[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyzwyczaiłeś od dziecka? Takie przyzwyczajenie jest bardzo dobrą rzeczą,
ale jest to jeszcze niedojrzałe... Fakt Przyszedłeś, żeby dać dobry
przykład dziecku? - wzniosłe, ale jeszcze niedojrzałe. Filozof amerykański
Alfred North Whitehead powiedział, że religia to jest to, "co człowiek robi
ze swą samotnością", a Abraham Joshua Heschel, żydowski myśliciel,
odpowiedział: "religia to jest to, w jaki sposób człowiek odpowiada na fakt
istnienia Boga". Po prostu dlatego przychodzimy do kościoła.
Gdy przestaniesz się przejmować sobą, będziesz silniejszy. Człowiekowi
potrzebna jest zdolność do akceptacji samego siebie - musisz kochać
siebie, żebyś o sobie nie myślał, żebyś się sobą nie zajmował, żebyś
przestał się kręcić wokół swojego własnego ogona. Chodzi o trzezwe, rozumne
spojrzenie na życie, a nie miotanie się pomiędzy naiwnością a cynizmem.
Ktoś mi tłumaczył, że już się zrobił taki cyniczny, bo doświadczenie
życiowe nauczyło go tego, żeby nikomu nie ufać... Ale nie o cynizm tu
chodzi. Ten ktoś po prostu stracił naiwność. Pomiędzy naiwnością a cynizmem
jest miejsce na zdrowy rozsądek, na trzezwe patrzenie rzeczywistości w oczy
i układanie życia wedle tego, co rozpoznam. Bo to pozwala mi na bardzo
ważną rzecz - na obiektywne, a nie czysto subiektywne przeżywanie i
ocenianie stojących przede mną zadań, innych ludzi, z którymi przyjdzie mi
współpracować i żyć, a wreszcie i samego siebie. Pozwoli mi to na adaptację
do różnych warunków życiowych, do podejmowania odpowiedzialności - to jest
istotny element również i tej psychicznej dojrzałości - i bycia tej
odpowiedzialności wiernym.
Współpracując z łaską, musisz łatać dziury, które odkrywasz w sobie, łatać
swoje ja, swoje ego, nie po to jednak, aby odprawiać nieustanne nabożeństwo
ku swej własnej czci, ale po to, żeby wykroczyć poza własne ego, żeby się
sobą nie zajmować. To jest dopiero pełna dojrzałość, o której Chrystus
mówi, że "jeżeli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego
siebie"... Najpierw jednak musisz być, musisz umocnić
swoje ja, swoją tożsamość, żeby móc się wznieść na poziom
dojrzałości duchowej, móc się "zaprzeć samego siebie".
Chrześcijaństwa nie można budować na chorym, niedojrzałym człowieczeństwie;
chrześcijaństwo pomaga, służy temu, by moje człowieczeństwo w aspekcie
emocjonalnym było dojrzałe i mocne, i piękne. Jeżeli bowiem mamy cokolwiek
Panu Bogu do ofiarowania, to właśnie to, co w nas jest najdojrzalsze, a
przez to, po ludzku - najpiękniejsze.
Dojrzałość w aspekcie psychologicznym, emocjonalnym polega na umocnieniu
ego, na odpowiednim prowadzeniu przez człowieka swego naturalnego,
normalnego życia, normalnego... Człowiek jednak jest nienormalny, bo
człowiek nie mieści się w tym, co jest światem jego przyrody. Nie mieszczę
się w swoim ciele, moja myśl, moja wola wykraczają poza moją skórę. Jest we
mnie jakaś (uczenie to mówimy) transcendencja - zdolność do przekraczania
siebie. I nie chodzi tu tylko o przekraczanie w ten sposób, by zdobywać żer
i zapewnić sobie potomstwo, to świat kultury. Chodzi o głębszy, duchowy
sens - świat religii. Przekraczam siebie, gdy naprawdę otwieram się na
spotkanie z drugim człowiekiem; przekraczam siebie jednak przede wszystkim
w tym najgłębszym znaczeniu, gdy przekraczam siebie w kierunku Boga, to
znaczy pozwalam, by Bóg był tym, który mnie prowadzi.
Chciałbym uniknąć tu myślenia zbyt teoretycznego. Co to bowiem znaczy, że
Pan Bóg jest najważniejszy w moim życiu? Ostatecznie, jeżeli nazywamy
siebie wierzącymi, to znaczy, że chcemy być wierni Bogu i chcemy, żeby
rzeczywiście był tym pierwszym. Jak kiedyś powiedziano,
człowiek jest tak wielki, że wolno mu klęknąć tylko przed Bogiem, i oddanie
się Bogu, przekroczenie siebie w tym oddaniu się jest dla nas ludzi zródłem
wolności.
Jeszcze raz jednak zapytam: cóż to znaczy? Znaczy to, że musimy się uczyć
patrzeć na swoje życie jakby od strony Boga. Jest taki obraz Salvadora Dali
przedstawiający krzyż z rozpiętym na nim Chrystusem, ale oglądany z
perspektywy nieba, jakbyśmy przyjmowali perspektywę Boga Ojca,
spoglądającego na ziemię i ludzkie sprawy poprzez krzyż Chrystusa. To była
zresztą tylko taka trawestacja rysunku świętego Jana od Krzyża - wielkiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl