[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Minął ją i poszedł do kuchni. Patrzyła za nim. Po chwili wrócił i
ruszył do auta, które stało zaparkowane za jej lexusem. Wyjął z bagażnika
kolejnÄ… skrzynkÄ™ i zatrzasnÄ…Å‚ klapÄ™ z hukiem.
- No, to by było na tyle - rzucił.
Poszła za nim do kuchni, gdzie zaczął opróżniać skrzynki.
Wpatrywała się oszołomiona w rosnący zestaw rondli i patelni. Wkrótce
cały blat był zastawiony przyborami kuchennymi i produktami: duża,
aluminiowa miska z żywymi homarami, krabami i małżami; spory
półmisek serów; wino do picia i gotowania; szampan; składniki na sałatę;
pojemnik jasnozielonych szparagów; wielka, surowa kaczka. Szok jeszcze
się pogłębił, gdy Ken odwrócił się do Weroniki z bryłą surowego ciasta
zawiniętego w folię. Wzięła się pod boki i pokręciła głową.
- Naprawdę ci się zdaje, że my to wszystko zjemy?
- Oui, madame.
Z ostatniej skrzynki wyjął dwa fartuchy. Jeden nałożył na siebie.
- Chodz tu i obróć się tyłem - powiedział.
54
RS
Wykonała jego polecenie. Stała tyłem do niego i czuła jego bliskość,
gdy wkładał jej fartuch przez głowę i zawiązywał w talii.
Ken miał ochotę porwać ją w ramiona i całować tak długo, aż
zacznie go błagać, by przestał. Chciał posmakować jej słodkich warg. To
pragnienie było nieodparte. A jednak je powściągnął i poszedł umyć sobie
ręce.
Przez kolejne dwie godziny rozmawiali po francusku. Ken wypłukał
małże, utarł w mozdzierzu lawendę, tymianek, pieprz i sól do
przyprawienia kaczki, rozwałkował ciasto na dwie bagietki.
Lecz dopiero wtedy, gdy zobaczyła, jak sprawnie posługuje się
nożem, dotarło do niej, że Ken Walker bynajmniej nie jest kelnerem czy
pomocnikiem kuchennym w restauracji, lecz wykwalifikowanym szefem
kuchni. Rytmicznie podrzucał mięso na patelni, w górę i w dół, do przodu
i do tyłu, dodał pokrojony w kostkę bekon i wymieszał wszystko jednym
ruchem.
Rzucił Weronice znaczące spojrzenie, puścił do niej oko i
uśmiechnął się szelmowsko.
- Sprawdz, proszę, czy ciasto na chleb urosło już dwukrotnie.
Przewróciła oczami.
- Przez dziesięć lat byłem za granicą. Najbardziej brakowało mi
pysznej, południowej kuchni" - mruknęła kpiąco, przywołując jego słowa,
które padły, gdy wymienił jej koło.
Posłał jej całusa i powiedział:
- Nie złość się.
- Czemu mi wtedy nie powiedziałeś, że jesteś szefem kuchni?
Wzruszył ramionami.
55
RS
- Nie pytałaś.
Słusznie, nie pytała. Po prostu założyła z góry, że jest kelnerem. yle
go oceniła. Uznała go za pewnego siebie młodego faceta, który obnosi się
demonstracyjnie ze swoimi wdziękami playboya. Harley jeszcze pogłębił
to wrażenie. Wypadł w jej oczach na typowego macho.
Jej zachowanie niczym nie różniło się od reakcji niektórych osób na
jej ślub z doktorem Bramwellem Hamlinem. A przecież kochała Brama,
kochała go na tyle, by za niego wyjść. To nie miało nic wspólnego z jego
pozycją społeczną czy zamożnością.
Sprawdziła stan ciasta, które rosło sobie spokojnie pod ściereczką.
- Jest gotowe.
Ken otoczył ją ramieniem w pasie i przyciągnął do siebie. Potem
podał jej patelnię.
- Spróbuj je przewrócić.
Złapała mocno rączkę patelni i spróbowała wstrząsnąć i obrócić
kawałki mięsa oraz bekonu. Porażka. Ken stanął za nią i ujął jej prawy
nadgarstek.
- Nie ściskaj rączki tak mocno - powiedział jej prosto do ucha. - Tak,
dobrze, właśnie tak. A teraz poruszaj patelnią nad ogniem w przód i w tył i
staraj się podrzucać jej zawartość tak, by wszystko przesuwało się w
twoim kierunku.
Jej oczy rozjaśnił promienny uśmiech.
- Udało mi się!
- Owszem - pochwalił ją i pocałował w szyję. Zamarła na kilka
sekund. Po chwili napięcie zelżało. -Gdy mięso się zarumieni, odsącz je z
56
RS
tłuszczu na papierowym ręczniku. Podgrzejemy je potem na krótko przed
dodaniem do sałatki.
Kręcili się po dużej, wygodnej kuchni. Upiekli chleb, porwali liście
sałaty na kawałki. Ken zmieszał zioła i przyprawy do sosu, a Weronika
wyłożyła kozi ser na półmisek. Przyglądała mu się, gdy wrzucał do
wrzątku dwa małe homary, dwa kraby i pół tuzina małży.
O wpół do trzeciej usiedli do stołu. Lunch składał się ze świeżo
upieczonej bagietki, sałatki z kozim serem i chrupiącym bekonem oraz
sosem vinaigrette, a także homarów, krabów i małży z sosem z wina,
masła, czosnku i pietruszki.
Weronika wyłączyła górne światło, zapaliła kilka świec, włączyła
radio i rozkoszowała się tym wyśmienitym posiłkiem z mężczyzną, który
go przygotował. Niekrępującą ciszę przerywały jedynie dzwięki trąbki z
tłumikiem.
Spojrzała na Kena. On też się w nią intensywnie wpatrywał.
Migoczące świece rzucały cienie na jego twarz, podkreślając silny zarys
szczęki i podbródka. Przesunęła wzrok na jego usta. Przypomniała sobie,
jak paliły ją wargi po pocałunku.
Położyła łokcie na stole i oparła podbródek na lewej dłoni.
- Skąd pomysł, żeby zostać kucharzem? Opuścił powieki i
uśmiechnął się zmysłowo.
- Tak jakoś wyszło.
- Ale jak?
Mina Kena uległa zmianie. Spoważniał.
- To długa historia. Na pewno chcesz ją usłyszeć?
- Pewnie.
57
RS
Miała ochotę powiedzieć Kenowi, że chce się wszystkiego o nim
dowiedzieć. Może wtedy by zrozumiała, co ją tak w nim fascynuje.
- Wstąpiłem do piechoty morskiej i...
- Ile miałeś wtedy lat? - przerwała mu.
- Osiemnaście. Moi rodzice naprawdę się wściekli, bo we wrześniu
miałem zacząć studia. Kiepsko się dogadywałem z ojcem, więc piechota
morska była dla mnie czymś w rodzaju ucieczki.
- A wyjazd na studia to by nie była ucieczka? Pokręcił głową.
- Nie, bo nadal byłbym na łasce ojca. Na pewno nieustannie by mi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]