiego wyjaśnił Stilmar. Nie
byłem dobry, lecz poznałem specjalistkę od charakteryzacji, która nauczyła mnie, jak
zmieniać wygląd nie uciekając się do stosowania kilogramów makijażu, wypychania
policzków i temu podobnych bzdur. Kilka rekwizytów może uczynić cuda.
Wątpię, by teraz ktokolwiek pana rozpoznał przyznał Tweed.
A zatem odbyliśmy spotkanie wstępne. Jestem pewien, że pierwsze z wielu. Pozwolę sobie
teraz opuścić państwa. Jeszcze dziś po południu lecę do Europy. Gdyby tylko zechcieli mi
państwo podać numer, na który mógłbym telefonować...
Tweed nabazgrał numer w notesie, wyrwał kartkę i podał ją Amerykaninowi. Ten zerknął na
nią i oddał z powrotem Tweedowi. W chwili, gdy wyszedł z gabinetu, Tweed zaczął działać.
Freddie rzucił szybko do słuchawki pewien mężczyzna o okrągłej twarzy, w
krawacie i okularach w rogowej oprawie za chwilę opuści budynek. Potrzebuję jego zdjęcia,
lecz on nie może wiedzieć, że jest fotografowany. Nie masz chwili do stracenia.
Monika spojrzała na niego, gdy odłożył słuchawkę. Tweed zdjął
128
okulary i położył je na biurku, a potem potarł oczy. Usiadł prosto i mrugnął do Moniki.
O co w tym wszystkim chodziło? spytała.
Kiedy Freddie zrobi zdjęcie, to niech przygotuje pięć odbitek. Zarezerwuj mu
najwcześniejszy lot do Paryża, Genewy, Frankfurtu i Brukseli. Wypiszę mu adresy, pod które
dostarczy po jednej odbitce, więc niech wezmie ze sobą cztery. Piątą chcę mieć w swoich
aktach. I oczywiście niech zachowa negatyw.
Lepiej zejdę na dół i poczekam u niego. Stamtąd zamówię mu bilety na samolot.
Zatrzymała się w progu. Nie zechciałbyś mi powiedzieć, co się tu, do cholery, dzieje?
Co myślisz o Stilmarze?
Pozornie wygląda bardziej na biznesmena niż naukowca. To bardzo sprytne. Według mnie,
tęga głowa. Oczywiście on o tym wie, lecz inteligentny człowiek zawsze wie. Zastanawia
mnie tylko fakt, dlaczego wyszedł w przebraniu? Mógł przecież wrócić do poprzedniego
wyglÄ…du.
Boże! Chyba tracę panowanie nad sytuacją. Tweed był ożywiony. Sprawdz zaraz,
czy jest jakiś lot do Paryża, który mógłby złapać, gdyby od razu pojechał na Heathrow?
Monika wróciła biegiem do biurka, wyciągnęła szufladę, przerzuciła kartki w spisie lotów do
większych miast europejskich i skinęła głową.
Tak. Jeden odlatuje za jakieś półtorej godziny.
Oto dlaczego odstawił całe to przedstawienie! %7łeby móc wyjść stąd w przebraniu,
wskoczyć do taksówki i pojechać na Heathrow. Założę się, że po przylocie tutaj w jednej ze
skrytek na lotnisku zostawił niewielką walizeczkę. Chwycił słuchawkę wewnętrznego
telefonu i wykręcił numer. Fergusson? Mówi Tweed. Z budynku wychodzi pewien
mężczyzna, może już jest na Park Crescent... podał Fergussonowi ten sam opis co
Freddiemu. Chciałbym, żebyś za nim pojechał. Prawdopodobnie skieruje się na Heathrow,
a stamtąd do Paryża. Masz paszport? A pieniądze? Goń za nim. Zledz go po całej Europie,
jeżeli będzie to konieczne. Odezwij się, gdy tylko będziesz mógł...
Odłożył słuchawkę i otarł czoło chusteczką. Pocił się nie z wysiłku, lecz z obawy i
obrzydzenia do samego siebie.
Dziękuję ci, Moniko powiedział. Spostrzegłaś coś, co ja sam powinienem zauważyć.
Swoim uprzejmym zachowaniem Stilmar
9 - Kamuflaż
129
wprowadza człowieka w poczucie bezpieczeństwa. Lepszy cwaniak. O mały włos, a zmyliłby
mnie.
Dlaczego tak siÄ™ przejmujesz tym Stilmarem?
Ponieważ to jeden z najważniejszych Amerykanów, ponieważ przyjechał do Londynu,
ponieważ w tej chwili jest w drodze do Europy. A to czyni go Kandydatem Numer Jeden na
Adama Procane'a.
łan Fergusson był oschłym, cynicznym Szkotem o szczupłej twarzy. Miał trzydzieści trzy lata
i płynnie mówił po francusku, niemiecku i włosku. W razie potrzeby potrafił zmylić nawet
Hiszpana, udając, że wypił kilka drinków.
Był najlepszym międzynarodowym wywiadowcą Tweeda i jak do tej pory nigdy nie zgubił
celu. Spakowaną walizkę trzymał obok biurka, paszport w kieszeni, a jego portfel zawierał
niewielką fortunkę w czekach American Express, w gotówce w walucie francuskiej,
niemieckiej i szwajcarskiej. Już po trzydziestu sekundach od odłożenia słuchawki znalazł się
na zewnątrz budynku z płaszczem przewieszonym przez rękę i walizeczką w dłoni. Dogonił
Grubą Twarz, bo tak przezwał Stilmara, w połowie drogi wokół Crescent, zorientował się, że
ten rozgląda się za taksówką, popędził na drugą stronę ulicy i zatrzymał tę, którą próbował
również zatrzymać Amerykanin.
Kierowcy taksówki dał szczegółowe instrukcje, podczas gdy Gruba Twarz stał kilka jardów
dalej na głównej ulicy. Podał kierowcy garść banknotów jednofuntowych jako napiwek i
rozsiadł wygodnie, by się rozluznić.
Stilmar zatrzymał swoją taksówkę i skierował się na zachód w kierunku Baker Street był
to prawidłowy kierunek. Kierowcę Fergussona dzielił od taksówki Stilmara jeden samochód.
Fergusson zapalił papierosa. Ostatnio nic się nie działo, więc był zadowolony, że się zaczęło.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]