[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ciekawe, czy Samanthę też dręczy to pytanie?
- To nie była wyłącznie wina Arta.
Samantha skinęła głową.
- Wszyscy ponosimy odpowiedzialność za to, co się wtedy
wydarzyło.
- Wszyscy poza Timmym. Samantha podniosła wzrok.
- A co zamierzasz zrobić w związku z Timmym?
- Jeszcze nie wiem - odparł Reed. - Tak wiele się wydarzyło przez te
dwa dni. Zastanawiałem się, co to znaczy być ojcem i ile mogę zrobić dla
81
RS
Timmy'ego, skoro mieszkam w Bostonie. Nie mam pojęcia, jak powinno
to wyglądać od strony organizacyjnej. Ale niezależnie od tego, jak bardzo
jestem zły, że nic nie wiedziałem o istnieniu mojego syna, nie zamierzam
występować o przyznanie mi całkowitej opieki nad nim. Zdaję sobie
przecież sprawę, jak wielką krzywdę wyrządziłbym mu w ten sposób.
- Naprawdę tak myślisz? Szczerze? %7ładnych sztuczek i podstępów?
- %7ładnych. - Reed zrobił krok w jej kierunku. - Musimy zastanowić
siÄ™ nad tym razem.
- Razem - wyszeptała Samantha.
- Musimy się jakoś dogadać. - Reed ujął w dłonie jej mokrą rękę, a
kiedy Samantha nie wyszarpnęła jej, poczuł ogromną ulgę. - I dlatego
uważam, że powinniśmy zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od
nowa.
Samantha przygryzła usta.
- To nie będzie łatwe.
- Nie będzie, ale warto spróbować. Dla dobra naszego syna. Zrobisz
to?
Samantha skinęła głową.
- Dla Timmy'ego.
Następnego popołudnia Samantha patrzyła przez okno na
uszczęśliwionego synka grającego z Reedem w piłkę. Tego właśnie
potrzebował - obecności jeszcze jakiegoś mężczyzny poza dziadkiem,
który ze względu na chore serce nie mógł się zbytnio forsować.
Dlaczego zawsze kończyła znajomość już po pierwszej czy drugiej
randce i nigdy nie próbowała poznać żadnego mężczyzny bliżej? Timmy
82
RS
miałby kogoś, z kim mógłby spędzać czas. Nie zrobiła tego i teraz musi
znosić obecność Reeda.
Nie, jest niesprawiedliwa.
Reed jest ojcem Timmy'ego i nic tego nie zmieni. A gdyby wrócił do
Fernville wcześniej?
Takie gdybanie nic tu nie pomoże. Uzgodnili przecież, że zapomną o
przeszłości i spróbują się jakoś porozumieć. Próbowała, ale nadal była
zdenerwowana i zagubiona. Czasami nie potrafiła zapanować nad
emocjami.
Reed i Timmy zajęli się najpierw grą planszową, ale wkrótce
Samantha zastała ich na przeglądaniu albumów. Ból, jaki pojawił się w
oczach Reeda, gdy oglądał zdjęcia z pierwszych siedmiu lat życia
Timmy'ego, sprawił, że nie była w stanie powstrzymać łez.
Tyle błędów i nieporozumień.
Ale nawet najgorętsze przeprosiny nie zwrócą straconych lat.
Dlatego muszą się skoncentrować na najważniejszym - na Tim-mym - i
zaakceptować zmiany w swoim życiu. Jak dotąd jedyną gotową na to
osobą wydawał się być jej synek. Przyjął Reeda z otwartymi ramionami, a
kiedy zostawali już z matką sami,ciągle mówił o swoim nowym
przyjacielu. Samantha nie mogła od tego uciec.
Reed zamierza zostać w Fernville tylko do niedzieli, ale jego wyjazd
do Bostonu na pewno nie będzie powodem do radości. Timmy zdążył się
już do niego przywiązać. A i dla niej zaczynał znaczyć coraz więcej.
Cofnęła się. Nie może stać w oknie całe popołudnie i przyglądać się
zabawom Reeda z Timmym. Wygląda na to, że ostatnio nie robi nic
83
RS
innego. Jej wzrok spoczął na zdjęciu, zrobionym na miesiąc przed
wypadkiem Arta.
Art był wspaniałym ojcem i mężem. Poświęcił wszystko dla dobra
swojej rodziny, dla niej i dla Timmy'ego. Ale odebrał Reedowi syna.
Samantha była na Arta zła, jednak nie czuła do niego nienawiści.
Jeden błąd nie był w stanie przesłonić tych wszystkich dobrych rzeczy,
które dla nich zrobił. Miłości, którą jej okazał, kiedy wszyscy ją opuścili.
Dotknęła delikatnie palcem zdjęcia.
- Reed i Timmy. Twoi rodzice... To wszystko jest takie pogmatwane.
Gdybyś tu był, na pewno pomógłbyś mi znalezć rozwiązanie.
Podskoczyła przestraszona, gdy coś uderzyło głośno w ścianę domu.
Drzwi wejściowe uchyliły się odrobinę.
- Przepraszam, mamo. yle wycelowałem piłką - wyjaśnił Timmy i
już go nie było.
Samantha położyła dłoń na piersi, by uspokoić kołaczące serce i
odetchnęła głęboko. Popatrzyła na zabójczy uśmiech Arta i beztroski
wyraz jego niebieskich oczu.
- Jeśli to miał być jakiś znak, to i tak go nie zrozumiałam -
powiedziała.
Mogła liczyć tylko na siebie. Jak zwykle.
Jednak tym razem czuła się... inaczej. Jeszcze nigdy nie miała takich
wątpliwości co do tego, jak powinna postąpić. Wtedy w szkole, gdy
odkryła, że jest w ciąży, nie musiała dokonywać żadnego wyboru. Art
chciał z nią być, a Reed nie. Tak przynajmniej myślała. A teraz musiała
podjąć nie jedną, a kilka decyzji.
84
RS
Zastanawiała się, co fakt, że Reed jest ojcem Timmy'ego, może
oznaczać dla nich na przyszłość. Samantha nie zamierzała wymazywać z
pamięci Arta. Nie chciała też, by zapomniał o nim Timmy. Poza tym są
jeszcze Helen i Frank. Samantha nie chciała stracić rodziny, którą razem
tworzyli, a to oznaczało, że Timmy nie może dowiedzieć się prawdy. Ale
Reed... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl