[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaburzenia percepcji, wybuchy niekontrolowanej złości. Czy coś z tego
brzmi znajomo?
Krajobraz za oknem zatarł mu się w oczach i pociemniał. Na czoło
wystąpił pot, a w palcach znów pojawiło się znajome odrętwienie
i pieczenie. Otworzył usta, żeby zaprzeczyć, ale nie mógł wydusić
z siebie ani słowa.
 Tak.  To Sophie cichym, lecz pewnym głosem przerwała
milczenie. Dotknęła jego policzka i łagodnie odwróciła jego twarz
w swoją stronę.  To właśnie zdarzyło ci się w Maroku, tak? Na suku?
Przeniosłeś się w czasie. Tak było?
Nie miał się gdzie ukryć, nie miał żadnej amunicji. Czuł się tak,
jakby po wyczerpującej walce musiał wyjść na otwartą przestrzeń,
unosząc ręce w geście poddania.
 Tak.  Miał wrażenie, że gardło ma zrobione z papieru ściernego.
 A moje ręce? Mówisz, że to wszystko dzieje się w umyśle?
Randall westchnął.
 Nie. Mówię, że odrętwienie i brak koordynacji mogą być
ekstremalną reakcją na stres u kogoś, kto wiele przeszedł, więcej, niż
człowiek jest w stanie znieść.  Sophie obeszła stół i objęła twarz Kita
dłońmi.  Rozmawiałem z żołnierzami, którzy z tobą służyli, Kit 
ciągnął Randall.  Wiem, jak wiele brałeś na siebie, by ich oszczędzić.
Tam zawsze jest ciężko, nawet w najlepszych momentach, a ty masz za
sobą wiele z tych gorszych momentów. Takie życie musiało się w końcu
na tobie odbić.  Kit wstał niezgrabnie, objął Sophie i mocno przycisnął
do siebie.  Zgaduję, że radziłeś sobie z tym, po prostu odcinając się od
wszelkich emocji, ale teraz&  Randall zaśmiał się krótko.  No cóż,
witamy w szeregach ludzkości, majorze Fitzroy.
Kit niechętnie oderwał usta od twarzy Sophie, ale nie wypuścił jej
z objęć.
 Dobra, rozumiem  powiedział szorstko.  Co dalej?
 Rozmowa pomaga  odrzekł Randall.  Okazywanie emocji.
 Wchodzę w to  uśmiechnął się krzywo.
 Często samo wyrzucenie z siebie wspomnień pomaga. Umysł się
oczyszcza i przerywa ten błędny krąg.  Znów usłyszeli szelest
papierów.  Jeśli chcesz, poszukam telefonów do ludzi, którzy są
w stanie ci pomóc.
 Dzięki, Randall, ale już mi pomogłeś. Masz u mnie dług
wdzięczności.
 Nie ma za co. Wykonuję tylko swoją pracę, tak jak ty
wykonywałeś swoją. Ale możesz mnie zaprosić na wesele. Chciałbym
poznać tę dziewczynę.
 Czuj się zaproszony.
Kit wyłączył telefon i spojrzał na Sophie. Czuł się niewymownie
zmęczony, jakby po wielu dniach wędrówki zauważył wreszcie na
horyzoncie dom.
 No to zdaje się, że jesteś na mnie skazana przez najbliższe
pięćdziesiąt lat.
 Bogu dzięki  westchnęła.  Czy teraz już możemy pójść do
łóżka?
Potrząsnął głową, znów sięgnął po telefon i zaczął przeglądać listę
kontaktów.
 Jeszcze nie. Muszę zadzwonić jeszcze raz. W sprawach
posiadłości.
 Halo. Northumberland Holidays  odezwał się znudzony głos
w głośniku.  Czym mogę służyć?
 Mówi Kit Fitzroy. Dzwonię w sprawie farmy przy zamku
w Alnburgh.
Sophie szeroko otworzyła oczy.
 Ach tak, panie Fitzroy.  Głos stał się wyraznie cieplejszy
i bardziej ożywiony.  Czy jest jakiś problem?
 Chyba tak  powiedział Kit poważnie.  Ze względu na
okoliczności pozostające poza moją kontrolą muszę, niestety, wycofać
farmę z oferty już od dzisiaj. Proszę odwołać wszystkie rezerwacje,
oczywiście za odpowiednią rekompensatą.
Sophie opuściła ręce, patrząc na niego z oszołomieniem.
 Ach, tak  westchnęła znudzona pracownica agencji.  To wielka
szkoda. Dobrze, że sezon już się kończy. Czy mogę zapytać, jak długo
farma będzie niedostępna dla wynajmujących?
Kit dotknął czubkami palców ust Sophie.
 Na zawsze  uśmiechnął się.
EPILOG
Pierwsze płatki śniegu zaczęły spadać z szarego nieba, gdy autobus
przetoczył się przez wioskę Alnburgh, po czym w chmurze spalin
z diesla zatrzymał się na placu przed kościołem. Zgromadzony dookoła
tłum gapiów, którzy chcieli zobaczyć pannę młodą, zareagował na to
okrzykami uznania. Sophie wyjrzała przez okno i poczuła kulę w gardle.
 Tak właśnie wygląda mały ślub  zażartowała słabym głosem.
Tłum był pełen znajomych twarzy. Wzruszyła się, gdy zauważyła
zaróżowioną z podniecenia panią Watts w towarzystwie właścicielki
pubu King s Arms.
Rainbow wyszła zza kierownicy w długim do kostek, czarnym
gotyckim płaszczu, który podkreślał piękny kolor jej włosów.
 Jesteś gotowa?
Sophie sięgnęła po bukiet ciemnoczerwonych róż.
 Chyba żartujesz? Już się nie mogę doczekać. Wiem, że według
tradycji pan młody i panna młoda nie powinni się widzieć przed ślubem,
ale ja mam wrażenie, jakbym nie widziała Kita już przez milion lat. Chcę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl