[ Pobierz całość w formacie PDF ]
udziałem takiej osoby są liczne sukcesy, zadowolenie współpracowników, dobre stosunki z
przyjaciółmi, życie jest znośne, ale gdy pojawiają się trudności w relacjach, zwolnienie z pracy,
choroba w domu.... świat wali się, bo człowiek nie wierzy, że podoła wyzwaniom.
Osoby o niskim poczuciu własnej wartości łatwo dają się wmanewrowywać w nadmierne
obciążenia. Całe życie pragną zasłużyć na uznanie; poświęcają się rodzinie, oddają się pracy bez
reszty, wyciągają pomocną rękę zapominając o sobie, o swoich potrzebach, o swoich prawach.
Kończy się to frustracją, wypaleniem, poczuciem, że ludzie są niewdzięczni, świat
niesprawiedliwy...
Takie osoby często wchodzą w relacje uzależniające. Bliski, czy ważny człowiek (zazwyczaj
zajmujący w sercu to samo miejsce, co rodzic, którego akceptacji się pragnie) jest zródłem
pożądanej pozytywnej oceny nadania jej życiu wartości. I nawet w warunkach, które patrzącemu
z zewnątrz wydają się nie do przyjęcia, osoba uzależniona będzie trwać, bo ciągle czeka na uznanie,
ciągle wierzy, że sytuacja się zmieni i w końcu zasłuży na miłość.
Trzeba także przyjrzeć się kolejnej formie zachowań destrukcyjnych, które rzadko są omawiane
jako szkodliwe. Mam na myśli wypieranie zdarzeń i emocji ze świadomości. Udawanie , że nic
się nie dzieje, że poradziliśmy sobie z emocjami. Do tej klasy zachowań można zaliczyć także
ukrywanie prawdy, robienie z jakiegoś wydarzenia czy sytuacji tematu tabu. Dorosłym wydaje się,
że jeżeli przy dziecku nie wyrażają emocji (np. nie kłócą się otwarcie) lub nie mówią o trudnych
sprawach, to chronią dziecko przed ich wpływem na jego psychikę. Nic bardziej mylącego. Dziecko
wyczuwa znacznie więcej niż nam się wydaje. Z fachowych badań wynika, że przy
porozumiewaniu się z drugim człowiekiem tylko kilka procent uwagi skupia się na treści przekazu,
około trzydziestu procent poświęcone jest głosowi (sposobowi w jaki wysyłamy komunikat ) a
reszta (sic!) czyli ponad połowa uwagi skupiona jest na niewerbalnych sygnałach, czyli na mowie
ciała . Chcąc nie chcąc cały czas przekazujemy informację. A małe dziecko, które jeszcze nie
używa mowy, jest szczególnie wyczulone na przekaz pozawerbalny.
Dzieci wyczuwajÄ… nasze nastroje, odbierajÄ… nasze nastawienie do innych ludzi, obserwujÄ… bacznie
nasze zachowania. I uczÄ… siÄ™ tego przez odwzorowanie. Problem zaczyna siÄ™ wtedy, gdy nie dostajÄ…
informacji, co z tym należy zrobić. Wezmy dla przykładu ojca czy matkę, którzy wcześnie stracili
swojego rodzica. Taka osoba tęskni za miłością, która się nagle urwała, może nawet chcieć umrzeć,
by nadal być blisko kochającej osoby. Może nosić w sobie żal do zmarłego, że odszedł. Może czuć
się winna, że to z jej powodu ukochany rodzic zmarł. Może odczuwać złość, że miłość została
odebrana . Z drugiej strony zmarły rodzic jest zazwyczaj gloryfikowany w pamięci. I... świadomie
wyraża się miłość do zmarłego, ale na nieświadomym poziomie siedzą inne uczucia. I dziecko to
wychwyci. Tyle tylko, że nie nauczy się radzić sobie z tymi energiami , bo nie wie skąd pochodzą,
jak je uwolnić, dlaczego miłość łączy się z żalem, złością czy poczuciem winy. I potem takie
uczucia stają się stałym składnikiem życia dziecka, które nie umie ich zrozumieć, uwalniać i
wykorzystywać, co zaburza kontakty w pracy, w partnerstwie, z własnymi dziećmi.
Wykluczenie członka rodziny rodzi podobne konsekwencje. Zakazane jest myślenie, mówienie i
wyrażanie uczuć dotyczących osoby, której sposób życia czy rodzaj śmierci był nie do
zaakceptowania dla żyjących. Dziecko może wskoczyć na miejsce takiej osoby i automatycznie
zostać emocjonalnie odrzucone tak jak osoba wykluczona. Staje się wtedy z niezrozumiałych
powodów trudnym dzieckiem, nie czuje się kochane. Idzie w życie z żalem do domu rodzinnego i
przenosi ten żal na innych ludzi, którzy przypominają w jakiś sposób odrzucającego rodzica.
Gdy rodzice reprezentują zupełnie odmienne światy i nie szanują świata partnera, rodzi się
niebezpieczeństwo powstania w dziecku konfliktu wewnętrznego. Nie ma sposobu, by zadowolić
obydwoje rodziców. Dziecko dzieli się na dwie części. Albo jest w zgodzie z zestawem wartości
reprezentowanych przez ojca, albo przez matkę. Dziecko nie umie przekroczyć samodzielnie tej
bariery. Potem w życiu ciągle szuka swojej drogi i zachowuje się troszkę jak osoba z zaburzonym
poczuciem równowagi. Chodzi od jednej skrajności do drugiej. Np. kobieta raz chce być żoną i
matką, a po paru tygodniach czy miesiącach szaleje, że już tego dłużej nie wytrzyma, bo jest
urodzona do robienia kariery. Każdy kolejny projekt (a jest twórcza w ciągłym poszukiwaniu
zmiany status quo) budzi wielkie emocje i nadzieje, ale nie udaje się go zrealizować do końca, bo
druga strona osobowości sprzeciwia się takim wyborom i ciągnie w swoją stronę.
Co robić, by wypuścić dziecko w świat ze względnie czystą
kartą potencjalnych zachowań destrukcyjnych?
To proste. Zgodzić się na to, że uczymy się całe życie i że dziecko wyjdzie z domu ze swoim
bagażem. Wszak dzieci chowane, wydawałoby się w identyczny sposób, różnie odbierają dom
rodzinny i wyciągają odmienne wnioski z tych samych doświadczeń. Po drugie pamiętać, że tylko
otwartość, szczerość i spójność tego, co mówimy z tym, co robimy, daje podwaliny pod prawdziwe
porozumienie, a więc i do naprawiania tego, co psujemy . Jedno jest żelazną zasadą dziecko ma
pozostać w roli dziecka względem rodziców i pozostałych dorosłych. Rodzice dają, dzieci biorą.
Taki jest porządek rzeczy w naturze. I dzieci niosą dar życia dalej. I one odpowiadają za swoje
spełnienie na wybranej drodze zawodowej, w nowej rodzinie czy też decydując się na inne
rozwiÄ…zanie.
Dzieci nie są własnością rodziców. Powołanie nowego życia nakłada na rodziców zadanie
wspierania dziecka w rozwoju, by mogło pójść w życie samodzielnie z wiarą, że sobie poradzi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]