[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mentarz:
- Ale ty też się bałeś. Kiedy wróciłam do domu, od razu za
uważyłam, że nie jesteś tym Gaspare co zwykle. Trudne doświad
czenie... Byłeś bardzo odważny i nie uległeś panice, ja bym tak
nie umiała. - Czuła, że ma ściśnięty żołądek, i było jej trochę
niedobrze. - Razem przejdziemy przez te okropieństwa.
199
- Bałem się? O siebie nie bałem się w ogóle: o ciebie tak, i to
bardzo, także o nasze przyszłe dzieci. O ciebie, słodyczy mego ży
cia, martwiłem się.
Gaspare w końcu zaczął wracać do siebie i leciutko szczypiąc
żonę w policzek, obdarzył ją pierwszą tego dnia pieszczotą. Elvira
uśmiechnęła się. Wstała od stołu i złożyła na ustach męża długi
pomidorowy pocałunek.
Wtorek, 1 pazdziernika 1963
43
Do domu Alfallipów dociera kolejny list Mennulary
Pani Alfallipe siedziała z córkami w salonie. Po długiej, męczącej
nocy obudziły się o świcie i czekały na Santę, która miała im
przynieść poranną kawę. Były wyczerpane poprzednim dniem:
niszczycielską orgią i ciężką pracą, jaką wykonały, by doprowadzić
do porządku gabinet, wyrzucić skorupy, usunąć ślady po kłótni
i by zachować pozory. Wykończyły je także bolesne rozmowy,
które po tym wszystkim nastąpiły.
Ubiegłego wieczoru cała trójka przekonała matkę, by wreszcie
podjęła decyzję. Trzeba było pomyśleć o jakimś mieszkaniu dla
niej i o ochronie dla Carmeli. Zdecydowano, że pani Alfallipe
zostanie w Roccacolombie i zamieszka w domu córki lub w pała
cu Alfallipów, w jednym i drugim przypadku razem z Carmelą,
jeżeli ta będzie zmuszona rozwieść się z Massimem, aby chronić
siebie i swój majątek. Mieszkanie Mennulary zostanie sprzedane,
a za pieniądze uzyskane ze sprzedaży w pałacu zrobi się remont.
Lilla wróci do Rzymu i zabierze dwie podrabiane amfory. Gianni
wróci do Katanii. Będą w telefonicznym kontakcie. Było oczy
wiste, że ani Lilla, ani Gianni nie zamierzają kontynuować sztyw
nego programu odwiedzin matki, do czego zmuszała ich Men-
nulara.
201
Należało zakończyć tę całą historię, zapomnieć o Mennularze
i jej podłości. Z wiadomych przyczyn nie będą o niej zle mówić,
chociaż nie udało się odkryć zródła jej tajemniczego bogactwa
ani też powodu, dla którego mafia otoczyła ją opieką.
- Trzeba uważać - powiedziała Carmela, patrząc surowo na
matkę. - Bądz ostrożna w stosunkach z moją służącą i pamiętaj,
że to, co nam się przydarzyło, to słuszna kara za spoufalanie się
ze służbą.
Weszła Santa, przynosząc kawę i pocztę. Lilla otwierała listy,
głównie kondolencyjne, i podawała je Carmeli i matce. Wzięła do
ręki kopertę z adresem napisanym na maszynie. Otworzyła ją
z roztargnieniem, myśląc, że w środku jest wezwanie do zapłaty
lub jakiś rachunek. Ale był to list od Mennulary:
Dobrze zrobiliście, żeście się mnie posłuchali. Teraz macie
oświadczenie i te osiem waz z obszaru Wielkiej Grecji, może
cie je wywiezć za granicę. Przywiezcie wazy do domu, jeśli
jeszcze tego nie zrobiliście, i pójdzcie do gabinetu waszego
ojca. Otwórzcie szafkę, tę co stoi naprzeciw regału, z które
go wzięliście tych osiem waz. Tam są tajemne drzwiczki, a za
nimi osiem waz, takich samych jak te podrabiane. Te sÄ… au
tentyczne. Poleciłam wykonać kopie, żebyście mogli dostać
oświadczenie, które zezwoli na wywóz.
Zamieńcie wazy i zawiezcie je do Zurychu w ciągu 15 dni
od dzisiaj. Zadzwońcie szybko do Muzeum Archeologiczne
go miasta Zurychu i powiedzcie, że chcecie się spotkać i że
przysyła was pan La Mennulara. Czekają na was. Sami zade
cydujcie, czy je chcecie sprzedać, czy zostawić.
Dyrektor muzeum zna dyrektora mojego banku; możecie
z nim porozmawiać o moim spadku, na który teraz zasłu
żyliście, bo byliście posłuszni. Zróbcie tak, jak on wam po
radzi.
202
- Masz, przeczytaj - powiedziała Lilla, podając list Carmeli.
I wybuchnęła płaczem.
44
Ojciec Arena składa wizytę pani Adrianie
i oglÄ…da pobojowisko po zbiorach Orazia Alfallipe
Póznym rankiem we wtorek, przybywszy do domu Alfallipów,
ojciec Arena poczuł niepokój.
Pani Adriana była sama, poważna i smutna. Oświadczyła, że
Lilla i Gianni wyjechali i że zgodziła się zamieszkać z Carmelą,
gdyż jej małżeństwo przechodzi kryzys. Ona zaś jest rozczarowana
dziećmi i brakuje jej Mennulary. Nie wiedząc, jak ją pocieszyć,
ojciec Arena postanowił powiedzieć jej, że książki d'Annunzia
trafiły w końcu do rąk prezesa Fatty.
Pani Adriana pojaśniała na twarzy i zaproponowała, żeby od
razu poszli po nowe książki. Kapłan niechętnie wchodził do gabi
netu mecenasa Alfallipe. Mimo porządków nadal było widać ślady
zniszczenia. Wyższe półki, kiedyś zapełnione starymi woluminami,
były teraz puste. Na dole zaś ocalałe książki - tak przedtem
szanowane i ustawione z czciÄ… przez MennularÄ™ w porzÄ…dku
alfabetycznym w przypadku literatury pięknej oraz według dys
cyplin w przypadku sztuk pięknych - leżały rozrzucone w nieła
dzie. Z regałów zniknęły piękne ceramiki, taki sam los spotkał
drobne przedmioty stojące na stolikach i srebra, które ozdabiały
fortepian. Przez ten pokój przetoczył się huragan. Za fortepianem
leżała sterta worków jutowych na migdały.
Ojciec Arena odniósł wrażenie, jakby już raz coś podobnego
widział, kiedy podczas wojny wszedł do kościoła zdewastowa
nego przez wandali. I pomyślał, że ten gabinet był kaplicą, któ
rą Mennulara chciała poświęcić temu, w co wierzyła: wiedzy,
pięknu, a być może także i miłości. A teraz ta kaplica została
203
zbezczeszczona. Ojciec Arena zawstydził się z powodu tej bluz-
nierczej analogii i skoncentrował się na wyborze książek, które
miał sobie wziąć.
Pani Adriana czekała oparta o kanapę ustawioną naprzeciwko
kominka, widoczną z jadalni państwa Masculo. Jej postać odbijała
się w dużym, lekko nachylonym lustrze zawieszonym tuż nad
kominkiem. Ojciec Arena przypomniał sobie opis nagiej kobiety
widywanej w tym gabinecie i poczuł pewne skrępowanie pomiesza
ne z podnieceniem; chciał wyjść z tego pokoju pełnego cieni
i niedomówień. Chwycił pierwsze z brzegu książki i wrócił do salonu.
W międzyczasie z wizytą przyszedł doktor Mendicó. Nie zamie
rzał jednak zabawić zbyt długo. Pani Alfallipe pocieszała się, od
krywajÄ…c coraz to nowe zalety swojej Mennu.
- A we wszystkie popołudnia, po śmierci Orazia, zamykała się
w jego gabinecie i studiowała sztukę grecką, kontynuując dzieło
mego męża. Jakżeż mogłam nie zauważyć pokrewieństwa artys
tycznego pomiędzy nimi. Może on też nie zdawał sobie z tego
sprawy, bo Mennu była taka zamknięta. Tak oddanej osoby już
dziś nie uświadczysz w całej Roccacolombie. Mówiłam moim
dzieciom: zaufajcie Mennu... Ale młodzi nie słuchają już rodziców
tak jak kiedyÅ›.
Pojawili się kolejni goście i pani Adriana pożegnała ojca Arenę.
45
Ojciec Arena i doktor Mendicó
udają się na długi spacer
Po rozmowie odbytej poprzedniego dnia pomiędzy ojcem Areną
a doktorem Mendicó zawiązała się nić porozumienia, która zwykle
rodzi się, gdy istoty ludzkie zaczynają dzielić ze sobą jakieś sekrety.
Mieli ochotę pobyć jeszcze ze sobą i postanowili pójść na przed
obiedni spacer.
204
[ Pobierz całość w formacie PDF ]