[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzeczywiście znajdowało się w poważnym niebezpieczeństwie.
Gareth pogładził ją czule po policzku.
- Nie płacz, kochanie. Znajdziemy Stephena, zanim go zabiorą, a i tak
jeden z moich wujów jest admirałem, więc nawet jeśli twój brat zostanie na siłę
porwany na okręt wojenny, to wkrótce zostanie zwolniony.
Popatrzyła na niego przez łzy.
- Aatwo powiedzieć.
- Ale też da się to zrobić, cariad - odparł.
- B-bardziej się niepokoję o ciebie niż o Stephena. Słyszałeś, co
powiedział Hektor: książę chce cię zabić już jutro. Ma się to odbyć w lesie. Nic
dziwnego, że tak nastawał na to, byśmy udali się na przejażdżkę! Och, drżę na
wspomnienie o tym, jak wrócił do stołu i siedział tam, igrając z nami jak wielki
kocur z trzema naiwnymi myszkami. On jest przerazliwie wyrachowany,
Gareth. Boję się tutaj zostać. Musimy dzisiaj wyjechać!
- Jest jeszcze Stephen i Jane - przypomniał jej łagodnie. - Należy zrobić
wszystko, żeby uwolnić Stephena, zanim werbownicy dostaną go w swoje łapy.
O wiele łatwiej będzie to osiągnąć, dopóki jeszcze tu jest. A co do Jane... czy
sądzisz, że cokolwiek uratuje ją przed zemstą księcia, kiedy stąd odjedziemy?
Zgodziliśmy się zostać, dopóki wszyscy nie będziemy mogli stąd uciec, i jak
dotąd nie ma powodu, by zmieniać zdanie. - Objął ją w talii ramieniem i
poprowadził do sofy, a potem skinął na Anjuli.
- Masz coÅ› na uspokojenie?
- O tak, sir Gareth sahib. Jednak Zuzanna zatrzymała ją.
- Nie, n-niczego nie potrzebuję. Muszę być przytomna. - Pochyliła głowę,
starając się ukryć łzy, które teraz strumieniami spływały jej po policzkach. Jej
rozpacz obudziła oba zwierzęta, które zeszły z fotela i zbliżyły się do niej.
Minette z niepokojem poskrobała łapą spódnicę jej sukni, a Chatterji wspiął się
na ramię swej pani, objął ją za szyję i zaczął pomrukiwać ze współczuciem.
Gareth uśmiechnął się i poprawił małpce turban.
- Może nie jesteś aż taki zły, kolego - mruknął.
Chatterji wyczuł w glosie mężczyzny nowy ton i popatrzył na niego
niepewnie, ale zaraz przypomniał sobie, że przecież człowiek ten rywalizuje z
nim o uczucia Zuzanny, więc skrzywił się paskudnie i ostrzegawczo
wyszczerzył ząbki, a potem wrócił do swych pocieszycielskich zabiegów.
Zuzanna przez chwilę w milczeniu gładziła małpkę, aż poczuła, że wraca
jej odwaga.
- Wiem, że masz słuszność, ale dla mnie ty jesteś najważniejszy. i - Czuję
siÄ™ zaszczycony - szepnÄ…Å‚ Gareth.
Spojrzała mu prosto w oczy.
- Kocham ciÄ™.
- A ja ciebie.
Na wargach Zuzanny zaigrał cień uśmiechu.
- Ile już kobiet unieszczęśliwiłeś, sir Gareth Carew? Czy cały Petersburg
usłany jest sercami dam, które cię pokochały i utraciły?
- Było ich kilka. Ale z pewnością w Bengalu zostało wielu załamanych
mężczyzn.
- No, może paru.
- Przeszłość się nie liczy, ważna jest tylko terazniejszość i przyszłość.
Zuzanno, wszystko nam się uda. Zanim nadejdzie jutrzejsze popołudnie, nie
tylko uratujemy Stephena i Jane, ale również załatwimy nasze porachunki z
ohydnym Extonem i odbierzemy mu diadem.
- Tak myślisz? - Ach, jakże tego pragnęła.
- Zaufaj mi, kochanie. Jak tylko nadejdzie świt, postaram się znalezć
twojego brata. Przeszukam każdy jard parku, jeśli okaże się to konieczne. Zrobię
to sam, żeby nie było kłopotów ze strażnikami. - Przyłożył jej palec do ust, by
stłumić wszelkie protesty. - Nie spieraj się ze mną. Extona tu nie będzie, gdyż
uda siÄ™ do Londynu.
- Do Londynu? Ale...
- Dostanie pilną wiadomość w postaci pospiesznie napisanego liściku
przyniesionego w ulewnym deszczu przez posłańca, który pojawi się w środku
nocy i natychmiast odjedzie. Nie raz już to stosowałem. Liścik będzie
fałszywym wezwaniem od jego prawnika, Godbera.
- Godber, Stanridge i Cowper są także moimi doradcami prawnymi.
Spotkałam się z panem Cowperem.
- On jest jedynym uczciwym człowiekiem wśród tego stada oszustów.
Godber jest najszczwańszym prawnikiem w Londynie. On i Exton dobrali się
jak w korcu maku i mają na sumieniu kilka sprawek, które woleliby ukryć.
Wiem, że Exton znajdował się już kilkakrotnie na krawędzi konfliktu z prawem,
a wiadomość nawiąże właśnie do tego, tak że popędzi do Londynu jak
błyskawica. - Spojrzał na Hektora. - Tak samo jak książę Andrei w Petersburgu,
tyle że uniknie trudności, wynikających z tego, że Newa zamarzła. Hektor
rozpromienił się.
- Właśnie, proszę pana.
Zuzanna nie była do końca przekonana.
- Gareth, to wszystko jest takie niebezpieczne... WyjÄ…Å‚ chusteczkÄ™ i
delikatnie otarł jej oczy.
- Nic nie ryzykujemy, gdyż Exton nie ma pojęcia, że znamy jego plany.
Przyjmie wiadomość za dobrą monetę, zapewniam cię - powiedział łagodnie.
Chatterji, jak zawsze zazdrosny, wyrwał mu chusteczkę i przejął jego
zajęcie. Gareth pozwolił mu na to, ale jego spojrzenie powędrowało ku Minette.
- Do licha, musimy odprowadzić tego nieszczęsnego pudla do Jane.
- Powinniśmy jej wszystko opowiedzieć.
- Zuzanno, należy zachować to przed nią w tajemnicy.
Oburzyła się.
- Ależ skąd!
- Okazała się tygrysicą przy stole, ale jeśli powiemy jej, że Stephen został
schwytany i uwięziony nie wiadomo gdzie, a potem ma zostać oddany w ręce
werbowników, to czy sądzisz, że ona zniesie tę wiadomość ze spokojem?
Bardzo wÄ…tpiÄ™.
- Chyba masz racjÄ™.
- Bo tak jest. Uwierz mi, lepiej ją pozostawić w niewiedzy tak długo, jak
tylko się da. - Odwrócił się do Anjuli, która stała wraz z Hektorem w taktownym
oddaleniu. Trzymali się za ręce, ale szybko odsunęli się od siebie. -Anjuli, czy
mogę cię prosić, żebyś odprowadziła Minette do księżnej? Hektor nie powinien
forsować swojej kostki.
Ayah szybko kiwnęła głową.
- Oczywiście, że ją odprowadzę, sir Gareth sahib.
- Ale nie mów księżnej, co tu usłyszałaś.
- Nie powiem, sahib. - Anjuli chwyciła Minette za obrożę i skierowała ją
ku drzwiom. Hektor uznał, że powinien zostawić Zuzannę i Garetha samych,
więc wymówił się obowiązkami, które powinien spełnić w drugim
apartamencie, i wyszedł także. Chatterji przez chwilę zastanawiał się, czy nie
powinien się do któregoś z nich przyłączyć, choćby po to, żeby przekonać się,
co mają zamiar zrobić, ale byłoby to równoznaczne z pozostawieniem Zuzanny
w szponach Garetha, więc został na miejscu.
Kiedy za Hektorem zamknęły się drzwi, Gareth odezwał się znowu.
- Mam nadzieję, że szybko znajdę Stephena i będziemy w drodze do
Pengower, zanim Exton zorientuje się, co się wydarzyło.
- Pengower?
- A co może być lepszego? Mój zamek znajduje się na samotnym
wybrzeżu półwyspu Gower, a stamtąd Stephen i Jane będą z łatwością mogli
wymknąć się z kraju bez niczyjej wiedzy, a zwłaszcza księcia. - Gareth
uśmiechnął się. - Przyznaję, że kiedy zdecydowałem się zostawić lando w
stodole, nie przypuszczałem, że będę uciekał z tobą, twoim właśnie
odnalezionym bratem, skradzionym diademem, dwojgiem służby, bagażami,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]