[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mówiono, że jedwab Kolovskych jest jak opal: zmienia się w zależności od
nastroju kobiety, której skóry dotyka. Za każdym razem, gdy Kate ją widziała, suknia
wydawała się nieco inna: bardziej złota, bardziej srebrna, bardziej biała, a czasami
R
L
T
zupełnie przejrzysta. W gorset wszyte były drobniutkie klejnoty; podobne znajdowały się
w rąbku spódnicy, ale tych nie było widać - pozostawały ukryte, podobnie jak skarby,
które Iwan i Nina zabrali ze sobą, gdy uciekali z Rosji do bezpiecznej Australii.
Ta sukienka powinna być przekazywana żonom kolejnych braci, a potem Annice,
Iwanowi i córce Niny, ale dotychczas wszystkie kandydatki ją odrzuciły. Millie, żona
Levandera, zdjęła ją już w dzień ślubu, zostawiła zmiętą na podłodze i uciekła, a w kilka
godzin pózniej wyszła za Levandera w dżinsach. Zlub drugiego syna, Josifa, odbył się w
kilka tygodni po śmierci Iwana. Josif i jego żona Annie uważali, że nie byłoby właściwe
urządzać wielką uroczystość w okresie żałoby, toteż panna młoda miała na sobie
sklepową sukienkę we wrzosowym kolorze. Zlub jego siostry Anniki odbył się przy
łóżku Aleksiego tuż po wypadku. Pozostawał już tylko Aleksi, dlatego było
prawdopodobne, że sukienka nie opuści szklanej gabloty.
- Znów bujasz w obłokach.
Kate drgnęła, słysząc głos Aleksiego za plecami.
- Nie - skłamała. - Co ty tu robisz?
- Sprawdzam, czy powitanie naszych drogich gości przebiega jak należy.
- Wszystko idzie gładko. Księżniczka jest teraz z projektantami. Wieczorem zjedzą
kolację z Niną. Dzwoniłam do twojej siostry i zgodziła się dotrzymać im towarzystwa.
Możliwe, że wcześniej poczuli się urażeni, więc pomyślałam, że lepiej teraz zrobić, co
tylko siÄ™ da.
- Masz o tym większe pojęcie niż Nina. Wyobraz sobie, jak by to wyglądało,
gdyby to ona przejęła ster. Kazałaby nam nosić plakietki z nazwiskami i wprowadziłaby
kasy fiskalne.
- I opłaty za foliowe torebki - dodała Kate, znów zatrzymując wzrok na sukience.
- O co chciałaś zapytać?
- O nic ważnego.
- Mimo wszystko spróbuj.
- Dlaczego Millie uciekła ze swojego ślubu?
- Wiesz, że na to pytanie nie odpowiem. - Zauważył jej przymrużone oczy i dodał:
- Dom Mody Kolovsky jest pełen sekretów.
R
L
T
- I oczywiście wasze tajemnice są znacznie ciekawsze niż tajemnice wszystkich in-
nych ludzi - odrzekła z irytacją. - Mimo wszystko jesteś snobem, Aleksi.
- Ale nasze sekrety naprawdę są ciekawsze niż inne - uśmiechnął się.
Ku jego zdumieniu Kate, zamiast odpowiedzieć żartem, wybuchnęła łzami. Jeszcze
nigdy nie widział, żeby płakała, nawet wtedy, kiedy urodziła Georgie, a on odwiedził ją
w szpitalu.
- O co chodzi?
- A jak myślisz? - odrzekła ze złością. - Co twoim zdaniem jest nie tak?
- Och. - Aleksi poczuł się nieswojo. - Przepraszam, czasem o tym zapominam.
- Myślisz, że mam napięcie przedmiesiączkowe? Nie, to nie to. Cierpię na PU.
Aleksi zmarszczył brwi.
- PU?
- Prawie umarłeś - wypaliła i dopiero teraz przyszło jej do głowy, że on nie ma
pojęcia, jak mocno przeżyła jego wypadek i wszystko, co z niego wynikło. Georgie
budziła się w nocy, dręczona koszmarami, w dzień Nina zamieniała jej życie w piekło,
miała problemy finansowe, a do tego dochodził jeszcze lęk, przerazliwy lęk, który
poczuła, gdy Josif zawiadomił ją, że Aleksi miał wypadek i nie wiadomo, czy dożyje do
rana.
Wyszli przez złote drzwi na ulicę. Aleksi zaprowadził ją do kawiarni i posadził
przy stoliku.
- Myślałam, że umrzesz - szlochała. - Powiedziano nam, że nie wiadomo, czy
przeżyjesz.
- Ale przeżyłem - odrzekł logicznie.
- I wróciłeś tu, jak gdyby nigdy nic.
- Kate - Aleksi potrząsnął głową. Nie zamierzał wyjawiać jej, jak bardzo zmieniło
się jego życie. Zmagał się z mnóstwem problemów i czasami zastanawiał się, czy
rzeczywiście powinien wracać do pracy. Zarządzał wielkim imperium, ale nie mógł sobie
przypomnieć, ile kostek cukru zwykle wrzucał do kawy. - Czuję się dobrze.
- Wiem o tym. - Zachowywała się zupełnie irracjonalnie. Miała ochotę uciec do
toalety i tam się wypłakać. - Tylko że...
R
L
T
- Tylko że co?
- Gdy cię widziałam na początku rehabilitacji, byłeś w okropnym stanie, a teraz -
próbowała mu wytłumaczyć, jak bardzo to wszystko mąciło jej w głowie - a teraz
wróciłeś, jakby nic się nie stało. Wszystkie te historie z twoją matką, Krasawicą,
Belenkim, wszystkie te kłótnie... - Mocno zacisnęła powieki, wzięła głęboki oddech i
spróbowała wyrażać się zrozumiale. - Wszyscy po prostu zajęli się interesami. Możliwe,
że mnie jest trudniej zapomnieć, jak zle wyglądała sytuacja. Prawie umarłeś.
Aleksi uświadomił sobie, że on sam nie miał dotychczas czasu na refleksje. Leżąc
w szpitalnym łóżku, miał umysł zbyt zmącony, by się nad czymkolwiek zastanawiać, a
na Karaibach przez cały czas czuł się otępiały od środków przeciwbólowych i widział
przed sobą tylko jeden cel: wydobrzeć i wrócić w lepszej formie niż przedtem. Dopiero
teraz po raz pierwszy zdał sobie sprawę, co niemal utracił, i zauważył, że jego życie od
czasu wypadku niemal zupełnie pozbawione było emocji.
- Dziękuję ci. - Wypowiadał te słowa tak rzadko, że zabrzmiały dziwnie. -
Dziękuję za to, że o mnie myślałaś, i za twoją pomoc. Nie zdawałem sobie sprawy, jak
mocno to wszystko przeżyłaś. Ale teraz już wróciłem i czuję się dobrze.
Skinęła głową i poczuła się głupio. Aleksi wstał.
- Muszę pokazać światu, że wszystko ze mną w porządku.
- To znaczy?
- %7łe wrócił dawny Aleksi.
- Czy nie powinieneÅ› raczej...
- Czy nie powinienem co? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl