[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powolna i bolesna śmierć.
- Proszę wybaczyć, panienko - rzekł młodzieniec, kłaniając się nisko i składając dłonie w
uniwersalnym błagalnym geście - ale w tym klubie nie wolno przebywać robotom.
- Zaczekaj tutaj, Tee-Three - poleciła ostrym głosem, z trudem opanowując wzburzenie,
jakie budził w niej widok młodego człowieka. W dodatku niewolnik uznał, że jej z trudem
skrywany gniew skierowany jest przeciwko niemu, i zaczął drżeć na całym ciele.
Widziała przerażenie w jego oczach; mogła sobie wyobrazić, jakim karom zostałby poddany
za obrazę gościa w klubie. Gdyby jednak naruszył zasady i pozwolił T3 towarzyszyć swojej pani,
konsekwencje z pewnością byłyby jeszcze poważniejsze.
Nie miała odwagi wypowiedzieć słów pociechy. Nie mogła zrobić niczego, co ściągnęłoby
na nią uwagę otoczenia. Musiała pozwolić mu cierpieć i żywić milczącą nadzieję, że szybko
zapomni o swoim strachu, kiedy straci jÄ… z oczu.
- P-proszę pójść za mną - wymamrotał.
Wciąż dygocząc, podprowadził ją do stolika w głębi, gdzie siedział już Sith w kosztownych
szatach. Z wyglądu - nawet z pozycji, w jakiej siedział - wywnioskowała, że był raczej dyplomatą
niż wojownikiem. Było w nim coś miękkiego i śliskiego; mięśnie miał słabo zarysowane i
brakowało mu tej jawnej pewności siebie, którą odznaczają się istoty powierzające swoje
przetrwanie umiejętnościom bojowym.
Odnotowała sobie w myśli, że nie powinna go nie doceniać; brak fizycznej siły i zręczności
nadrabiał zapewne z nawiązką sprytem i inteligencją.
Sechel odprawił niewolnika wzgardliwym skinieniem dłoni i zaprosił ją, aby zajęła miejsce
naprzeciwko.
Zaprezentował doskonale wystudiowany uśmiech, a ona przy okazji zauważyła w jego
twarzy coś dziwnego. Oprócz czerwonej skóry Sithowie wyróżniali się mięsistymi wyrostkami,
zwisającymi im z policzków i podbródków. U Sechela po dwóch takich wyrostkach pozostały
jedynie zniekształcone kikuty  co dowodziło, że mogły zostać obcięte.
Zmusiła się, żeby oderwać wzrok od jego policzków i spojrzeć mu w oczy, aby nie
przyłapał ją na gapieniu się na swoje kalectwo.
- Larvit powiedział mi, że kogoś szukasz - odezwał się Sechel, natychmiast przechodząc do
konkretów.
- Zapewniał, że potrafisz mi pomóc - odparła.
- Za odpowiednią cenę mogę znalezć niemal każdego - zapewnił ją. - a wiem przypadkiem,
że masz dość funduszy, aby pokryć moje koszty.
- Jak widzę, Larvit nie jest wzorem dyskrecji, nawet w interesach - zauważyła z przekąsem.
- Jeśli nie chciałaś, aby dyskutował z kimś warunki twojej umowy, nie powinnaś była
włączać jej do ceny - odrzekł. - Czy mam rozumieć, że życzysz sobie, aby ta rozmowa pozostała
poufna?
Skinęła głową, zastanawiając się, ile to będzie kosztować.
- Opowiedz mi o osobie, której szukasz.
- Szukam Sitha.
Nie była na tyle nierozważna, aby wyznać, że szuka Revana. Nie wiedziała, kto go pojmał i
dlaczego, więc nawet wspomnienie jego nazwiska stanowiło wielkie ryzyko. Jednak dzięki
holozapisowi T3 wiedziała, jak wygląda Sith, który go uwięził. Jeśli znajdzie porywacza, ten może
doprowadzić ją do Revana.
- Czy ten Sith ma nazwisko?
- Powinien mieć, ale ja go nie znam.
- Ach, wreszcie jakiś postęp - zawołał Sechel, klaszcząc w dłonie i zacierając je w
podnieceniu. - Teraz chociaż wiemy, że to mężczyzna. Możesz mi podać jego rysopis?
- Mogę nawet więcej - odparła, wyjmując z kieszeni osobisty holoprojektor.
Dotknęła przełącznika i projektor wyświetlił nieruchomy obraz, który skopiowała z
holozapisu T3. Obraz został starannie skadrowany, żeby usunąć wszelkie ślady Revana i
 Mrocznego Jastrzębia ; pozostawiono jedynie zbliżony portret Sitha, który go porwał.
Reakcja Sechela na ten widok była tak subtelna, że Meetra prawie ją przeoczyła. Jego oczy
rozszerzyły się lekko, gdy rozpoznał twarz. Była to instynktowna, nieświadoma reakcja i trwała
jedynie ułamek sekundy. Meetra była pełna podziwu, jak świetnie ukrył zaskoczenie.
- Interesujące - odezwał się, udając, że przygląda się podobiznie. - Wydaje mi się, że to Lord
Sithów. A to oznacza dodatkową opłatę.
Meetra nie miała najmniejszych wątpliwości, że Sechel wie dokładnie, kim jest ten Lord, ale
uznała, że więcej skorzysta, jeśli będzie nadal udawała, że nie zorientowała się w jego kłamstwie.
- Muszę z nim porozmawiać w bardzo pilnej sprawie.
- Gdybyś mi zdradziła naturę tej sprawy, pomogłoby mi to go wyśledzić. Czy jest
przyjacielem, czy wrogiem?
- Nie całkiem przyjacielem - odparła wymijająco. - Ale z pewnością nie wrogiem. Po prostu
ma pewne informacje w prywatnej sprawie, które chciałabym z nim przedyskutować.
- Ukrywanie tego znacznie utrudni mi zadanie - ostrzegł ją Sechel. - I spowoduje następny
wzrost ceny.
- Wiesz już, że jestem w stanie zapłacić - odparła. - Moje sprawy pozostaną moimi
sprawami.
- Jeśli zlokalizuję tego osobnika, co mam mu powiedzieć?
Meetra zawahała się. Nie znała dokładnie charakteru relacji pomiędzy Sechelem a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl