[ Pobierz całość w formacie PDF ]
straszliwie kochał.
- Moja dzika, cudna Shea - szepnÄ…Å‚ z ustami przy jej
wargach, ale natychmiast mu się wyrwała.
- Obiecaj mi - powiedziała drżącym głosem - obiecaj, że
nigdy już nie odepchniesz mnie od siebie tak jak dziś. Bardzo
mnie to zabolało. Manipulowałeś mną, a ja tego nienawidzę.
- Uważałem, że tak będzie najlepiej. Objęła go czule w
pasie.
- Tak jest najlepiej - przyznała z najgłębszym
przekonaniem.
- Nie zwiążę się z tobą, Sheo, dopóki nie uporządkuję
swoich spraw.
Odstąpiła o krok i oparła ręce na biodrach.
- Coś ci się pomieszało, Simon. To ma być wakacyjny
flirt, a nie związek na całe życie. Jakie znaczenie ma to, czy
możesz malować, czy nie?
- To tobie się pomieszało. Mnie nie chodzi o coś
przemijającego. Może tobie, ale na pewno nie mnie.
- Niezłomny rycerz! - rzuciła Shea z wściekłością. - A
może, jeśli podejmiemy tę grę, będziesz w stanie malować?
- Będę albo i nie będę... Nie podejmę takiego ryzyka,
rozumiesz?,
- A zatem co zrobimy?
- Spróbujmy nie stwarzać okazji do bycia tylko we dwoje -
powiedział ze sztucznym uśmiechem. - Bo widzisz, ja nie
potrafiłbym być z tobą, nie angażując w to uczuć.
Zachowywałem się tak całe lata, ale teraz nie potrafię...
- Jutro wracam do pracy - weszła mu w słowo Shea - ale
we wtorek mam wolne.
- Do tego czasu wróci Jim.
- Nie uznajesz kompromisów, prawda?
- Nie w tym przypadku.
Shea skrzyżowała ręce na piersi.
- No to wybiorę się w góry albo trochę pobiegam.
- Najłatwiej wziąć zimny prysznic - zażartował Simon,
wciąż nie mogąc się nadziwić temu, że Shea pragnie go tak
samo mocno jak on jej.
- To wcale nie jest śmieszne. Dwa dni temu zarzekałam
się, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Zmieniłam zdanie,
i co? Dowiaduję się, że mnie nie chcesz. - Pochyliła się nad
biurkiem zawalonym pomiętymi papierami. - Mogę zobaczyć?
Obserwował, jak Shea wygładza arkusz za arkuszem i w
skupieniu przyglÄ…da siÄ™ rysunkom. Naraz twarz siÄ™ jej
zmieniła, podszedł więc bliżej. Patrzyła teraz na ostatni ze
szkiców, który jej zrobił. Mógłby nosić tytuł Zagniewana",
zdecydował i uśmiechnął się do siebie. Naprawdę udało mu
się uchwycić charakterystyczne dla niej zmarszczenie nosa i
wysunięcie brody.
W przebłysku jakiegoś głęboko ukrytego wspomnienia,
powiedział:
- Moja mama była Irlandką, a tata Anglikiem i przez całe
życie żarli się ze sobą niemiłosiernie. Nigdy się jednak tego
nie bałem, nawet w dzieciństwie, ponieważ wiedziałem, że
kochają się tak samo szaleńczo, jak się wykłócają... Czasem
mi jÄ… przypominasz.
- Jest tylko jedna maleńka różnica - powiedziała ironicznie
Shea. - Nie jestem twoją żoną i nie kocham się w tobie.
Simonowi nie podobał się ten ton, lecz zanim zdążył
cokolwiek odpowiedzieć, uciszyła go ruchem głowy.
- SÅ‚uchaj, coÅ› jedzie.
Po chwili stuknęły drzwi samochodu i usłyszeli kroki na
schodach, a zaraz potem wszedł Jim, przytrzymując drzwi
przed czarująco uśmiechniętą, filigranową brunetką. Jim
podbiegł do Simona, objął go delikatnie i popatrzył na niego
badawczo.
- Jak tam zdrówko, duży bracie?
- Dziewięćdziesiąt procent lepiej niż wczoraj.
- Aż tak ekstra to nie wyglądasz.
- Trzeba go było widzieć wczoraj - wtrąciła ciepło Shea.
- Dziękuję, że wróciłeś wcześniej - powiedział Simon,
poruszony widocznym zaniepokojeniem Jima. - Przedstaw
mnie, proszę, swojej przyjaciółce.
Już po kilku minutach siedzieli wszyscy na werandzie,
popijajÄ…c zimne piwo i opowiadajÄ…c sobie nowiny. Potem Jim
i Sally poszli popływać, żeby się ochłodzić po długiej jezdzie,
a Shea i Simon zaczęli przygotowywać sałatkę na kolację.
- Dobrze, że jutro wracasz do pracy - odezwał się w
pewnej chwili, odkładając sałatę i obwodząc palcem delikatny
policzek Shei.
- Zobaczymy siÄ™ we wtorek?
- A chcesz?
- Sama już nie wiem - wybuchnęła Shea. - Przyznam, że
coś we mnie mówi: to znakomicie, że Simon cię nie chce,
ponieważ gdybyś nawet nie wiem jak się starała, to i tak
będziesz cierpieć. Wiesz, jak to jest, nie ma w tym nic
wesołego, nigdy więcej... Najrozsądniej byłoby zatelefonować
do Larry'ego i Philla i umówić się z nimi we wtorek do kina.
- Zanudzisz się na śmierć.
- Tak myślisz?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]