[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zdjęcia w wideogazetach; to ten niemożliwie sławny przemysłowiec.
130
Rzecz jasna od razu poznał Eldritcha.
— Chciał mnie pan widzieć? — spytał z wahaniem; to wszystko było jakieś
dziwne, jakby już kiedyś się zdarzyło, tylko nieco inaczej.
— Chciałbym chwilę porozmawiać z pani mężem — powiedział Eldritch do
Emily dziwnie łagodnym głosem; skinął ręką i Barney wyszedł na korytarz.
Drzwi zamknęły się za jego plecami. Eldritch miał ponury wyraz twarzy; już
się nie uśmiechał, a kiedy przemówił, jego głos nie był już łagodny.
— Mayerson, źle wykorzystuje pan swój czas. Nic pan nie robi tylko powta-
rza przeszłość. Po co więc mam sprzedawać panu Chew-Z? Jest pan zboczony;
jeszcze nigdy nie zetknąłem się z takim przypadkiem. Dam panu jeszcze dziesięć
minut i zabiorę pana z powrotem do Chicken Pox Prospect, gdzie jest pańskie
miejsce. A więc niech pan zdecyduje, czego do cholery pan chce i czy w ogóle
coś pan rozumie.
— Czym, do diabła — rzekł Barney — jest Chew-Z?
Palmer Eldritch podniósł sztuczne ramię i pchnął go z potworną siłą; Barney
zaczął się przewracać.
— Hej — rzekł słabo, próbując walczyć, opierać się straszliwemu naciskowi.
— Co. . .
I nagle leżał jak długi, na plecach. W głowie mu szumiało i dzwoniło; z trudem
zdołał otworzyć oczy i zogniskować wzrok na otoczeniu. Budził się; odkrył, że ma
na sobie piżamę, ale nie swoją; nigdy takiej nie miał. Czyżby znalazł się w czyimś
mieszkadle i miał na sobie cudzą piżamę? Jakiegoś mężczyzny. . .
W panice spojrzał na łóżko. Obok, w pościeli. . .
Obok, okryta aż po nagie, gładkie ramiona, spała nieznajoma dziewczyna.
Lekko oddychała przez usta; puch jej włosów był biały jak bawełna.
— Spóźnię się — powiedział.
Jego głos był ochrypły i zniekształcony, prawie nierozpoznawalny.
— Nie, nie — mruknęła dziewczyna nie otwierając oczu. — Rozluźnij się.
Dojedziemy stąd do pracy w. . . — ziewnęła i otworzyła oczy — . . . piętnaście
minut.
Uśmiechnęła się do Barneya; jego zmieszanie rozbawiło ją.
— Zawsze to mówisz, każdego ranka. Idź przypilnuj kawy. Muszę się napić
kawy.
— Pewnie — powiedział i wygramolił się z łóżka.
— Króliczku — powiedziała drwiąco dziewczyna. — Jesteś taki wystraszony.
Boisz się o mnie, o swoją pracę. . . i wciąż się spieszysz.
— Mój Boże — rzekł. — Zrezygnowałem ze wszystkiego.
— Ze wszystkiego?
— Z Emily.
Popatrzył na dziewczynę, Roni jakąś tam, i jej sypialnię.
— A teraz nie mam nic — powiedział.
131
— No, wspaniale — powiedziała Roni z gryzącą ironią. — Może teraz ja ci
powiem coś miłego, żebyś i ty dobrze się poczuł.
— I zrobiłem to właśnie teraz — rzekł Barney. — Nie przed laty. Na chwilę
przed przyjściem Palmera Eldritcha.
— Jak Palmer Eldritch mógł gdzieś „przyjść”? Leży w szpitalnym łóżku
gdzieś koło Jupitera lub Saturna; ONZ zabrało go tam, kiedy wydostali go ze
szczątków jego statku. — Mówiła z pogardą, ale w jej głosie słychać było cieka-
wość.
— Palmer Eldritch właśnie mi się pokazał — odparł wymijająco.
Muszę wrócić do Emily, pomyślał. Wyśliznął się z łóżka, schylił i podniósłszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]