[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Winorośl przejechała po jej udach, dociskając się do cipki, spalając ją od wewnątrz.
– Tak jest! Kapitanie.
Krzyknęła gdy odsunął winorośl, przesunął ją, ustawiając na rękach i kolanach. W mniej niż minutę
był w jej wnętrzu, wbijając się w nią głęboko od tyłu.
– Jesteś zadziorna, ale ja cię oswoję. Jesteś moja, rozumiesz.
– Tak.
Krzyczała gdy posuwał ja mocno i szybko tak jak tego potrzebowała. Była tak blisko, jeszcze tylko
trochę by zepchnąć ją z krawędzi najbardziej niesamowitego wydarzenia w życiu.
– Powiedz to! Powiedz, że jesteś moja! Wpił się w jej szyję, pozbawiając zdrowia
psychicznego. Krzyczała, aż ochrypła, pędząc ku gwiazdom w wybuchu namiętności, niepodobnej
do niczego, a Atticus zaraz po niej, poczuła jego wytrysk prowadzący na szczyt tak samo mocny jak
jej, jak wyczytała z umysłu oprócz wszechogarniającego szczęścia.
– Jestem twoja.
Zostali w ten sposób nierówno dysząc, pławiąc się we wspaniałym zaspokojeniu, Atticus się cofnął.
Podniósł ją, biorąc na ręce i zaniósł na szeląg po drugiej stronie. Leżeli razem długi czas, nurzając
się w aurze najwspanialszej miłości jaka kiedykolwiek mogła istnieć. Szeroki szeląg był miękki, a
ciepłe ciało jej kochanka zaraz przy niej.
– Naprawdę jesteś piratem?
Śmiał się z niej.
– Do niedawna, płynięcie przez morza było jedynym sposobem aby dostać się z jednego
kontynentu na drugi. Więc tak pływałem, ale nie był to mój zawód czy sposób życia. Przebywanie
godzinami w ładowni podczas dnia było niewygodne i często trudne do wytłumaczenia.
– Nie pomyślałam o tym. Czy trudno jest tak żyć? Bez słońca?
– Czasem najtrudniejszą rzeczą na świecie. Ale czasem... tak jak teraz gdy już cię w końcu
odnalazłem, za nic nie zmieniłbym swojego istnienia. Jesteś moim słońcem Lissie. Wszystko inne
nie ma znaczenia.
– Kocham cię Atticuss.
Pocałowała go miękko w policzek i oparła głowę na jego piersi zamykając oczy, bezpieczna w jego
miłości. Dryfowała w marzeniach sennych o życiu, które mieli przeżyć wspólnie.
5.
– Jak tam poszukiwania pracy Kel?
Jena zadała pytanie gdy jedli ostry makaron w lokalnej, chińskiej restauracji. Jak zawsze co kilka
tygodni od czasu studiów. Stara grupa trzymała się razem i bobrze się ze sobą czuli na przestrzeni
lat. Udało im się spotkać mimo ślubu przyjaciółki w tym miesiącu. Carly, właścicielka małej, ale
dobrze prosperującej firmy, usiadła obok zabierając się za przekąski gdy rozmowa skupiła się na
Kelly.
– Nie dobrze.
Odpowiedziała, grzebiąc w makaronie. - To jest zły czas w roku, aby dostać pracę nauczyciela.
Jeśli tylko inna nauczycielka nie wróciłaby z urlopu macierzyńskiego tak niespodziewanie. Szkoła
ogranicza zatrudnienia, więc zostałam na lodzie.
– To śmierdzi.
Carly powiedziała, pociągając łyk swojej mrożonej herbaty.
– Dzieje ci się tam krzywda.
Jena stwierdziła jak tylko kelner przyniósł ich przystawki.
– Jak idzie w szpitalu? Dostałaś cięcia w godzinach, których chciałaś?
– Poszliśmy na kompromis. Więcej godzin dyżuru, a mniej na przyjęcia, ale godziny nadal są
tym samym. Zabójcze, myślę, że w przyszłym roku zanim szpital znów zmniejszy swoje
zobowiązania, więcej czasu poświęcę moim prywatnym pacjentom.
– Wiesz nawet gdy jesteś właścicielem własnej firmy trudno zmniejszać czas pracy.
Carly westchnęła, usiadła z powrotem na krześle i spojrzała na znajomych zmęczonym wzrokiem.
– Zastanawiam się nad rezygnacją z instalacji urządzeń.
To był wielki news. Lissa wiedziała wszystko o pracy Carly, projektowała i instalowała
niestandardowe pakiety oprogramowania, wykonywała tą robotę na terenie całego kraju, poświęcała [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl