[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zachwiała się, zupełnie zaskoczona, kiedy David nagle wzmocnił uścisk.
Czy znów mnie odtrąci, zastanawiała się w panice. Poprosi, żebym odeszła? Po
chwili znała już odpowiedz.
- Chcę z tobą zatańczyć. - Sięgnął po płytę, wciąż obejmując ją ramieniem.
Zaraz potem usłyszała miękkie dzwięki jazzowej trąbki grającej w rytmie lat
czterdziestych.
- Kto to gra? - zapytała. Z trudem potrafiła rozpoznać własny głos.
- Billy Butterfield - odparł, rozpinając jednocześnie koszulę.
Kate wstrzymała oddech. Jego pięknie umięśniony tors pokrywała czarna,
jedwabista gęstwina, połyskująca gdzieniegdzie srebrem.
Bezwiednie wyciągnęła rękę, by dotknąć jego piersi.
David podciągnął do góry jej sweter i przygarnął dziewczynę do siebie.
- Jesteś taka piękna, Kate.
- Och, Davidzie - szepnęła. Kołysali się wolno w takt muzyki przy blasku
ognia. - Nie wiesz nawet, jak to cudownie dotykać ciebie w ten sposób...
- 58 -
S
R
- Nie wiem? Właśnie tego pragnąłem zeszłej nocy, kiedy w tańcu czułem ciepło
twojego ciała.
Kate ogarnęła go ramionami, wsuwając ręce pod koszulę Davida. Czuła mięśnie
pulsujące pod gładką, gorącą skórą mężczyzny.
- Mogłam zdjąć suknię - powiedziała cicho. - Wiedziałeś przecież.
- Chciałem cię o to poprosić.
Z cichym westchnieniem mocniej jeszcze przyciągnął ją do siebie. Czuła teraz
wyraznie jego twardą męskość.
Bezwstydnie przylgnęła do niego, ocierając się o jego rozpaloną skórę.
- Tak bardzo ciÄ™ pragnÄ™.
- Nie mów tego - ostrzegł ją. - Nie będę mógł się opanować...
Całował ją przy migocącym blasku ognia. Obejmując Kate mocno, pieścił ją
każdym mięśniem swego ciała.
Nie potrafiłaby powiedzieć, czy tańczyli całą wieczność, czy jedynie kilka
minut. Czuła, jak ogarnia ją płomień pożądania.
Pragnęła jego bliskości, pragnęła odkryć przed nim sekrety swego ciała, oddać
siÄ™ mu bez reszty i na zawsze.
Jakby odgadując myśli Kate, David odchylił się do tyłu, by spojrzeć w jej oczy,
a potem objÄ…Å‚ jÄ… jeszcze mocniej.
- Boże przebacz mi - szepnął. Jego głos drżał od emocji. - Kate, nie mogę już
dłużej. Błagam cię, chodz ze mną na górę.
Nie potrafiła i nie chciała mu odmówić. Pozwoliła, by poprowadził ją do
krętych, żelaznych schodów.
Jego sypialnia była ciemna i chłodna. Jedynie blask księżyca wpadający przez
nie zaciągnięte zasłony oświetlał pokój. Mosiężny piecyk był niewyraznym cieniem w
ciemności.
- Tu jest lodowato - powiedział David, gorącymi ustami całując jej szyję. -
Będziemy musieli schować się pod futrzaną narzutę, kochanie.
Kiedy zdejmował jej sweter, Kate leżała oparta na zimnych poduszkach. Wciąż
nie odrywając od niej wzroku, David rozpinał teraz jej białe, wełniane spodnie.
- 59 -
S
R
- Och, tak, proszę... - David zsuwał bawełniane figi z jej wygiętych ku górze
bioder.
W pokoju panował przejmujący chłód, lecz Kate, rozpalona pożądaniem, nie
czuła zimna.
- Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem. - Wędrował
dłońmi po nagich łukach jej bioder i ud, gładził płaski, napięty brzuch.
Potem zdjął szybko ubranie, odsłaniając wąskie biodra i mocne, smukłe uda.
Już po chwili leżał obok Kate, naciągając narzutę z lisiego futra na nich oboje.
Teraz wargi Davida podążyły śladem jego rąk. Kate jęknęła, wplątując palce w
jego gęste, czarne włosy.
Co on ze mną robi, pomyślała. Tak bardzo go kocham...
- Jeśli tym razem nie zechcesz mnie posiąść... - zaczęła, przerażona myślą, że
mógłby znów zostawić ją nie zaspokojoną i pragnącą jego pieszczot.
W odpowiedzi David przykrył sobą jej ciało.
- Jeśli sądzisz, że potrafiłbym się teraz cofnąć, nie znasz mnie, Kate.
- 60 -
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Przekroczyli granicę, za którą nie było już powrotu. David całował Kate, a ona
odwzajemniała jego pieszczoty, pragnąc tego tylko, co dający jej rozkosz mężczyzna.
Chciała, by posiadł ją, by całe jej ciało stało się jego własnością.
Kierowała się doświadczeniem, a może jedynie kobiecym instynktem, bo w jej
pamięci nie było wspomnień miłosnych przeżyć.
- Och, Davidzie, należę tylko do ciebie - szepnęła, otwierając przed nim swe
ciało.
David zadrżał, odnajdując to, czego szukał.
- Kate. - Jego głos brzmiał chrapliwie. - A więc nie czujesz do mnie
nienawiści... po...
Objęła go z czułością.
- Nie potrafiłabym nienawidzić ciebie, Davidzie.
- A jeśli jesteś mężatką?
- Zaryzykuję - odparła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl