[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bill& Bill& Och, Bundle& Bill!
Co Bill?
Jimmy chwycił ją za ramię.
Na miłość boską, Loraine, co się stało? Loraine nie mogła złapać tchu.
Bill& Chyba nie żyje& Jest w samochodzie& Nie rusza się, nie reaguje& Ktoś go
zabił&
Jimmy zaklął szpetnie i wyleciał co sił z pokoju. Bundle wybiegła za nim z łopoczącym
sercem, czujÄ…c siÄ™ nagle osamotniona i zrozpaczona.
Bill nie żyje? Och, nie! Och, nie! Boże, tylko nie to!
Dopadli samochodu, po chwili nadbiegła również Loraine. Jimmy zajrzał do środka. Bill
siedział tak jak przedtem, głowę miał odchyloną w tył. Jego oczy były zamknięte i nie
zareagował, kiedy Jimmy szarpnął go za ramię.
Nic z tego nie rozumiem mruknął Jimmy. Ale żyje. Rozchmurz się, Bundle.
Musimy go jakoś wnieść do środka. Dzięki Bogu, że nie widać w pobliżu policji. Jakby kto
pytał, to nasz przyjaciel poczuł się zle.
Wyciągnęli Billa z samochodu i z trudem wtaszczyli do klubu. Obyło się bez wzbudzania
sensacji, jedynie pewien nie ogolony jegomość spojrzał na nich ze zrozumieniem.
Kolega za dużo wypił rzucił i pokiwał głową.
Na dół, do baru zakomenderował Jimmy. Tam jest sofa.
Złożyli go ostrożnie na sofie. Bundle uklękła obok i chwyciła bezwładną rękę Billa.
Puls w porządku stwierdziła. Co mu się mogło stać?
Jak go zostawiałem, wyglądał w porządku mówił Jimmy. Może ktoś mu co
wstrzyknął? Wiecie, podszedł niby zapytać, która godzina i& Pójdę sprowadzić lekarza.
Zostańcie tu.
Rzucił się do drzwi. Stanął w progu i odwrócił głowę.
Słuchajcie, nie ma powodu do paniki powiedział Ale na wszelki wypadek
zostawię wam swój rewolwer. Wrócę najszybciej, jak się da.
Położył rewolwer na stole i wybiegł. Usłyszały trzask zamykanych drzwi frontowych.
W całym domu zapadła złowroga cisza. Dziewczęta siedziały bez ruchu przy Billu. Bundle
w dalszym ciągu trzymała go za nadgarstek. Jego puls był szybki i nierówny.
Chciałabym mu jakoś pomóc, ale nie potrafię szepnęła do Loraine. Jakie to
okropne. Loraine kiwnęła głową.
Wiem. Jimmy wyszedł ledwie minutę temu, a ja mam wrażenie, że siedzę tu całe wieki.
Ciągle słyszę jakieś hałasy odparła Bundle.
Mam wrażenie, że ktoś chodzi tam na górze, chociaż wiem, że to tylko chora
wyobraznia.
Ciekawe, dlaczego Jimmy zostawił nam rewolwer. Sądzisz, że coś nam grozi?
Skoro dopadli Billa& zaczęła Bundle i zawiesiła głos.
Loraine zadrżała.
No tak, ale jesteśmy zamknięte. Nikt tu nie wejdzie, poza tym mamy rewolwer.
Bundle spojrzała na Billa.
%7łebym chociaż wiedziała, jak mu pomóc. Może mu zrobić gorącej kawy? To czasem
pomaga.
Mam w torebce sole trzezwiące rzekła Loraine. I małą buteleczkę brandy. Zaraz,
gdzie jest ta torebka? Och, pewnie zostawiłam w tym pokoju na górze.
Skoczę przynieść stwierdziła Bundle. A nuż pomoże?
Pobiegła na górę po schodach, wpadła do sali gier, skręciła w drzwi do małego pokoiku.
Torebka Loraine leżała na stole.
Kiedy Bundle wyciągnęła po nią rękę, usłyszała za sobą jakiś hałas. Za drzwiami czaił się
mężczyzna ze skarpetką wypełnioną piaskiem. Zanim Bundle zdążyła się uchylić, mężczyzna
uderzył ją w tył głowy.
Ze słabym jękiem Bundle osunęła się nieprzytomna na podłogę.
ROZDZIAA TRZYDZIESTY PIERWSZY
SIEDEM ZEGARÓW
Bundle wracała powoli do przytomności. Czuła wokół siebie ciemną wirującą przestrzeń,
której jądro stanowił potworny, pulsujący ból. Gdzieś z oddali dochodził ją dobrze znajomy
głos powtarzający w kółko te same słowa.
Czarna płachta wirowała coraz wolniej. Bundle czuła teraz wyraznie, że ból koncentruje
się w jej własnej głowie. Z wolna odzyskiwała świadomość i zaczęła uważniej wsłuchiwać się
w ten dziwnie znajomy głos.
Najdroższa, najdroższa Bundle. Och, moja kochana Bundle. Ona nie żyje, wszystko na
nic. Och, moja Bundle. Jedyna, najdroższa Bundłe. Tak cię kocham. Bundle& najdroższa&
Bundle leżała nieruchomo z zamkniętymi oczyma. Doszła już do siebie na tyle, by poznać
głos Billa i poczuć pod głową jego silne ramię.
Moja droga Bundle. Najdroższa. Och, Bundle, Bundle. Co ja teraz pocznę? Moja
najdroższa, najsłodsza Bundle. Co ja zrobię? Zabiłem ją. Wszystko przeze mnie. Zabiłem ją.
Niechętnie, bardzo niechętnie, Bundle odezwała się.
Wcale nie, głuptasie.
Bill wydał z siebie okrzyk zdumienia.
Bundle! Ty żyjesz!
Oczywiście, że żyję.
Jak długo& to jest, kiedy odzyskałaś przytomność?
Dobre pięć minut temu.
Czemu nie otworzyłaś oczu? Czemu nie dałaś jakiegoś znaku?
Po co? Nie chciałam psuć sobie przyjemności.
Przyjemności?
Słuchania tego, co mówiłeś. Już nigdy nie pójdzie ci to tak dobrze i szczerze.
Bill zaczerwienił się jak sztubak.
A więc się nie gniewasz? Wiesz, ja naprawdę cię kocham. Zawsze cię kochałem, ale
bałem się powiedzieć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]