[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zmodernizować biznes i odzyskać zaufanie klientów. Wiem, to nie jest żadne
usprawiedliwienie. - Zerknął na Sarę. - Powinienem był dbać przede
wszystkim o ciebie, ale opętała mnie idea osiągnięcia zawodowego sukcesu.
- Doprawdy, Guido, nie ma potrzeby do tego wracać - powiedziała. - I nie
powinieneś czuć się winny.
To, że jej mąż cierpiał po stracie dziecka, poruszyło ją mocniej, niż
chciała przyznać. Mogła się go wyrzec, sądząc, że jest bezwzględny i
bezduszny. Ale ten przygnębiony, bezbronny Guido budził w niej współczucie
i czułość, i właśnie dlatego ją przerażał.
- Owszem, powinienem - rzekł i objął dziewczynę ramieniem. Zaskoczył
ją wyraz nieskrywanego bólu w jego oczach. - W końcu dowiedziałem się
prawdy. Caterina rzeczywiście zepchnęła cię ze schodów. I na Boga, gdyby
nadal żyła, zamordowałbym ją! Wiem, nie należy mówić zle o zmarłych, ale
mam nadzieję, że gnije w piekle za to, co ci zrobiła. - Odetchnął głęboko, by
się opanować. - Jestem świadomy tego, że nic nie usprawiedliwia mojej
ówczesnej niewiary w twoje słowa, ale po prostu nie mogłem sobie wyobrazić,
że ktoś mógłby być tak podły i okrutny. Poza tym, znając twój zły stan
psychiczny, uwierzyłem lekarzowi, że podlegasz urojeniom wskutek wstrząsu
mózgu.
105
S
R
- Zły stan psychiczny? Uważałeś przecież, że zwariowałam! - zawołała
oburzona. - Kiedy spotkaliśmy się ponownie na jachcie, nazwałeś mnie zwario-
waną dziwką. Więc co sprawiło, że zmieniłeś zdanie? - spytała ostro. - Co
spowodowało to nagłe oświecenie, skoro nie dokonały tego moje zapewnienia?
- Powiedział mi o tym ojciec.
Zaszokowana Sara otwarła szeroko oczy.
- A zatem on wiedział... Więc dlaczego nie...?
Nie zdążyła dokończyć, gdyż Guido jej przerwał.
- Nie wtedy, Saro. Dowiedział się tego od Cateriny, kiedy po jej wypadku
samochodowym odwiedził ją w szpitalu. Na łożu śmierci wyznała mu, że
zepchnęła cię, a potem nakłoniła ogrodnika, by skłamał i zapewnił jej alibi.
Tamten się zgodził, ponieważ przez pewien czas mieli romans, a poza tym
sowicie mu zapłaciła. Nie chciała jednak umrzeć, mając ten występek na
sumieniu.
- No tak - rzekła Sara bezbarwnym tonem. - Ale dlaczego ojciec
wcześniej nie wyjawił ci prawdy?
- Musisz zrozumieć, że Caterina była córką jego przyrodniej siostry.
Opiekował się nią i od lat należała do rodziny. Natomiast ty byłaś tylko
synową, którą według niego poślubiłem wyłącznie z powodu ciąży. Po naszym
rozwodzie uważał, że nie należy kalać pamięci kuzynki. - Głos mu stwardniał.
- Miałaś całkowitą rację. Z wyjątkiem matki i Alda cała moja rodzina
traktowała cię okropnie, wręcz karygodnie. Przepraszam cię za to. Do końca
życia będę się tego wstydził. Ojciec w dzisiejszej rozmowie ze mną przyznał
też, że nigdy nie prosiłaś go o pieniądze. Wcześniej zataił również to, iż sam
nalegał, abyś wzięła czek i poszukała pomocy medycznej w Anglii, w
przeciwnym bowiem razie wezwie lekarza, który umieści cię z powrotem w
szpitalu. I w końcu oznajmił, że Caterina zepchnęła cię ze schodów. - Umilkł
106
S
R
na moment. - To musiało być dla ciebie straszne, a ja jestem temu wszystkiemu
winny.
Sara nie kwapiła się, by go rozgrzeszać. Skrucha Guida niczego nie
zmieniała, choć na widok bólu i wstydu w jego oczach ścisnęło się jej serce.
Odetchnął głęboko, by opanować targające nim gwałtowne emocje, i
skrzywił się.
- Znów najwięcej zawdzięczam Aldowi - powiedział. - Po naszym
niedawnym rozstaniu rzuciłem się w wir pracy i w ciągu minionych kilku
tygodni prawdopodobnie parokrotnie okrążyłem kulę ziemską, robiąc piekielne
awantury pracownikom we wszystkich naszych biurach. Potem przyjechałem
do Neapolu i szukałem pociechy w piciu. Aldo zaczął mi czynić wyrzuty i to
mnie otrzezwiło, dosłownie i w przenośni. Powiedziałem mu, że zaszłaś ze
mną w ciążę. Odparł, że byłem głupcem, pozwalając ci odejść za pierwszym
razem, a jestem jeszcze większym głupcem, zostawiając cię teraz. Na koniec
opowiedział mi, co się wydarzyło, gdy wraz z Martą odwiedził cię w szpitalu.
Podobno nie byłaś zadowolona z pokoju, do którego zostałaś przeniesiona, i
twierdziłaś, że zastosowane leki cię otępiają. Oznajmiłaś też, że to Caterina
zepchnęła cię ze schodów. W przeciwieństwie do mnie, Aldo ci uwierzył.
Wyjaśnił ci, że umieszczono cię w psychiatrycznym skrzydle szpitala, i
poradził, że jeśli chcesz kiedykolwiek stąd wyjść, musisz powiedzieć
psychiatrze to, czego oczekuje: że pomyliłaś się co do Cateriny, a teraz
przypomniałaś sobie, iż się po prostu potknęłaś i spadłaś ze schodów.
Guido potrząsnął głową.
- Kiedy to wszystko usłyszałem, nie potrafiłem uwierzyć, że mogłem być
aż tak głupi - mówił dalej. - Młodszy brat znał moją żonę lepiej ode mnie!
Podpowiedział mi, że jeśli chcę cię odzyskać, powinienem jak najszybciej
przyjść do ciebie z bukietem róż i błagać o przebaczenie. Lecz dopiero dzisiaj,
107
S
R
gdy ojciec wyznał mi całą prawdę, pojąłem, jakim byłem zadufanym w sobie,
aroganckim sukinsynem, i usłuchałem rady Alda. Wróciłem, ponieważ nie
mogłem bez ciebie wytrzymać. - Westchnął głęboko. - Kiedy oznajmiłaś, że po
raz drugi jesteś ze mną w ciąży, najpierw poczułem radość, lecz po chwili
ogarnęła mnie furia, gdyż cynicznie podejrzewałem w tym twój podstęp.
Byłem tak zaskoczony i wstrząśnięty, że nie potrafiłem logicznie myśleć.
Nazajutrz rano postanowiłem, że zostawię cię na miesiąc lub dwa, abyś pojęła,
ile straciłaś, a potem wrócę, ponownie zaproponuję ci małżeństwo i łaskawie
przyjmę twoją zgodę, dozgonną wdzięczność i miłość.
- Ależ z ciebie arogant - mruknęła Sara, lecz poczuła, że mimo woli drży
z rozkosznego oczekiwania.
- Dziś przy lunchu poinformowałem ojca o moich zamiarach. Na jego
obronę mogę powiedzieć, że wówczas, przed laty, szczerze wierzył w wersję
przedstawioną przez ogrodnika i nie chciał, bym wiązał się z umysłowo chorą
kobietą. Wiem, że to wstrętne, ale zarazem zrozumiałe z jego punktu widzenia.
Guido przysunął się bliżej i uścisnął jej ramię.
- Przysięgam ci, Saro, że wtedy naprawdę uważałem, iż cierpisz na
urojenia wskutek szoku po utracie dziecka. Miałem zaledwie dwadzieścia czte-
ry lata i niewiele wiedziałem o życiu. Kiedy wróciłem z Ameryki, ojciec mnie
okłamał, przedstawiając cię jako pazerną intrygantkę. Gdy kilka miesięcy temu
przyznał się do tego oszustwa, przeprosiłem cię i sądziłem, że na tym sprawa
się zakończyła. Jakże bardzo się myliłem! Dziś okazało się, że ojciec w
dalszym ciągu ukrywał przede mną część prawdy.
Ten nowy, zmartwiony i skruszony Guido był o wiele niebezpieczniejszy
niż jego poprzednia arogancka wersja, gdyż Sara zaczynała mu współczuć.
Skłonna była przyznać, że ówczesne oschłe i obojętne zachowanie męża wobec
niej wynikało raczej z niewiedzy niż ze złej woli.
108
S
R
- Cóż, to bardzo interesujące - powiedziała. Oderwała wzrok od napiętej,
posępnej twarzy siedzącego koło niej mężczyzny. - Ale to wszystko dawno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl