[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mimo osmolonej twarzy i podartego ubrania zachowywał się tak, jakby był szefem
ekipy. Obserwując z oddali jego rozmowę z lekarzem, Sophie domyśliła się, że Marco
nie chce pokazać mu zranionej głowy.
Po chwili wrócił do Sophie i oznajmił:
- Karetka zawiezie ciÄ™ do szpitala. PojadÄ™ za tobÄ….
- Nic mi nie jest.
Marco westchnÄ…Å‚ poirytowany.
- Masz rozciętą głowę. Trzeba sprawdzić, czy nie masz wstrząsu mózgu.
R
L
T
- Ty też masz ranę na czole i możesz mieć wstrząs mózgu, a mimo to chcesz pro-
wadzić.
- Dosyć tego! Wsiądziesz do karetki. Koniec dyskusji.
- Ale ja... - zaprotestowała Sophie.
Jednak nim zdążyła dokończyć zdanie, Marco wziął ją na ręce.
- Puść mnie! - krzyknęła, ale on nie reagował.
Gdy przekazał ją lekarzowi, powiedział:
- Zobaczymy siÄ™ w szpitalu.
Nie przyjechał od razu. Sophie zajął się personel medyczny. Opatrzono jej rany,
zrobiono prześwietlenie.
- Możemy wracać do domu - oznajmił Marco, gdy zjawił się w szpitalu.
Sophie wybuchła płaczem, twierdząc, że nie ma domu i nie ma dokąd pójść. Marco
bez słowa znów wziął ją na ręce i wyniósł ze szpitala.
- Który raz bierzesz mnie na ręce?
- Znasz to przysłowie:  Trzymaj się blisko swoich wrogów, a jeszcze bliżej uko-
chanej kobiety"?
- Nie znam - odparła, pociągając nosem. - Wiem tylko, że ty mnie nie kochasz.
- Kocham - spojrzał jej w oczy i posadził na miejscu dla pasażera.
- Ale...
- %7ładnych ale - przerwał i położył palec na jej ustach.
- A Allegra?
- Allegra nie ma tu nic do rzeczy.
- Jak to? Ciągle o niej myślisz.
- Nieprawda.
- Upokorzyła cię, zraniła, a ty nadal ją kochasz!
Marco spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Naprawdę myślisz, że kocham Allegrę? To cię tak gnębi?
- Tak! Nie mogę zrozumieć, dlaczego jesteś taki głupi! - krzyknęła. - Jak możesz
kochać kogoś, kto zrobił ci taką krzywdę?
Sophie zakryła ręką drżące usta i potrząsnęła głową. Po chwili zapytała:
R
L
T
- Kochasz ją tylko dlatego, że jest piękna? - spytała z goryczą.
Nie liczyło się dobre serce, poczucie humoru ani inteligencja, tylko wygląd. Męż-
czyzni woleli opakowanie od zawartości.
- Nie obchodzi mnie Allegra. - Marco skrzywił się, wypowiadając jej imię. - To
przeszłość - dodał, wyciągając dłoń do Sophie.
Spojrzała na jego długie palce. Chciała chwycić go za rękę i nigdy jej nie puścić,
ale wiedziała, że nie jest to jej pisane. Po co się dalej oszukiwać?
- Jeśli to przeszłość, to dlaczego nadal pisujesz do niej listy? Widziałam zaadreso-
waną do niej kopertę. Myślałam, że sam mi o tym powiesz, ale się nie doczekałam.
- Owszem, korespondowałem z Allegrą, ale to nie były listy miłosne. W życiu bym
jej więcej nie dotknął. Nigdy mnie nie kochała. Pisałem do jej prawników, a ona uparła
się, że będzie mi osobiście odpisywać. Wyprowadzając się z domu, wzięła kilka moich
rzeczy. Chcę, żeby mi je zwróciła.
- Ukradła je?
- Tak, ale nie mówmy o tym - powiedział i wyjął z kieszeni pudełko. - Mam coś
dla ciebie - powiedział z uśmiechem, kładąc je na kolanach Sophie.
Rzuciła mu podejrzliwe spojrzenie, po czym wolno otworzyła pudełko.
- Jakie to piękne! - szepnęła, patrząc na szafirowy naszyjnik w złotej oprawie i pa-
sujÄ…ce do niego kolczyki. - To rodzinna pamiÄ…tka?
- Tak, z czasów, gdy na Sycylii byli Arabowie.
- Są piękne, ale nie mogę ich przyjąć.
Marco wysiadł z samochodu. Sophie przestraszyła się, że nie będzie miała szansy
się wytłumaczyć. Tymczasem Marco otworzył drzwi z jej strony i uklęknął przed nią na
jedno kolano.
- Zachowałem się jak głupiec. Obraziłem cię, ale chcę wszystko naprawić. Sophie,
mój najsłodszy aniele, kocham cię ponad życie i proszę, nie, błagam, byś została moją
żoną - wyznał i przerwał. - O mały włos, a bym zapomniał.
Sophie nie spuszczała z niego oczu. Marco wyciągnął z kieszeni dobrze jej znany
dokument.
R
L
T
- Tego już nie potrzebujemy - powiedział i podarł intercyzę na kawałki, po czym
rzucił je za siebie. - Zrób mi ten zaszczyt i zostań moją żoną. Zanim odpowiesz, muszę
dodać, że jeśli dasz mi kosza, będę załamany. Może nawet popadnę w alkoholizm. -
Uśmiechnął się. - Zwróciłaś mi mój dom i radość życia. Dzięki tobie znowu bije moje
serce.
- Nie zrobię tego, przecież wiesz... - wyszeptała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl