[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystko opowiedzieć po drodze. I nie zapomnij, na wypadek gdyby cię ktoś zobaczył: jesteś
Hazel, moja kuzynka ze wsi.
Niecałą godzinę pózniej siedzieliśmy w biurze Lucasa, głowy nam parowały, mieliśmy przed sobą
całą masę karteczek z notatkami złożonymi głównie z dat, kółek, strzałek i znaków zapytania, poza
tym grube foliały {Kroniki Strażników z kilku dziesięcioleci) oraz obowiązkowy talerz z
ciasteczkami, których Strażnicy najwyrazniej pochłaniali wielkie ilości we wszystkich epokach. Ten
kurczak to chyba jednak było nieporozumienie. Niestety.
- Za mało informacji, za mało czasu - powtarzał co chwilę Lucas. Krążył po pomieszczeniu jak
niespokojny tygrys w klatce i nerwowo mierzwił sobie włosy, tak że wkrótce mimo pomady zaczęły
mu sterczeć. - Co też ja mogłem ukryć w tej skrzynce?
- Może książkę ze wszystkimi informacjami, jakich potrzebuję? - podpowiadałam.
Bez problemu minęliśmy straże przy schodach, młody mężczyzna w dalszym ciągu spał, jak
podczas mojej poprzedniej wizyty. Od alkoholowych wyziewów aż mnie zemdliło, gdy go mijałam.
W 1956 roku Strażnicy mieli znacznie większy luz, niż myślałam. Nikogo nie dziwiło, że Lucas jest
tu poza godzinami pracy, i nikomu nie przeszkadzało, że towarzyszy mu kuzynka Hazel ze wsi.
Nawiasem mówiąc, o tej porze prawie nikogo nie było już w budynku. Młody pan George tak-
skończył pracę, a szkoda, bo chętnie znowu bym się z nim zobaczyła.
- Książkę? Hm, może. - Lucas w zamyśleniu pogryzał ciasteczko.
!'v Już trzy razy chciał zapalić papierosa, ale za każdym raiłem wyjmowałam mu go z ręki. Nie
chciałam, żeby znowu było czuć ode mnie dym papierosowy, kiedy przeskoczę z powrotem w
czasie.
- Te zaszyfrowane współrzędne mają sens, podobają mi się i pasują do mnie. Zawsze miałem
skłonności do czegoś takiego. Tylko... skąd Lucy i Paul wiedzieli o tym kodzie w tej tam... książce
o żółtym koniu?
- O zielonym jezdzcu, dziadku - poprawiłam go cierpliwie. - Ta książka stała w twojej bibliotece, a
kartka z kodem była schowana między jej stronami. Może to Paul i Lucy ją tam Włożyli?
- Ale to nielogiczne. Skoro zniknęli w 1994 roku, dlaczego rok pózniej kazałem zamurować
skrzynkę we własnym domu? - Zatrzymał się, patrząc na książki. - Zaraz oszaleję! Znasz to
uczucie, kiedy człowiekowi się zdaje, że rozwiązanie jest na Wyciągnięcie ręki? Chciałbym, żeby
za pomocÄ… chronografu
dało się też podróżować w przyszłość, wtedy sama mogłabyś mnie przepytać.
Nagle przyszedł mi do głowy pomysł i był tak dobry, że miałam ochotę poklepać się po plecach.
Pomyślałam o tym, co dziadek opowiedział mi ostatnim razem. Otóż Lucy i Paul, nudząc się
podczas elapsji, przeskakiwali jeszcze dalej w przeszłość i przeżywali tak fascynujące rzeczy jak
oglądanie oryginalnych przedstawień szekspirowskich.
- Mam! - zawołałam i zaprezentowałam krótki taniec radości. Dziadek zmarszczył czoło.
- Co takiego masz?
- A co by było, gdybyś za pomocą waszego chronografu wysłał mnie dalej w przeszłość? -
wyrzuciłam z siebie. - Wtedy mogłabym się spotkać z Lucy i Paulem i po prostu ich zapytać.
Lucas podniósł głowę.
- A kiedy chcesz się z nimi spotkać? Przecież nawet nie wiemy, w jakiej epoce się ukryli.
- No tak, ale wiemy na przykład, kiedy was tu odwiedzali. Gdybym do was dołączyła, moglibyśmy
razem porozmawiać i wspólnie...
Dziadek mi przerwał.
- W czasie ich wizyt w latach 1948 i 1949 z roku 1992 i 1993 -wymieniając te lata, stukał w nasze
karteczki i wodził palcem wskazującym po strzałkach - Lucy i Paul też jeszcze wiedzieli nie dość
dużo, a wszystko, co wiedzieli, skrupulatnie mi przekazali. Nie, jeśli w ogóle, to powinnaś się z
nimi spotkać po tym, jak uciekli z chronografem. - Znowu gwałtownie zastukał w nasze notatki. -
To by miało sens, wszystko inne spowoduje tylko dodatkowe zamieszanie.
- No to... to przeskoczę do 1912 roku, tam, gdzie ich już kiedyś spotkałam, do lady Tilney w jej
domu przy Eaton Place.
- To byłoby jakieś wyjście, ale czasowo się nie uda - Lucas spojrzał na ścienny zegar. - Nie byłaś
pewna daty, a cóż dopięło mówić o godzinie. I nie zapominaj o tym, że najpierw musielibyśmy
wczytać twoją krew do chronografu, w przeciwnym jazie nie będziesz mogła za jego pomocą
podróżować w czacie. - Znowu zmierzwił sobie włosy. -1 wreszcie musiałabyś całkiem sama udać
się stąd do Belgravii, a w roku 1912 to pewnie nie byłoby takie proste... Ach, i potrzebowalibyśmy
dla ciebie .kostiumu... nie, w tak krótkim czasie mimo najlepszych chęci to jest nie do zrobienia.
Musimy wymyślić coś innego. Rozwiązanie mam na końcu języka... Muszę się jeszcze tylko przez
Chwilę zastanowić... i może zapalić papierosa...
.Pokręciłam głową. Nie, tak szybko się nie poddam. Wiedziałam, że to dobry pomysł.
- Przecież możemy przenieść chronograf do domu lady Tiliney jeszcze w tych czasach i
przeskoczyłabym od razu tam. To ,by pozwoliło zaoszczędzić masę czasu, prawda? No, a jeśli
chodzi o kostium... Czemu się tak we mnie wpatrujesz? - spytałam, bo oczy Lucasa nagle bardzo
szeroko się otworzyły.
- O mój Boże - wyszeptał. - To jest to!
- Co?
- Chronograf! Wnuczko, jesteś genialna. - Lucas obszedł stół i mnie uściskał.
- Jestem genialna? - powtórzyłam, podczas gdy teraz on odstawiał mały taniec radości.
- Tak! I ja też. Oboje jesteśmy genialni, bo teraz wiemy, co Jest ukryte w skrzynce.
To znaczy ja nie wiedziałam.
- Mianowicie?
- Chronograf! - krzyknÄ…Å‚ Lucas.
- Chronograf? - powtórzyłam za nim jak echo.
- To całkiem logiczne. Nieważne, w jaką epokę zabrali go Lucy i Paul, ostatecznie w jakiś sposób
chronograf trafił z powrotem do mnie, a ja go ukryłem. Dla ciebie! W moim domu. Niezbyt to
oryginalne, ale takie logiczne!
- Tak uważasz? - Wlepiłam w niego niepewne spojrzenie. Mnie wydawało się to bardzo naciągane,
ale cóż, logika nigdy nie była moją mocną stroną.
- Zaufaj mi, wnuczko, ja to po prostu wiem! - Lucas z namysłem zmarszczył czoło. - To oczywiście
otwiera całkowicie nowe możliwości. Teraz musimy... dobrze się zastanowić. - Spojrzał na zegar
ścienny. - Potrzebujemy po prostu więcej czasu, niech to szlag.
- Mogę się postarać, żeby przy następnej elapsji znów wysłali mnie do roku 1956 - powiedziałam. -
Ale jutro po południu się nie uda, bo muszę iść na ten bal i zobaczyć się z hrabią. -Myśl o tym
wywołała u mnie nieprzyjemne uczucia, i to nie tylko z powodu Gideona.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]