[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nych jezior. Ta fizjonomia spokojna, barwna, okolona blaskiem niby świeżo rozwity piękny
kwiat, koiła duszę, odzwierciedlała uroki serca, które się w niej odbijały i które nasycały jej
spojrzenie. Eugenia była jeszcze na owym brzegu życia, gdzie kwitną dziecięce złudzenia,
gdzie zrywa się stokrocie z rozkoszą pózniej nie znaną. Toteż przeglądając się w zwierciadle
rzekła do siebie nie wiedząc jeszcze, co to miłość:
 Jestem za brzydka. Nie zwróci na mnie uwagi.
Potem otworzyła drzwi wychodzące na schody i wyciągnęła szyję nasłuchując odgłosów w
domu.
 Nie wstaje  pomyślała słysząc ranny kaszel Nanon oraz poczciwą dziewczynę kręcącą
się, zamiatającą salę, zapalającą ogień, wiążącą psa i rozmawiającą z bydlętami w oborze.
Natychmiast Eugenia zeszła i pobiegła do Nanon, która doiła krowę.
 Nanon, moja Nanon, zrób śmietanki do kawy dla kuzynka.
35
W e n u s z M i l o  arcydzieło rzezby starożytnej odkryte w r. 1820 w greckiej wiosce Milo  przedstawia tę
boginię jako majestatyczną kobietę o wyrazistych, prawie męskich rysach.
36
F i d i a s z o w y J o w i s z  znany nam tylko z opisów posąg Zeusa, w mitologii greckiej ojca i władcy
wszystkich innych bogów, zwanego przez Rzymian Jowiszem  dzieło Fidiasza (z V w. przed naszą erą).
37
R a f a e l  Rafael Sanzio, genialny malarz włoski z okresu Odrodzenia, mistrz delikatnego kolorytu, słynny
zwłaszcza dzięki swoim pełnym wdzięku i kobiecości obrazom Matki Boskiej.
30
 Ależ panienko, trzeba by się wziąć do tego wczoraj  rzekła Nanon parskając rubasznym
śmiechem.  Nie mogę zrobić śmietanki. Panienczyn kuzynek jest milusi, milusi, naprawdę
milusi. Nie widziała go pani w szlafroku z jedwabiu i złota! Ja go widziałam. Ma bieliznę tak
cienką jak komża naszego proboszcza!
 Nanon, zrób placuszek.
 A kto mi da drzewa do pieca, a mąki, a masła?  rzekła Nanon, która jako pierwszy mi-
nister pana Grandet nabierała czasami straszliwej ważności w oczach Eugenii i jej matki. 
Mam okradać pana, aby dogadzać kuzynkowi? Poproś panienka o drzewo, o mąkę, o masło,
toć to panienczyn ojciec, może panience dać. O, właśnie idzie, aby obejrzeć zakupy...
Eugenia uciekła do ogrodu, przerażona skrzypieniem schodów pod nogami ojca. Odczu-
wała już działanie tego głębokiego wstydu i tego swoistego poczucia własnego szczęścia, któ-
re każe mniemać, nie bez racji może, że myśli nasze są wypisane na czole i że biją każdego w
oczy.
Spostrzegając nareszcie ogołocenie ojcowskiego domu biedna dziewczyna czuła jak gdyby
żal, że nie może go dostroić do elegancji kuzyna. Uczuła namiętne pragnienie, aby coś zrobić
dla niego: co? nie wiedziała. Prosta i szczera, poddawała się owej anielskiej naturze nie strze-
gąc się ani swoich wrażeń, ani swoich myśli. Sam widok kuzyna obudził w niej wrodzone
skłonności kobiety, a musiały się rozwinąć tym żywiej, że doszedłszy do dwudziestu trzech
lat Eugenia znajdowała się w pełni inteligencji i pragnień.
Pierwszy raz uczuła w sercu strach na widok ojca; ujrzała w nim pana swego losu, uczuła
się występną wobec niego tym, że skryła mu jakąś myśl. Zaczęła iść szybkim krokiem, dzi-
wiąc się, że oddycha czystym powietrzem, że promienie słońca zdają się jej bardziej ożywcze,
że czerpie w nich ciepło moralne, nowe życie. Podczas gdy szukała jakiegoś podstępu, aby
zdobyć placuszek, pomiędzy Wielką Nanon a starym Grandet wszczął się spór, równie rzadki
między nimi, jak jaskółki w zimie.
Uzbrojony w klucze, stary przyszedł, aby wydać żywność na cały dzień.
 Czy zostało co chleba z wczoraj?  rzekł do Nanon.
 Ani okruszyny, proszÄ™ pana.
Grandet wziął wielki okrągły bochenek, pięknie zatarty mąką, uformowany w płaskim ko-
szyku, jakimi posługują się w Andegawenii przy pieczeniu chleba, i zabierał się do krajania,
kiedy Nanon rzekła:
 Jest nas dziś pięcioro, proszę pana.
 Tak  odparł Grandet  ale ten bochenek waży sześć funtów; zostanie jeszcze. Zresztą te
młode lalusie paryskie nie jadają chleba, zobaczysz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl