[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zrozumieć idiotyzm tej kliki tyle podłej i nie wiadomo bardziej podłej czy
głupiej. Pan J. wybiera się z kondolencją do pani M., mąż której, będąc sędzią
gminnym, okradł kasę gminną na tysiąc rubli i siedzi za to obecnie w kryminale.
Taka pani B. pogardza panną Cz., córką inżyniera, człowieka zacnego, patrioty,
panienką wykształconą i wychowaną nader starannie, wreszcie uczciwą dziewczyną
dlatego, że ojciec jej nie ma wsi i nie okpiwa nikogo nie będąc obywatelem".
Pani B.! Mąż patrzy obojętnie, gdy jej nieprawe dziecko siedzi u niej na
kolanach i gdy ona porozumiewa się oczami z panem Kubą, z p. Kubą, którego ja
bym powiesił na suchej gałęzi. Pisałem już jego życiorys i nienawidzę tej
kreatury, zausznika i dostawcy dziewcząt dla jaśnie pana, śpiącego z jasnym
panem w jednym pokoju i będącego ojcem dziecka spłodzonego z córką tegoż jaśnie
pana. Brudu na trzy łokcie, brudu takiego, że odwracasz się ze wstrętem i ci
oto prawią o arystokracji, o krwi czystej...
Z opowiadań Wacka utkwił pewien szczegół w pamięć;. W rocznicę powstania
listopadowego Wacław ..rządził zebranie z rzemieślnikami, tj. z uczniami, jakim
ilaje lekcje bezpłatne. Przyszli wszyscy, liczbą około 15, i przyprowadzili ze
sobą faceta jakiegoś, nieznanego Wackowi. Wacek miał odczyt o spiskach z 25
roku. Porównywał tam nasze stowarzyszenia Aukasińskiego do dekabrystów" * i
rozwijał tę myśl przykładami. Gdy skończył, nieznajomy ów, który z uwagą
wsłuchiwał się w odczyt, wstał i zaczął dowodzenia Wacka zbijać ze znajomością
zdumiewającą. Wacek i Stach umilkli. Nieznajomy, rzecz zagaiwszy, ciągnął ją
dalej i zajechał aż do programu*. Wtedy okazało się, że jest to socjalista z
Proletariatu. Zebranie się w milczeniu rozeszło pozostawiając oratora samego.
OLEZNICA, 1889
9 s t.[y c z n i a] (środa). Od panny Celiny:
Dobry Panie Stefanie! Ludzie na naszym głupim świecie przed świętami i w czasie
świąt składają sobie nawzajem życzenia; słyszałam, jak życzyli sobie różnych
rozmaitości, a najwięcej obiło się o uszy moje życzeń tego rodzaju: zdrowia,
skarbów nieprzebranych, męża lub żony, abyśmy się na przyszły rok zobaczyli"
itd. ja zaś, wbrew przyjętemu obyczajowi życzyłam, jeżeli raczy sobie Pan
przypomnieć: obym Pana więcej nie oglądała..." Były to życzenia w chwili
nadmiernego rozstroju nerwów wywołanego migreną lub może wskutek migreny
wywołanej okropnym zdenerwowaniem, złością, na koniec rozpaczą, nienormalnym
usposobieniem a wszystko to zawdzięczałam komu? Niech Pan zapyta się siebie.
Pomimo tej strasznej nienawiści, jakaś nieprzeparta siła, nieznana mi dotąd,
pchnęła mnie z taką mocą na banhof, że ani oprzeć się, ani jej zwalczyć nie było
w mojej możności, coś wyższego nad rozum mną owładnęło. I po co ja tak
spieszyłam? Po to, aby ujrzeć ten uśmiech szyderski i pełen ironii, okalający
wiecznie obrzydłe usta. Nie cierpię Pana, nienawidzę! A jednak, gdy pociąg
ruszył i światełka latarń znikły, dwie łzy potoczyły się po twarzy, łzy żalu i
wyrzutów, bo zdawało mi się, że życzenia wypowiedziane w chwili obłędu muszą się
ziścić i naprawdę już tego, którego ta para uniosła, nie ujrzę nigdy; dziś
jeszcze to-samo roi się w pustej głowinie i roić się będzie, póki nie odbiorę
słówka nadziei.
Po powrocie z banhofu tak się migrenka rozigrała, że fizyczne cierpienia
przytłumiły wszelkie inne; cały dzień leżałam w stanie błogim, bo nic nie czułam
i nikogo nie widziałam, potem i to przeszło, a został tylko niepokój i myśl, że
Go nigdy nie ujrzę; nareszcie powróciłam na swojfr stanowisko i korzystając z
ciszy zasiadłam bazgrać; w głowie mi się mąci i sama nie wiem, co mi jest,
obawiam się, aby nie porachowano mię do kandydatek czubkowych *. Chcąc zapobiec
tak niefortunnemu zakończeniu mego żywota, niech mi Szanowny i dobry Pan zrobi
choć iskierkę nadziei, że ujrzę Go kiedyś a kiedy? Chociaż do Kielc od
Oleśnicy, tej przeklętej Oleśnicy, bardzo blisko, ale nie dla Pana. Gdybym tak
mogła zaproponować, ale nie to na nic, to próżne mrzonki, a wreszcie spróbuję:
imieniny Kazia wypadają w ostatni poniedziałek, tj. 4 marca; gdyby też Ktoś,
kogo ja nie cierpię, chciał przyjechać chociaż na godzinę? Ale nie... to się po
Panu nie pokaże, a byłby to szczyt wymarzonego szczęścia...
Ale jakoś ten list zakrawa na wyznanie ukrytej miłości... Na Bogaf Niechże mnie
Pan nie posądzi, żem zakochana, bo to nie miłość, tylko babskie strachy: a może
ja w złą godzinę wymówiłam? a może się co złega zrobi? itp. wymówki ciągle mię
dręczą.
" ipp
" ??,e'-'m -s
74
DZIENNIKI, TOMIK XIX
Smutno mnie, tęskno, nudno, choć słówkiem wsparcia i pociechy proszę, j a
proszę, ja, co nigdy w życiu nikogo o nic nie prosiłam...
Celina
Proszę wybaczyć wszystkie nieporządki w tym liście, a to dlatego, że ciągle
brzmią mi w uszach wyrazy: Panna Celina nie potrafi być nigdy i w niczym
systematyczną..." Dwie trzyrublówki zdobyte i nadzieja na więcej. *
Sulisławice, 6 I 89.
Oj! Celinka zasypała mię... Nie pozostaje mi nic innego, tylko odwzajemnić sią
podobnym gradem frazesów. Kłammy tą rażą będzie to nawet dosyć przyjemne
zajęcie... Ależ puściła wodze językowi milcząca Litwineczka! Co prawda nie
chciałbym się z nią obecnie spotkać, gdyż trzeba [by] było rozpuszczać wyższą
blagę. A Helenka nie pisze, nic nie pisze. Chodzę roztęskniony i łudzę się, że
mam jeszcze serce uczciwe, młode i zdrowe, i tylko dla niej... Cóż nie jest
złudzeniem?
13 stycznia (niedziela).
Czemu przypisać milczenie Helenki? Smutne dnie zimowe mijają jeden za drugim nie
przynosząc mi odpowiedzi żadnej. Posłaniec wraca codziennie z poczty bez listu.
Ogarnia mię tęsknota i myślenie o niej, inne od tęsknot za dawną Helą, nie tak
bolesne ani tak namiętne, ani tak przykre i niespokojne. To to miłe
wspomnienia chwil wesołych, naiwnych, próżnych dawnych zagadek, dawnych węzłów
gordyjskich, tyle bolesnych.
Dziś Helenka miała być w Sandomierzu, wątpię jednak, aby pojechała na takie
zimno. Dlaczego myślę o niej tak nieustannie? Czy dlatego, że mi nie odpisuje?
Jesteśmy, my nawet, materialiści, tak zabobonni, że wierzymy w możliwość
wyproszenia sobie u losu tęsknieniem listu od miłej osóbki. Gdyby Helenka
napisała mi dziś: nad życie cię kocham!
OLEZNICA, 1889
75
kto wie, czy załatwiwszy się z radością nie przestałbym o niej myśleć.
Europejczykami jesteśmy do tego stopnia, że nazywamy psychologią znajomość tych
wszystkich wyskoków rozstrojonych nerwów, że nadzwyczaj jesteśmy bystrzy, zdając
sobie sprawę z chorób naszej wyobrazni.
Pisałem do pani Michaliny i do Celiny. Z Celiną romansuję na zimno. Na wsi jest
to nie pozbawione ciekawości zajęcie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]