[ Pobierz całość w formacie PDF ]

okrakiem jednego z naszych kolegów, który charakteryzował się
szczególnie solidną budową odpowiednich części ciała. Ona
również miała anielski charakter i tworzyłyśmy bezproblemowe
trio, cechujące się stałym apetytem seksualnym. Pewnego razu
jednej z przyjaciółek, która przerastała każdą z nas co najmniej o
głowę i która rżnęła się zwinięta w kłębek, tak jakby chciała w ten
sposób zostawić nieco więcej miejsca temu, który - sporo od niej
mniejszy -zawzięcie ją posuwał, pękł naszyjnik z pereł z powodu
nagłego obrzmienia nabiegłej krwią szyi. Nigdy wszakże nic nie
było w stanie zakłócić przebiegu tych gęsto zaprogramowanych
popołudniowych godzin. Ich rytm spowalniał jeszcze warkot
samochodów tłumiony cykaniem owadów i, chociaż odgłos
odbijających się od kamieni pereł był ledwo słyszalny, a
podniecona przyjaciółka nie krzyczała głośniej od innych,
zdumiało mnie tak silne przeżywanie orgazmu. Zaczęłam się
zastanawiać:  Czy to możliwe, żeby kobieta doznała tak wielkiej
rozkoszy, aby jej ciało mogło podlegać aż takim zmianom
zewnętrznym?". Nieraz miałam okazję
obserwować grymas pojawiający się na twarzy niektórych
mężczyzn czy też, u innych, zamkniętą, jakby nieobecną maskę w
chwili, kiedy ciało sięga zenitu napięcia i - w przypadku pozycji
klasycznej - wygina się w łuk od lędzwi aż po sam kark,
odrywając się nagłym zrywem od ciała partnerki, niczym
uniesiony w górę dziób łodzi żaglowej, która znalazła się na
szczycie fali. Jednakże o wiele rzadziej przyglądałam się
kobietom i z tego powodu pozbawiona lustra, w którym
mogłabym się przejrzeć, nie wyrobiłam sobie - chociaż nie brak
mi przecież tendencji narcystycznych - żadnej wizji mojego
własnego ciała w owych chwilach. Umiałam przyjmować
właściwą pozycję i znałam odpowiednie gesty: poza tym wszys-
tko inne rozmywało się w odczuciach, którym nie
przyporządkowywałam żadnych widocznych przejawów.
Odczucia te wcale się nie ucieleśniały, a już najmniej w błogiej
atmosferze pleneru. W chwilach kiedy odczuwałam potrzebę
odosobnienia, zdarzało mi się oddalić od tłumu oblegającego
plażowe materace, by wyciągnąć się - w stroju Ewy - na murku.
Słońce świeciło zbyt mocno, aby popatrzeć w niebo. Skłaniając
głowę w bok, miałam horyzont na wysokości oczu; gdy
odwracałam ją w drugą stronę, musiałam przymykać powieki,
ponieważ raził mnie blask odbijający się od jasnych kamieni na
plaży.
Bardzo lubię, wypiąwszy pupę do góry, żeby ten, który znajduje
się za mną, miał jak najdogodniejszy dostęp, podziwiać
rozciągającą się przed moimi oczyma szeroką panoramę. Jako że
Jacques ma słabość do niespodziewanych kopulacji w szczerym
polu, nie mam
powodów do frustracji. W okolicach, gdzie spędzamy wakacje,
wiele polnych dróg kończy się nagle w jakiejś winnicy.
Znalazłszy się w jednej z nich, usytuowanej na urwistej skarpie i
kompletnym bezludziu, ostrożnie - z powodu jeżyn - zbliżamy się
do ułożonego z suchych kamieni granicznego murku. Bojąc się
zdjąć tenisówki, rozciągam jak najszerzej majtki, żeby, zdej-
mując je, nie pobrudzić ich butami. Mam na sobie rozpiętą z
przodu szmizjerkę, którą Jacques zarzuca mi na plecy. Zciskając
w jednej ręce zwinięte majtki, wspieram się na chybotliwych
kamieniach. W takich warunkach nie zawsze ma miejsce gra
wstępna; Jacques, wpijając się mocno rękoma w ciało poniżej
talii, wpycha mi prącie w pochwę, która powoli się otwiera. Gdy
opuszczam głowę, w zacienionym łuku mego złożonego wpół
ciała widzę, jak zwisające piersi poruszają się w tę i z powrotem,
obserwuję regularne falowanie żołądka i brzucha, i dalej, w głębi
wąskiego korytarza, tam gdzie znów przebłyskuje światło,
dostrzegam skrawek pomarszczonej powierzchni jego jaj na
przemian z nasadą członka. Obserwowanie krótkiego, bardzo
miarowego ruchu posuwisto-zwrotnego podnieca mnie może
bardziej niż samo pieprzenie.
Wyginam jeszcze bardziej krzyż i podnoszę do góry głowę, żeby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl