[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nagle zwrócił jej uwagę jakiś dzwięk, jakby coś lało się do jacuzzi. Kiedy poczuła
zapach kwiatów, domyśliła się, że to płyn do kąpieli. Po chwili otuliła ją delikatna piana.
- Obiecałem cię rozpieszczać - Callum szepnął jej do ucha. - Co powiesz na to? -
Dotknął jej ramienia czymś miękkim jak poduszeczka. Leigh wyobraziła sobie różową
gąbkę w jego dużej opalonej dłoni. Callum masował jej szyję i kark Kiedy odchyliła
głowę do tyłu, trącił jej pierś gąbką i rzekł: - Tu widzę brudną plamkę.
Leigh aż podskoczyła.
L R
T
- Przy tobie cała staję się jedną brudną plamką.
Callum zachichotał - uwielbiała go rozśmieszać - i zaczął ją dokładnie myć, szcze-
gólnie piersi i brzuch. Kiedy sięgnął niżej, rozchyliła nogi. Buzująca woda w jacuzzi po-
tęgowała przyjemność.
- Byłaś rozczarowana, że cię zostawiłem w pokoju? - odezwał się Callum. - Pra-
gnęłaś więcej, prawda?
- Od początku tak to zaplanowałeś?
Nie odpowiedział, tylko mocniej przycisnął gąbkę do jej waginy i zaczął ją pieścić
okrężnymi ruchami. Leigh jęknęła cicho i poruszyła biodrami.
- Dam ci to więcej, ale musisz jeszcze trochę poczekać. - Wolną dłonią nakrył jej
pierś. Leigh czuła pulsującą w niej falę rozkoszy.
Kiedy Callum nagle cofnął rękę, głośno zaprotestowała.
- Ciii - szepnął - nie spiesz się. Czekanie jest najsłodsze.
Na tym polega ta metoda? Zmusić partnerkę do czekania, aż on będzie gotowy?
Leigh chciała coś powiedzieć, lecz nie zdążyła. Usłyszała cichutki warkot i poczuła na
ramieniu dotyk czegoś długiego, obłego, gładkiego, drżącego. Odgadła, co to jest, i po-
myślała, że to musi być model wodoodporny. Callum delikatnie musnął wibratorem ko-
niuszek jej piersi. Leigh zadrżała.
- Callum - szepnęła, błagając o więcej.
Nachylił się, ścisnął wargami płatek jej ucha, wciągnął do ust i dotknął językiem.
Jednocześnie wibratorem dotknął wzgórka łonowego. Leigh zamknęła oczy. Pod po-
wiekami eksplodowały kolorowe fajerwerki. Gdyby Callum jej nie podtrzymywał, za-
nurkowałaby.
- Jeszcze nie...
Jęknęła zdesperowana, lecz nie przestawał jej dręczyć. Wsunął wibrator głębiej,
stymulując łechtaczkę. Leigh aż zachłysnęła się powietrzem i chwyciła brzegu basenu.
Zbyt wiele doznań. I wciąż zbyt mało. Pragnęła poczuć w sobie jego. Jeszcze moc-
niej przycisnęła twarz do ramienia Calluma, uszczypnęła je zębami. Oczywiście ro-
ześmiał się, lecz był to śmiech inny, zmysłowy, jakby i on był bliski szczytowania.
- To chyba znaczy, że jesteś gotowa - rzekł i wsunął wibrator do pochwy.
L R
T
Teraz wbiła mu paznokcie w ramię. Już nie słyszała, co mówił, dudnienie pulsu
zagłuszało wszystkie dzwięki. Wydawało się, że jej ciało eksploduje, rozerwie się na ka-
wałki i rozpłynie w wodzie.
Callum wyciągnął ją na powierzchnię. Przywarła do niego kurczowo, wciąż z za-
wiązanymi oczami, wciąż nie wiedząc, kim jest.
I jak poprzednio, zniknął tak samo cicho, jak się pojawił. Lecz tym razem, zanim
odszedł, trzymał Leigh w ramionach i pieścił, aż ochłonęła.
Niewiele mówili. Ona żartowała z intensywności przeżyć, on śmiał się jakby skrę-
powany. Leigh starała się przedłużyć rozmowę.
- Co teraz? - zapytała.
- Zależy od ciebie.
Doszła do wniosku, że przed kolacją miałaby ochotę obejrzeć stajnie. Zgodziła się,
aby dzisiaj gotował dla nich ktoś inny. Ona może jutro zrobi śniadanie?
Cały czas czekała, że Callum powie, co on chciałby robić, lecz naturalnie nie
ujawnił swych zamiarów. Wciąż pozostawał dla niej tajemnicą.
Zanim ją opuścił, zrobił jedną rzecz z pozoru niezrozumiałą. Opuszkami palców
dotknął twarzy Leigh, jakby chciał zapamiętać tę chwilę. Dziwne, pomyślała. Przecież
wszystko ma nagrane.
Kiedy została sama, odczekała pięć minut, tak jak prosił Callum, dopiero potem
zdjęła z oczu opaskę. Wytarła się ręcznikiem i wróciła do pokoju. Tam ubrała się w dżin-
sy, koszulowÄ… bluzkÄ™ i kowbojskie buty.
Czy jest tylko jedną z zastępu dziewczyn, z którymi Callum się zabawia? To pyta-
nie obsesyjnie do niej wracało i w miarę upływu czasu stawało się coraz ważniejsze.
Tłumaczyła sobie, że jest to błędne podejście do sprawy. Callum ofiarował jej coś,
czego się nie spodziewała, komponując kosz na aukcję, mianowicie pewność siebie. Cią-
gle się bała, czy uda się jej utrzymać obecną wagę, lecz właściwie jaki to ma związek z
Callumem? Przecież on nigdy już jej nie zobaczy. Przyrzekła sobie natomiast, że będzie
pielęgnowała wewnętrzne światło, jakie w niej zapalił.
Z nim może zrobić wszystko i nie będzie żałowała.
L R
T
Zeszła na dół i kierując się wskazówkami Calluma, znalazła drogę do stajni. Tam
od razu poczuła się sobą, dziewczyną kochającą konie i długie konne przejażdżki, a nie
specjalnym gościem.
Jedna z klaczy natychmiast wpadła jej w oko.
- Jak się masz, kochana - przemówiła i wyciągnęła rękę, którą klacz zaczęła obwą-
chiwać.
W pewnej chwili za plecami usłyszała kroki. Callum? Leigh powoli, aby nie prze-
straszyć konia, cofnęła się i odwróciła. Obok drzwi pomieszczenia dla stajennych stał
przystojny mężczyzna, ubrany jak kowboj, z kapeluszem zsuniętym na tył głowy. Miał
czarne włosy i złote oczy. Opalony, w typie południowca...
Leigh puls przyspieszył. Callum?
Lecz gdy się odezwał, jego głos brzmiał inaczej.
- To Bessie Blue - rzekł z wyraznym, jakby teksańskim akcentem. - Chyba panią
zaakceptowała, a nawet polubiła. - Nieznajomy wyciągnął rękę i się przedstawił: - Adam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl