[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Metromag! - poprawiła się szybko.
- Izuniu, tutaj Beulah. Pamiętaj, że we wtorek stawiasz mi karty. Do widzenia,
nie gniewaj się, pamiętaj, że widzimy się we wtorek.
Zach zmienił się. To był teraz nie ten sam człowiek. Rachela stała przy wejściu
do dzwonnicy i patrzyła na niego. Zmienił się, ale oczywiście nie na lepsze. Stał się
chłodny, spokojny. Z trudem przychodziło Racheli uwierzyć, że potrafił kiedyś tak
namiętnie całować, że był delikatny, współczujący, opiekuńczy. Musiała jednak
przyznać, że pomiary prowadził z niezwykłą starannością, robił wszystko, żeby
rzetelnie ustalić, kto ma rację w sprawie Franciszki. Czuła straszliwą pustkę i gorycz.
- Co pani z niego zrobiła, pani Avery? - mruczał Kurt, który właśnie sprawdzał
przewody elektryczne zegara. Dzwony można było uruchomić ręcznie, klasyczną
metodą, pociągając za linę, a także poprzez odpowiednie zaprogramowanie zegara. -
- 64 -
S
R
Nigdy w życiu nie widziałem, żeby Zach był taki poważny. Pani zrobiła z nim coś
strasznego.
Nie zaprzeczyła. Kurt miał rację.
Nie starała się wyjaśniać, opowiadać o medalionie. Tego nie dało się
wytłumaczyć. Wszystko stawało się zbyt skomplikowane, coraz bardziej pogmatwane,
i nie dawało żadnej nadziei.
- Pani Izabela była nadgorliwa. Ona przesadziła. Nie zrozumiała. Nie wierzyła.
Zach ją przyłapał dzisiaj w nocy. Nas dwie - powiedziała Rachela.
Kurt popatrzył na nią, otwierając oczy znacznie szerzej niż zwykle.
- Pani Izabela próbowała skontaktować się z Franciszką, żeby dowiedzieć się,
jak działa medalion - mówiła Rachela nieobecnym głosem. Wiedziała, że już nigdy nie
spotka takiego człowieka, jak Zach.
- Pani Avery, słyszę panią i rozumiem dokładnie każde słowo. Ale nie wiem, o
czym pani mówi - stwierdził Kurt.
- Bo tego wszystkiego było za dużo. Mnie się zawsze przytrafia za dużo.
Zach podszedł bliżej. Smutny, poważny. Patrzyła na niego ze strachem. Jak
zapełnić tę pustkę, jak go odzyskać takiego jak dawniej? To już się nie może udać.
Próbowała sobie powiedzieć, że on zawsze był okropny, że nawet na tę gorącą
namiętność, którą odczuwało jego ciało, potrafił znalezć racjonalne wytłumaczenie.
Tak, warunki biometeorologiczne i usterka cholernego miernika. Zawsze był okropny.
Tylko dlaczego czuła teraz taki ból?
- Co się dzieje z tymi przewodami? - głośno zastanawiał się Zach. - Trzeci
przewód doszczętnie spalony. Zlub rozpoczyna się już za godzinę, a my ciągle nie
gotowi... Rachelo - poprosił niespodziewanie, chociaż się nawet nie odwrócił w jej
stronę, nie spojrzał - bądz tak dobra i znajdz mi w tym pudle inny kabel.
- Nie mogę - odrzekła patetycznie Rachela. - Nie mogę szukać kabla.
- Co ty wyprawiasz - zdenerwował się. - Czy tak ci trudno zajrzeć do tego
pudła?
- Nie pamiętasz, co mówiłeś? Cytuję: jeżeli dotknę czegokolwiek w Rancho,
ogłaszasz, że jestem oszustką i zawiadamiasz gliny - przypomniała.
- Odwołuję! Znajdz mi ten kabel! I przestań cytować.
- 65 -
S
R
- Tego nie da się odwołać. Nie wolno mi kompromitować twoich
eksperymentów. Nie będę kompromitować twojego kabla.
- Ciekaw jestem, jak, do licha, mogłabyś skompromitować kabel.
- Nie wiem, jak, do licha, mogłabym skompromitować kabel.
- No dobrze, nie cytuj, sam poszukam. Nawet nie wiesz, co tu siÄ™ dzisiaj dzieje!
Wczoraj aparatura funkcjonowała prawidłowo, sprawdziliśmy instalację elektryczną w
Rancho, wydawało się, że jest w porządku. Dzisiaj w jednej chwili popsuła się połowa
aparatury. I te przepalone kable. To jest zupełnie niemożliwe.
- Zaczarowane, nawiedzone przez ducha - podpowiedziała Rachela.
Wreszcie leciutki uśmiech zagościł na jego wargach.
- CoÅ› w tym stylu.
- To z pewnością robota Franciszki - stwierdziła Rachela. - Ona na pewno nie
lubi tych urządzeń i przewodów elektrycznych. To nie pasuje do jej zabytkowego
domu. Ona tego nie chce. Ona ma swoją własną moc. Potrafi przywołać świetlną kulę
i wtedy rozbrzmiewają dzwony. Bo może ona... - Rachela wpadła na kolejny pomysł - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl