[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zachowuj siÄ™ przyzwoicie, Jordan.
- PowinnaÅ› byÅ‚a wÅ‚ożyć coÅ› bardziej... hm... nau­
czycielskiego, jeśli nie chciałaś, żebym na ciebie patrzył
- odrzekł.
- Zapamiętam to sobie na przyszłość.
- Nie, błagam.
Do ich stolika podchodziły różne znakomitości,
a Jordan przedstawiał im Gini jako swoją żonę. Nie
zwracał uwagi na jej zażenowanie, rumieńce i niezręczne
WRÓ DO MNIE
90
odpowiedzi. Wszyscy byli dla niej bardzo mili i wy­
glądało na to, że Gini przypadła im do gustu.
- Jordan, przedstawiasz nasz stosunek w fałszywym
świetle - zwróciła mu uwagę Gini, gdy przez chwilę
byli sami.
- Nie, kochanie - odpowiedział cichym, matowym
głosem, ujmując pod stołem jej dłoń. - Byliśmy
małżeństwem, i wkrótce będziemy znowu. Jedynie
ciebie chcę za żonę.
Przeszli pózniej na kolację do słynnej ze świetnej
kuchni restauracji hotelowej  Coterie". Gini podobał
siÄ™ wystrój wnÄ™trza, utrzymany w kolorach brzosk­
winiowym i koralowym. Sławny aktor zaprosił ich do
swego stolika, ale Jordan grzecznie odmówił.
- Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe
- zwrócił się do Gini. - Po prostu chcę być z tobą
sam na sam.
Czy był to prawdziwy powód, czy Jordan bał się,
że nie potrafi się właściwie znalezć w towarzystwie
sławnych ludzi? - zastanawiała się Gini.
Jedzenie było tak wspaniałe i tak pięknie podane,
a Jordan tak się o nią troszczył, że wkrótce zapomniała
o swoich wątpliwościach. Pstrąg faszerowany kremem
z łososia w sosie winnym wyglądał na talerzu tak
pięknie, że Gini żal było go naruszyć.
- Jedz - namawiał ją Jordan. - Nie ma nic gorszego
od starej ryby.
Opowiadał jej również o ludziach, którzy stali się
legendą tego sławnego hotelu.
- Jest tu taki magnat naftowy z Teksasu, który
zawsze domaga siÄ™ pieczeni z alaskaÅ„skiego nie­
dzwiedzia.
- Może też powinnam zażyczyć sobie coÅ› niezwyk­
łego, by o mnie opowiadano historie - śmiała się Gini.
- Nie chcÄ™, by opowiadano o tobie historie - spo­
ważniał Jordan. - Chcę cię mieć tylko dla siebie.
WRÓ DO MNIE
91
Na deser zjedli ogromne lody czekoladowe z li­
kierem.
Po kolacji Jordan zabrał ją na przejażdżkę wzdłuż
wybrzeża oceanu. PÄ™dzili po krÄ™tych drogach wspa­
niałym maserati z ogromną szybkością, ale we wnętrzu
samochodu zupełnie się tego nie czuło. Wkrótce
zostawili za sobÄ… Å›wiatÅ‚a miasta. O pogrążone w ciem­
nościach nocy wybrzeże rozbijały się fale. Gini oparła
się wygodnie i wpatrywała w usiane gwiazdami
i rozświetlone księżycem niebo. Wiatr plątał jej włosy.
Czuła się bardzo młodo. A może to tylko efekt
wypitego wina? Zdawało jej się, że śni, unosząc się
lekko w powietrzu, pełna oczekiwania na szczęście.
Jordan zjechał z drogi na wychodzący w morze
półwysep i zatrzymał samochód. Przyciągnął ją do
siebie. Fale rozbijały się o piasek tuż koło nich.
- Cały wieczór o tym marzyłem - szepnął, obejmując
jÄ… mocno.
Gini zadrżała. Ona też czekała cały wieczór na tę
chwilÄ™.
Jordan przywarł ustami do jej ust w nagłym
przypływie namiętności.
Gdy się w końcu rozłączyli, w sercu Gini kłębiły się
sprzeczne uczucia.
- Och, Jordan, nie wiem, co bym dała, żeby być
właściwą dla ciebie kobietą - powiedziała cicho.
- JesteÅ›.
- Powinnam być... bardziej błyskotliwa.
- Nienawidzę, kiedy mówisz takie rzeczy - jego
głos stwardniał. Przyciągnął ją do siebie jeszcze mocniej.
- CiÄ…gle wznosisz miÄ™dzy nami przeszkody. Nie zmie­
niaj się, Gini. Nie trać swej świeżości i niewinności.
Jesteś absolutnie wyjątkowa, na swój własny sposób.
Zbyt wiele ludzi nosi tu swą błyskotliwość jak zbroję,
bo boją się odsłonić, boją się być sobą.
- Ja też się boję.
WRÓ DO MNIE
92
- Ty nie musisz. Czy uważasz, że jestem teraz
innym człowiekiem, niż kiedy byliśmy razem w Austin?
- No, jeśli pominąć twoją sławę, majątek, maserati,
pałac na plaży w Malibu...
- Wiesz, o co mi chodzi, Gini.
Potrząsnęła głową, nagle zdając sobie sprawę, że to
prawda. Jest sławny i bogaty, ale nie zatracił siebie,
wciąż jest tym samym człowiekiem.
- Ty jesteś wyjątkowy - powiedziała cicho.
- Ty też. Jestem tym samym mężczyzną, co wtedy,
i wciąż pragnę tej samej kobiety. Dlaczego nie możesz
w to uwierzyć?
- Nie mogÄ™.
- Spróbuj, proszę cię.
Spojrzała na czarny ocean, błyszczący w świetle [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl