[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żydowskiej  którzy trzymali władzę i wmawiali ludziom, że przyszłość należy do czarnych.
Studiowałem tę epokę i dobrze się na tym znam. Ty wtedy żyłeś i pewnie sam musiałeś to dostrzec.
Havigowi włosy zjeżyły się na głowie.
 Widziałem, do czego mogą doprowadzić uprzedzenia, znieczulica i głupota. Grzechy ojców
naprawdę przechodzą na synów.
Tym razem Wallis zignorował brak  sir" na końcu zdania. Uśmiechnął się z zadowoleniem i stał
się kojąco miły.
 Wiem, wiem. Nie zrozum mnie zle. Mnóstwo kolorowych to wspaniali, odważni ludzie. Na
przykład Zulusi czy Apacze, czy nawet żółtki. Każdy podróżnik w czasie pochodzący z ich kręgów
może liczyć na równie zaszczytne miejsce w naszej organizacji, co na przykład ty. Jestem tego
pewien. Ja podziwiam waszych Izraelczyków. Wiele o nich słyszałem. Skundlona nacja, ale nie ma
nic wspólnego z tymi %7łydami, o których mówi Biblia. Są podobno waleczni i sprytni. Mówię o czym
innym. Po prostu każdy musi pilnować własnej tożsamości i własnej dumy. Jestem wrogiem tylko
takich wyrzutków jak czarnuchy, czerwonoskórzy, Chińczycy i cała ta hołota. Wiesz chyba, o czym
mówię. Niestety, wielu białych sprzedało im się na służbę. Może stracili wiarę albo ich kupiono. Kto
wie?
Havig musiał powtórzyć sobie, że takie przekonania nie były niczym niezwykłym w epoce, z
której pochodził Wódz. Uchodziły wręcz za godne poszanowania. Nawet Abraham Lincoln uważał,
że Murzyni są gorszą rasą... Wallis zapewne nikogo by nie kazał ukrzyżowywać.
 Sir  powiedział Havig ostrożnie  proponuję, żebyśmy nie dyskutowali na te tematy, dopóki
nie zrozumiemy do końca własnych poglądów. To może wymagać pewnego wysiłku. Na razie może
zajęlibyśmy się sprawami bardziej praktycznymi.
 Racja  mruknął Wallis.  Masz głowę na karku, Havig. I jednocześnie jesteś człowiekiem
czynu, chociaż masz może ograniczone środki. Ale powiem otwarcie. Na tym etapie potrzebujemy
ludzi z głową. Zwłaszcza jeżeli mają wykształcenie naukowe i są realistami.  Machnął cygarem. 
Wezmy na przykład ten dzisiejszy zaciąg z Jerozolimy. Greka i najemnika pewnie uda się wyszkolić
do prac pomocniczych. Może na zwiadowców czy pomocników w wyprawach w czasie. Ale reszta... 
Mlasnął językiem z niesmakiem.  Sam nie wiem. Co najwyżej kurierzy do przenoszenia różnych
przedmiotów z przeszłości. A co do tej dziewczyny, to mogę mieć tylko nadzieję, że jest płodna.
 Co?!  Havig prawie wyskoczył z krzesła.  To my możemy mieć dzieci?
 Między sobą tak. W ciągu tych stu lat uwodniono to nieraz.  Wallis zarechotał.  Z
normalnymi ludzmi nie, nigdy. Zbadaliśmy to na wszystkie sposoby. Chciałbyś może jakąś ciepłą
służącą do łóżka? Mamy przecież niewolnice zdobyte w walkach. Nie próbuj mnie umoralniać.
Tamci zachowaliby się wobec nas dokładnie tak samo. Gdybyśmy nie robili wypadów i nie brali
jeńców od czasu do czasu, to tamci ciągle by najeżdżali nasze tereny.  Znowu spoważniał.  Mamy
ciągłe braki, jeżeli chodzi o kobiety mogące podróżować w czasie. I nie wszystkie chcą lub mogą
mieć dzieci. A jeśli mogą, rodzą całkiem zwyczajne dzieci. Ten dar nie jest dziedziczony.
Zważywszy na swoje własne hipotezy, Havig nie był tym zbytnio zdziwiony. Jeżeli dwa
identyczne zestawy chromosomów mogły się krzyżować, to tylko dlatego, że ich własny  rezonans"
(jak to nazywał) się znosił. Inaczej podróżnicy nie mogli mieć żadnych dzieci.
 Nie ma szans na to, żebyśmy mogli sami stworzyć nową rasę  mówił dalej Wallis. 
Oczywiście zapewniamy naszym dzieciom wykształcenie, dodatkowe przywileje, kierownicze
stanowiska, bo to mi pomaga zachować lojalność naszych agentów. Tylko mówiąc między nami,
mam coraz większy kłopot w wynajdywaniu ładnie wyglądających stanowisk, na których nie można
niczego zbytnio spieprzyć. Rodzice podróżują w czasie i nie uchodzi, żeby dzieci pracowały
fizycznie. Tworzymy tutaj coÅ› w rodzaju arystokracji. Nie kryjÄ™ tego. Nie uda nam siÄ™ jednak
utrzymać wszystkich stanowisk w drodze dziedziczenia. Zresztą tego bym nie chciał.
 Czego pan pragnie, sir?  spytał cicho Havig.
Wallis odłożył cygaro, jakby jego następne słowa wymagały pobożnego złączenia dłoni na
biurku.
 Odbudować cywilizację. Po cóż innego Bóg dałby nam taki dar?
 Ale w przyszłości... widziałem fragmenty...
 Federacji Mauraiów?  Poczerwieniał ze złości i walnął pięścią w biurko.  Ile widziałeś?
Pewno niewiele? Badałem tę epokę. Zabiorę cię tam, żebyś sam się przekonał. Zobaczysz, że to
zbieranina żółtków, Murzynów, białasów i diabli wiedzą czego. Właśnie zaczynają zdobywać władzę,
kiedy my tu siedzimy. Tylko dlatego, że mieli niewielkie zniszczenia. Będą pracowali, walczyli i
dawali łapówki, żeby tylko nałożyć wędzidło na całą ludzkość, a na białych w szczególności. I
powstrzymać na wieki jakikolwiek postęp. Sam się przekonasz.
Odchylił się w fotelu, ciężko westchnął i wypił do końca swój burbon.
 Ale to im się nie uda. Przez jakieś trzy, cztery stulecia ludzkość będzie musiała ich znosić. A
potem... Po to właśnie stworzyłem Orle Gniazdo. %7łeby się przygotować na to  potem".
*
 Urodziłem się w 1853 roku w Nowym Jorku  opowiadał Wódz.  Ojciec był drobnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl