[ Pobierz całość w formacie PDF ]

blokady roweru, na brodę zwisał jej język.
Hannibal zapukał. Słyszał, jak w środku dzwoni telefon. Dzwonił dziwnie ostro i natarczywie.
Gdy włożył klucz do zamka, drzwi się otworzyły. Przebiegł przez mieszkanie, szukając, rozglądając
się i wzdrygając przed otwartymi drzwiami do sypialni, ale w sypialni też jej nie było. Telefon
dzwonił i dzwonił. Hannibal podniósł słuchawkę.
W kuchni Cafe de L'Est, uwięzione w klatce trznadle czekały, aż zanurzą je w armagnacu i
obgotują w bulgoczącym na płycie wrzątku. Grutas chwycił panią Murasaki za kark, pchnął ją i
przytrzymał jej głowę tuż nad gotującą się wodą. Miała związane z tyłu ręce. Mueller ściskał ją za
nadgarstki.
- KontynuujÄ…c naszÄ… rozmowÄ™ - powiedziaÅ‚ Grutas, sÅ‚yszÄ…c w sÅ‚uchawce gÅ‚os Hannibala.  %*
Chcesz zobaczyć ją żywą?
- Tak.
- To posłuchaj trochę i zgadnij, czy ma jeszcze policzki.
To w tle - co to jest? Gotująca się woda? Może mu się tylko tak zdawało? Bulgotanie wody
słyszał we snach.
- Powiedz coś do swojego małego jebaki.
- Kochanie, nie...
Nie dokończyła, bo Grutas zabrał słuchawkę. Szarpnęła się i wraz z Muellerem wpadła na
klatkę z ptakami. Trznadle podniosły krzyk.
- Kochanie - rzucił Grutas do słuchawki. - Za swoją siostrę zabiłeś dwóch moich ludzi i
wysadziłeś w powietrze mój dom. Proponuję ci życie za życie. Przynieś wszystko co masz,
nieśmiertelniki, notes Garkotłuka, wszystko. Mam ochotę posłuchać, jak ta żółta kwiczy.
- Gdzie...
- Zamknij mordę. Budka telefoniczna na trzydziestym szóstym kilometrze drogi do Trilbardou.
Bądz tam o wschodzie słońca, zadzwonię. Jeśli cię nie będzie, dostaniesz pocztą jej policzki. Jeżeli
zobaczę Popiła czy innego gliniarza, przyślę ci w paczce jej serce. Może wykorzystasz je do swoich
badań, pogrzebiesz w komorach i znajdziesz tam swoją twarz. %7łycie za życie?
- %7łycie za życie - odparł Hannibal. Połączenie zostało przerwane.
Dieter i Mueller zawlekli ją do czekającej przed restauracją furgonetki. Kolnas zmienił tablice
rejestracyjne w samochodzie Grutasa.
Grutas otworzył bagażnik i wyjął snajperkę Dragunowa. Dał ją Dieterowi.
- Kolnas, przynieś słój - rzucił. Chciał, żeby pani Murasaki go słyszała. Wydając rozkazy,
chciwie obserwował jej twarz. - Wez samochód. Zabij go w tej budce. - Podał Dieterowi słój. -
Obetnij mu jaja i przywiez je na łódz. Będę pod Nemours.
Hannibal nie chciał wyglądać przez okno; wiedział, że na dole czekają tajniacy Popiła. Wszedł
do sypialni. Przez chwilę siedział na łóżku z zamkniętymi oczami. W uszach wciąż pobrzmiewały mu
odgłosy z tła. wir - ćwir. Bałtycki dialekt trznadli.
Pościel pani Murasaki pachniała lawendą. Kurczowo zacisnął palce na prześcieradłach,
przyłożył je do twarzy, potem zerwał je z łóżka i szybko zamoczył w wannie. Rozciągnął w pokoju
sznur na bieliznę, powiesił na nim kimono i włączył wentylator z obrotową głowicą. Powoli
wirujące łopaty wprawiały w ruch kimono i jego cień na zasłonach.
Stał przed samurajską zbroją i ze sztyletem tanto w ręku patrzył na maskę pana Masamune.
- Jeśli możesz jej pomóc, pomóż teraz.
Założył na szyję sznur i wsunął sztylet za kołnierz.
Potem skręcił i związał mokre prześcieradła niczym więzienny samobójca i gdy skończył,
prowizoryczna lina zwieszała się cztery i pół metra nad ziemią.
Schodził powoli. Wreszcie się puścił i po długim, jak mu się zdawało, locie uderzył boleśnie
stopami w twardą nawierzchnię jezdni, przetoczył się i wstał.
Wyprowadził motocykl na biegnącą za domem ulicę, wcisnął sprzęgło, kopnął pedał rozrusznika
i wsiadł, gdy silnik odpalił. Chciał wziąć pistolet Milki i musiał się pospieszyć.
55
Trznadle w klatce przed Cafe de L'Est kręciły się i cichutko po ćwierkiwały, niespokojne w
jasnym świetle księżyca. Markiza na patio była zwinięta, parasole złożone. W jadalni było ciemno,
ale w kuchni i w barze paliło się światło.
Hercule zmywał podłogę. Na stołku przy barze siedział pochylony nad księgami Kolnas.
Hannibal cofnął się w mrok, uruchomił motor i odjechał, nie włączając świateł.
Ostatnie kilkaset metrów do domu przy rue Juliana przeszedł piechotą. Na podjezdzie stał
citroen deux cheveaux; kierowca zaciągnął się ostatni raz i pstryknął niedopałkiem przez okno.
Niedopałek spadł na ziemię w fontannie iskier. Kierowca usiadł wygodniej i oparł głowę o
zagłówek. Chyba poszedł spać.
Zza kuchennego żywopłotu Hannibal mógł zajrzeć do wnętrza domu. Madame Kolnas przeszła
przed oknem, rozmawiając z kimś za niskim, żeby go zobaczyć. Noc była ciepła, a przesłonięte siatką [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl