[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cholerną politykę! Po co w ogóle tańczyć wokoło śmierdzącego, niewygodnego problemu?! O wiele
łatwiej byłoby zniszczyć wszystkich członków Zgromadzeń, po prostu rozszarpać, posprzątać resztki
i zbudować wszystko od początku.
 Leo, pazury!  Duża chłodna ręka Dimy na jej ramieniu ważyła chyba z tonę.
Przymknęła oczy i wykonała serię głębokich uspokajających oddechów. Jej nowe ciało czasami
odstawiało tego typu numery, kiedy odczuwała silną, wszechogarniającą chęć mordu. Częściowe
przemiany  pojawienie się pazurów czy kłów, dodatkowe ścięgna czy wzmocniona i przyspieszona
motoryka. Wyostrzony wzrok i słuch. Szymon wyczytał gdzieś w rozpadających się, starych
kronikach, że odnotowywano podobne umiejętności u osób ze Zmianą, pochodzących z przeróżnych
linii, na różnych pozycjach w hierarchiach rodzinnych. Wszelkie znalezione przez niego zapiski
zwykle przyniosły więcej pytań niż odpowiedzi. Wygrzebał też informację, że wszyscy wykazujący
podobne zdolności nosili wiele Znaków określających ich zwierzęce zdolności. The more the
merrier[2], po prostu.
 Dzwonił ostatnio?  zapytał Andriej, wstając z kanapy.  Napijesz się czegoś mocniejszego?
 Nie. Dodaj alkohol, odejmij jego i zrobię z kanapy konfetti. Nie dzwonił. Jest na miejscu, ale
Daniela próbuje go włączyć w struktury Zgromadzeń, więc nie ma na nic czasu. O czym, naturalnie,
dowiedziałam się od popiątych i poszóstych osób.
 Ażesz  parsknął Dima.  Zawsze wiesz, kiedy wchodzi na twoje terytorium. Jesteś
drapieżnikiem, Leo  stwierdził, odwracając jej głowę do siebie.  Byłaś nim nawet przed
pojawieniem się Znaków. To wszystko jest zapisane głęboko w twoim ślicznym ciałku. Znaki są
emanacją esencji tego, kim w gruncie rzeczy jesteśmy.  Uśmiechnął się lekko.  Tak mawiał mój
Nauczyciel. Lubię sądzić, że i tutaj miał rację. Duże koty mają pewną irytującą cechę, wiesz? Są
strasznie uparte w czasie polowań, nawet jeśli miałoby to zagrozić ich życiu.
Wychowawcy też czasem traktowali ją tak, jak teraz Dima, głównie po tym, kiedy pobili ją
prawie do nieprzytomności. Nienawidziła tego gestu, redukującego jej pełną kontrolowanej
przemocy osobę do malutkiej, bezbronnej dziewczynki. Nie była bezbronną dziewczynką, nie
musiała już znosić upupiających zachowań, nie musiała chować głowy między ramiona ze wstydu, że
jest gorsza. Nie była gorsza, na wszystkie świętości! Nigdy! Z jakiegoś powodu, kiedy w podobny
sposób traktowali ją Szymon albo Dima, nie rzucała się na nich w pierwszym odruchu wściekłości.
Nie było to bynajmniej zasługą żelaznej samokontroli. Lea znała się dostatecznie dobrze, aby
wiedzieć, jak mało żelazna owa samokontrola była. Coś w kochanku Andrieja mówiło wyraznie, że
nie chodziło mu o poniżenie Lei, że patrzył na nią w inny sposób niż większość mieszkańców Krainy
Czarów.
 Wiem, gdzie on jest na moim terenie  odpowiedziała, nie próbując się uwolnić.  Ale poza
tym nie będę polować. Rozumiem, dlaczego mi nie wolno. I chociaż mój rozsądek to wszystko wie,
zamknięta w mojej cienkiej skórze bestia wyje z rozpaczy. Rozumiesz?
 To nie powinno tak wyglądać  mruknął Andriej, stawiając przed nią wysoką szklankę
z jakimÅ› drinkiem o wyraznym, charakterystycznym zapachu.
 Brzoskwinie?  zapytała, ignorując uwagę przyjaciela.
W odpowiedzi Andriej skinął głową.
 Nasz świat nie powinien wyglądać tak, jak wygląda  westchnął Dima.  %7łeby przywrócić do
równowagi to, co zostało z niej wytrącone, trzeba wielu poświęceń. To, co zostało wytrącone
z równowagi, wymaga powrotu do niej, kochany. Brzmi to strasznie biblijnie, górnolotnie, ale mniej
więcej do tego się sprowadza. Szymon znajduje się w idealnym położeniu, aby pchnąć wahadło
w odpowiedniÄ… stronÄ™.
Nie odezwała się, zbyt świadoma faktu, że w tej całej grze jest po prostu pionkiem, który przez
przypadek znalazł się na zbyt dużej szachownicy. Mogła przeżyć tylko wtedy, jeśli będzie posłuszna
królowi. Dla Lei tym królem był Szymon, nawet jeżeli w szerszej perspektywie okazywałby się
słabszą figurą. Reszta nie miała dla niej żadnego znaczenia.
 Zgromadzenia&  Lea chciała coś powiedzieć, ale przeszkodził jej dzwięk telefonu Andrieja.
 Jeszcze trochę  szepnął cicho Dima i przytulił ją mocno.  Zobaczysz, niedługo wszystko się
skończy. Najważniejsze to uporać się z Danielą.
Skinęła głową. Oczywiście wiedziała, że Dima ma rację. %7łe centrum problemów Lei stanowi jej
ukochana Kuzynka.
[1]
How wonderful was that, really?  tu: jakże to było cudowne, czyż nie?
[2]
The more the merrier  tu: im więcej, tym lepiej; dosł. im więcej, tym radośniej.
13.
NIE WIEDZIAAA, JAK TO POZAAATWIAA, KOGO ZASTRASZYA, KOGO UWIÓDA, ale dostaÅ‚a
specjalny świstek, który uprawniał ją do nieuczestniczenia w ostatnim Obozie. Zwistek podpisany
przez Ismaela. Gdy spojrzała na ten starannie wykaligrafowany podpis, zapaliła jej się taka mała
lampka tuż nad głową. I nawet wydała z siebie dla lepszego efektu głośne  AHA! . Dlaczego tylko ten
Wychowawca był inny? Dlaczego tylko on nie emanował bezsensownym okrucieństwem jak reszta
hołoty? Bo nie był resztą hołoty. No, naprawdę, jej zdolności dedukcji zasługiwały na jakiegoś
Nobla czy inne diabelstwo. Na swoje usprawiedliwienie miała tylko fakt, że wtedy jeszcze nie miała
pojęcia o istnieniu porządku innego niż ten, który jej dość dosłownie wbijano do łba. %7łe Kraina
Czarów nie powinna być takim bagnem, jakim się prezentowała. To niedoinformowanie nie było też [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl