[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mniej pewien stopień intymności.
 Niby jak? Ja się kładę o dziesiątej. On przychodzi po
północy, gdy już śpię. A kiedy wstaję rano, już go nie ma.
Równie dobrze moglibyśmy więc spać w oddzielnych
łóżkach.
Dokładnie tak postrzegała swoich rodziców, więc
czemu to nie miałaby być prawda?
 Grace?
 Słucham?  Dzwignęła się z podłogi i usiadła na
łóżku.  Och, przepraszam. Zamyśliłam się trochę.
 Raz próbowałam na niego zaczekać.
Takie byłoby jej następne pytanie, gdyby rozma-
wiała z pacjentką, więc Grace kiwnęła głową. Ale
to nie była pacjentka. To jej matka, na litość boską!
Zagryzła mocno dolną wargę, żeby powstrzymać się
przed powiedzeniem na głos, że... okres ciszy w życiu
98 Tori Carrington
erotycznym rodziców jest czymś zupełnie normal-
nym. %7łe zdarza się, iż małżeńskie pary całe lata żyją
bez seksu. Ale to nie zgadzałoby się z jej filozofią.
A skoro o tym mowa...
 Mamo, przeczytałaś moją książkę?
Cisza.
Ktoś zapukał do drzwi. Grace zdusiła pragnienie,
żeby powiedzieć temu, kto stoi za drzwiami, kimkol-
wiek jest, że alarm już się wyłączył. I czy nie widzą, że
ona tu zmaga siÄ™ z rodzinnym kryzysem?! Po czym
spojrzała na zegarek. O Boże! Zostało jej tylko dziesięć
minut do wyjścia.
Znowu stukanie.
 Grace?  Przez drzwi przebił się głos Ricka.
 Taksówka czeka.
Oczywiście, że czeka. Czy chociaż raz spóznić
mógłby się ktoś inny, nie ona?
 Posłuchaj, mamo. Naprawdę bardzo mi przykro...
 Nic, a nic.  Muszę lecieć. Już jestem spózniona,
a jeszcze się nawet nie ubrałam.
 Ale...
 Zadzwonię do ciebie pózniej, dobrze?
Zaczęła odsuwać słuchawkę, nie zwracając uwagi na
protesty matki, po czym znowu przyłożyła ją do ucha.
 Do widzenia.
Odłożyła słuchawkę na widełki z większą siłą, niż to
było potrzebne, i przez długą, milczącą chwilę stała,
gapiąc się na ten wstrętny aparat. Przy odrobinie
szczęścia matka do wieczora zapomni o tym brutal-
nym przekroczeniu granicy światów równoległych
i znowu będzie normalna.
Pukanie, tym razem bardziej stanowcze.
 Grace, słyszę cię. Czekają na nas książki do
podpisywania.
Seksualne safari 99
Miała ochotę powiedzieć asystentowi, żeby na nią
nie czekał. Niech sam to załatwi. Może nawet pod-
pisywać się własnym nazwiskiem. Nic ją to nie ob-
chodzi. Chciała teraz tylko wpełznąć do łóżka, scho-
wać głowę pod kocem i udawać, że ostatnie dwadzieś-
cia minut w ogóle nie miało miejsca.
Zamiast tego otworzyła drzwi i wbiła wzrok w Ri-
cka.
 Dobrze, dobrze, już idę.
Pół godziny pózniej Grace weszła chwiejnym kro-
kiem do księgarni, a za nią, kręcąc głową, wkroczył
Rick.
 Kiedyś skręcisz sobie kark, jeśli nadal będziesz
chodzić w takich butach.
Spojrzała na niego, po czym badawczo przyjrzała się
olbrzymiemu atrium centrum handlowego za jego
plecami.
 Cóż, jeśli tak się stanie, to będzie to tylko
i wyłącznie twoja wina. Jeśli dobrze sobie przypomi-
nam, to właśnie ty popatrzyłeś na moje blezery
i stwierdziłeś, że powinnam mieć bardziej seksow-
ny image. I to ty wybrałeś w sklepie te konkretne
buty.
 No, tak, ale myślałem, że umiesz w nich chodzić.
 Wbrew powszechnemu u mężczyzn przekona-
niu, Rick, kobiety nie rodzą się z umiejętnością chodze-
nia na wysokich obcasach.
 Oj, ale masz dzisiaj humorek, nie ma co. Co ciÄ™
gryzie?
 Nic specjalnego, poza tym że w moim pokoju
włączyła się syrena alarmowa, stringi wrzynają mi się
w tyłek i zadzwoniła do mnie matka, domagając się
seksualnej porady. Poza tym wszystko gra.  Uniosła
100 Tori Carrington
palec.  Zapamiętaj jedno. Nigdy w życiu nie wyjdę za
mąż.
Skrzywił się. Nie potrafiła do końca powiedzieć
dlaczego. Jeśli współczuł jej z powodu stringów, to nie
chciała o tym teraz słyszeć.
Odwróciła się, żeby pójść do biura dyrektora i wpad-
Å‚a na kogoÅ›.
 Przepraszam. Nie patrzyłam, jak idę.
 Nie ma za co. Ja też nie uważałem.
Grace cofnęła się kilka kroków i wlepiła wzrok
w nieuważnego przechodnia. Zamrugała. Potem jesz-
cze raz. Po czym pomyślała, że wcale nie musi iść
w szpilkach, żeby się przewrócić. Wpatrywała się
w zaszokowanÄ… twarz zdecydowanie zbyt seksow-
nego doktora Dylana Fairbanksa.
Lecz dopiero gdy ponad jego ramieniem zobaczyła
Tanję, ze ślicznymi, fioletowymi kosmykami, uświa-
domiła sobie, że nie ma halucynacji. Sądząc z tego, jak
Tanja unikała jej spojrzenia i uśmiechała się z roz-
bawieniem do Ricka, Grace i Dylan byli jedynymi
osobami, które nie wiedziały, że mogą tu na siebie
znowu wpaść.
Dylan jako pierwszy odzyskał język w gębie.
 Co ty tutaj robisz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl