[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bą kajdankami. Krzywołap nadal prowadził. Harry szedł tuż za Syriuszem, który
sterował Snape em. Bezwładna głowa Snape a raz po raz obijała się o niskie skle-
pienie. Harry miał wrażenie, że Syriusz specjalnie nic nie robi, by temu zapobiec.
Wiesz, co to oznacza? zapytał nagle Black Harry ego, kiedy wlekli się
ciasnym tunelem. Zdemaskowanie Petera Pettigrew?
Jesteś wolny odrzekł Harry.
Tak. . . Ale jestem też. . . nie wiem, czy ktoś ci powiedział. . . jestem twoim
ojcem chrzestnym.
Tak, wiem o tym.
No więc. . . twoi rodzice wyznaczyli mnie twoim opiekunem powiedział
sucho Black. Na wypadek, gdyby coś im się stało. . .
Harry czekał. Czy Syriusz chciał mu powiedzieć właśnie to, o czym Harry
myślał?
Oczywiście zrozumiem cię, jeśli będziesz chciał nadal zostać ze swoją ciot-
ką i wujem. Ale. . . no. . . zastanów się. Bo kiedy zostanę oczyszczony z zarzu-
tów. . . to jeśli chciałbyś mieć. . . inny dom. . .
W żołądku Harry ego doszło do czegoś w rodzaju eksplozji.
Co?. . . Zamieszkać z tobą? zapytał, niechcący uderzając głową w wy-
stający kawałek skały. Wyprowadzić się od Dursleyów?
242
Nie ma sprawy, przypuszczałem, że nie będziesz chciał dodał szybko
Syriusz. Rozumiem. Ja tylko sobie pomyślałem. . .
Zwariowałeś? powiedział Harry głosem prawie tak ochrypłym, jak głos
Syriusza. No pewnie, że chcę opuścić dom Dursleyów! A masz jakiś dom?
Kiedy mogę się przenieść?
Syriusz spojrzał na niego przez ramię. Głowa Snape a szorowała po sklepie-
niu, ale Black zupełnie się tym nie przejmował.
Chcesz? zapytał. Naprawdę?
No pewnie!
Na wychudłej twarzy Syriusza po raz pierwszy pojawił się prawdziwy
uśmiech. Przemiana była uderzająca: jakby spoza maski wynędzniałego włóczę-
gi wyjrzała nagle osoba o dziesięć lat młodsza. Przez chwilę można w nim było
rozpoznać człowieka, który śmiał się na weselu rodziców Harry ego.
Nie rozmawiali już aż do końca tunelu. Krzywołap wyskoczył pierwszy; mu-
siał nacisnąć łapą narośl na pniu, bo kiedy Lupin, Pettigrew i Ron wygramolili
się z jamy, nie słychać było trzasku drapieżnych gałęzi. Syriusz dopilnował, by
Snape przedostał się przez dziurę, a potem cofnął się, przepuszczając Harry ego
i Hermionę. W końcu wszyscy znalezli się na zewnątrz.
Było już ciemno, tylko w oddali jarzyły się oświetlone okna zamku. Ruszyli
ku niemu bez słowa. Pettigrew wciąż dyszał chrapliwie i od czasu do czasu poję-
kiwał i stękał. Harry próbował uspokoić burzę myśli. Miał opuścić dom Dursley-
ów. . . Miał zamieszkać z Syriuszem Blackiem, najlepszym przyjacielem swoich
rodziców. . . Był zupełnie oszołomiony. Co będzie, jak powie Dursleyom, że odtąd
zamierza mieszkać ze skazańcem, którego widzieli w telewizji?
Jeden fałszywy krok, Peter rzekł Lupin ostrzegawczym tonem, celując
z boku różdżką w jego pierś.
Szli w milczeniu przez błonia, światła zamku rosły im w oczach. Snape szy-
bował dziwacznie przed Syriuszem; podbródek obijał mu się o pierś. I nagle. . .
Chmura minęła księżyc. Na ziemi pojawiły się długie cienie. Całą grupę ską-
pało blade światło.
Snape wpadł na Lupina, Petera i Rona, którzy nagle się zatrzymali. Syriusz
zamarł. Wyciągnął rękę, by zatrzymać Harry ego i Hermionę.
Harry widział sylwetkę Lupina, który na chwilę zesztywniał, a potem zaczął
cały dygotać.
Och. . . jęknęła Hermiona. Nie zażył dzisiaj swojego eliksiru! Może
być grozny!
Uciekajcie szepnÄ…Å‚ Syriusz. Biegiem! Szybko!
Ale Harry nie mógł uciec. Ron był skuty z Peterem i Lupinem. Rzucił się do
przodu, ale Syriusz złapał go wpół i odciągnął do tyłu.
Zostaw to mnie. . . UCIEKAJCIE!
243
Rozległo się ohydne warczenie. Głowa Lupina zaczęła się wydłużać. Ramiona
zwisły. Gęste włosy wyrastały na twarzy i dłoniach, które zakrzywiły się w za-
kończone pazurami kły. Kłapnęły długie szczęki wilkołaka. Krzywołap najeżył
się cały i cofał powoli na ugiętych łapach. . .
Stojący obok Harry ego Syriusz nagle zniknął. On też się przemienił. Olbrzy-
mi pies skoczył do przodu. Wilkołak miotał się i skręcał, aż wyszarpnął łapę z kaj-
danków. Pies chwycił go za kark i odciągnął od Rona i Pettigrew. Zwarli się, pysk
przy pysku, drapiąc wściekle pazurami. . .
Harry stał, osłupiały z przerażenia, zbyt pochłonięty tą walką, by dostrzec
cokolwiek innego. Zaalarmował go dopiero krzyk Hermiony. . .
Pettigrew rzucił się na ziemię po różdżkę, którą upuścił Lupin. Ron stracił
równowagę i upadł. Coś huknęło, rozbłysło światło i Ron znieruchomiał na
trawie. Jeszcze jeden huk i Krzywołap wyleciał w powietrze, a potem spadł
bezwładnie na ziemię.
Expelliarmus! krzyknął Harry, celując różdżką w Pettigrew. Różdżka
Lupina wystrzeliła w powietrze i zniknęła z pola widzenia. Nie ruszaj się!
krzyknÄ…Å‚ Harry, biegnÄ…c ku niemu.
Za pózno. Pettigrew zdążył się przemienić. Harry zobaczył łysy ogon szczura
śmigający przez pierścień kajdanków zwisający z wyciągniętej ręki Rona i usły-
szał cichy tupot łapek wśród trawy.
Wilkołak zawył przerazliwie i rzucił się do ucieczki. Pomknął do Zakazanego
Lasu. . .
Syriuszu, on uciekł, Pettigrew zamienił się w szczura! krzyknął Harry.
Black leżał w trawie, z pyska i karku ciekła mu krew. Na słowa Harry ego
poderwał się jednak i po chwili stłumiony odgłos jego łap zaniknął w ciszy, gdy
pognał przez błonie.
Harry i Hermiona podbiegli do Rona.
Co on mu zrobił? szepnęła Hermiona. Ron miał przymknięte powieki
i otwarte usta. %7łył, bo słyszeli jego oddech, ale chyba ich nie rozpoznawał.
Nie wiem. . .
Harry rozejrzał się wokoło z rozpaczą. Black i Lupin zniknęli. . . pozostał tyl-
ko Snape, który wciąż unosił się w powietrzu, nieświadomy niczego. . .
Musimy iść do zamku po pomoc powiedział Harry, odgarniając sobie
włosy z oczu i próbując zebrać myśli. Chodz. . .
[ Pobierz całość w formacie PDF ]