[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Z dżunglą brazylijską!
Roześmiał się i spojrzał w stronę schodów.
- Ty pierwsza. Uprzedzam lojalnie, że ostatni raz daję ci fory.
Postanowili podjechać na plażę. Zmarszczył brwi, słysząc charczący odgłos silnika małego
samochodu Rany, ale usiadł obok niej.
Zaczęli od krótkiej rozgrywki. Był zachwycony zręcznością i wdziękiem tajemniczej malarki.
Schylała się i dotykała ziemi całymi dłońmi bez żadnego wysiłku. Szkoda, że tak beznadziejnie się
ubrała. Szary dres wydał się okropny, lecz można się było przekonać, że kryje ciało giętkie i zgrabne.
- Jesteśmy przyjaciółmi? - spytał po kilku skłonach.
- Chcesz tego?
Stanął w rozkroku i zaczął robić głębokie skłony.
- Tak.
Wyprostował się zarumieniony. Rana nie wiedziała - z wysiłku czy z zakłopotania?
- Więc zostaliśmy przyjaciółmi? - spytała z uśmiechem.
Skinął głową, lecz przygryzł wargę, jakby rozważał jakiś dylemat. Zciągnął brwi.
- Powinienem ci najpierw coś powiedzieć.
- Co?
- Nigdy dotąd nie przyjazniłem się z kobietą.
Patrzyli na siebie przez chwilę. Rano plaża jest pusta. Dopiero za kilka godzin zjawią się młode
mamy z dziećmi, nastolatki z tranzystorami oraz wczasowicze.
Trent i Rana byli teraz sami. Otaczała ich cisza, przerywana krzykiem mew krążących nad zatoką
w poszukiwaniu jedzenia. Fale uderzały lekko o brzeg.
- Nigdy? - spytała Rana słabym głosem.
Gamblin patrzył na wschodzące słońce, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Niestety. Gdy w dzieciństwie widywałem się z Rhondą Sue Nickerson, córką sąsiadów, zawsze
chciałem bawić się w  dom . Będąc  tatusiem , mogłem całować ją na pożegnanie przed wyjściem
do  pracy .
- Ile miałeś wtedy lat?
- Chyba sześć czy siedem. Gdy skończyłem osiem, zacząłem bawić się w  doktora .
- Już w tym wieku umiałeś postępować z dziewczynami.
Skinął smutno głową.
- Chyba tak. Zawsze patrzyłem na kobietę jak na obiekt seksualny.
- No cóż, nasza przyjazń będzie dla ciebie nowym doświadczeniem.
- Dobrze! - Podniósł ramiona i zaczął robić skręty tułowia. Po chwili przerwał i spojrzał z
zainteresowaniem na Ranę. - Jak wygląda przyjazń z kobietą?
Roześmiała się.
- Tak jak ze wszystkimi ludzmi.
- Dobrze wiedzieć. Zcigamy się do przystani! - Wystartował do szybkiego biegu. Przez parę
sekund Rana stała zaskoczona, potem ruszyła za nim.
- Wygrałem! - krzyknął przy pierwszym palu. Był tylko lekko zdyszany.
- Oszukujesz!
- Zawsze kiwam swoich kumpli.
- Dam ci tę satysfakcję w imię nowej przyjazni! - Odchyliła głowę i roześmiała się. Zauważył, że
jej przednie zęby są trochę krzywe. Ujęło go to.
- Wiesz co. Ano? LubiÄ™ ciÄ™.
- Zaskoczyłeś mnie. - Zdjęła but i wysypała z niego piasek.
- Domyślam się! - roześmiał się.
- Jestem kobietą, więc oceniasz tylko mój wygląd.
- To wstyd, że mężczyzni zwracają uwagę wyłącznie na urodę, prawda?
Schyliła się, by włożyć but.
- Tak - mruknęła cicho. Z pewnością uważał, że pospolita powierzchowność panny Ramsey stoi
jej na drodze do szczęścia. Kto wie, czy uroda je gwarantuje?
- Pozwoliłaś mi wygrać? - spytał podejrzliwie.
- Pewnie.
- Czy wiesz, że to też forma dyskryminacji płci?
- Nasza przyjazń jest tak świeża, że nie chciałam jej zaszkodzić.
Przechyliła głowę na bok i uśmiechnęła się. Gdyby była inną kobietą, Trent pomyślałby, że go
kokietuje.
- Gotowa do startu?
- Zaczynaj.
Ruszyli jednocześnie. Już po chwili zdała sobie sprawę, jak bardzo mu ustępuje. Zdyszana dała
znak, by biegł sam, po czym upadła na mokry piasek.
Wrócił za pół godziny. Biegł truchtem wokół Rany, aż w końcu przystanął.
- Gdybym dał ci lilię, mogłabyś pozować do portretu trumiennego - dogadywał jej. Leżała na
plecach z rękami złożonymi na piersi i nogami skrzyżowanymi w kostkach.
- BÄ…dz cicho. ZpiÄ™.
- Dobry pomysł! - Wyciągnął się obok niej. - Piasek jest jeszcze zimny.
- To przyjemne, prawda?
- Mhm...
Studiował jej profil. Odwróciła się na bok i uniosła głowę, opierając ją na ręku.
- W tobie jest coś więcej - powiedział.
Zaskoczona tymi słowami, odwróciła się.
- Co takiego?
- W twojej przeszłości kryje się pewnie ponura tajemnica.
- Nie mów głupstw! - Znów patrzyła w niebo.
- JakiÅ› smutek.
- Taki jak u innych ludzi.
- Co robisz na odludziu, w domu mojej ciotki, Ano?
- A czego ty tu szukasz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl