X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miała energii, by być miłą, nie widziała sensu walki o cokolwiek.
Była pozostawiona sama sobie, zdana na siebie, zagubiona i
przerażona.
Bywały poranki, gdy budziła się i marzyła, żeby wreszcie po
nią przyszli, byle tylko udręka czekania na nich wreszcie dobiegła
końca.
Marcel van der Vos, pieszczotliwie zwany przez kolegów z
wydziału lisem, niestety z powodu nazwiska, a nie wrodzonego
sprytu, siedział naprzeciwko podejrzanego, rozważając ich
rozmowę.
Marcel pracował w policji ponad dwadzieścia lat i choć
wykonywał swoją pracę z zaangażowaniem, nigdy nie łudził się,
że kiedykolwiek zrobi karierę. Nie miał tego czegoś, co jego
koledzy nazywali fachowo „zawodowym węchem”. Marcel miał
na koncie kilka rozwiązanych spraw i kilka ciągnących się w
nieskończoność, ale nic spektakularnego lub skandalicznego, nie
na tyle, by ściągnąć czyjąś uwagę. Lubił swoją pracę i zwykle nie
dotykały go sukcesy lub porażki innych, choć od czasu do czasu
miewał zawodową chandrę, po raz kolejny słysząc o osiągnięciach
gwiazd wydziału.
Być może to właśnie ta chandra zadecydowała. Marcel w
głębi duszy czuł, że coś mu nie leżało, sam nie wiedział co, ale
wyjścia miał dwa: oddać podejrzanego w ręce Groena i jego ekipy
i być może znów potem oklaskiwać jego kolejny sukces lub wziąć
sprawy w swoje ręce. W gruncie rzeczy anonimowy telefon
skierowany był personalnie do niego, choć teraz wydawało mu się
to podejrzane. Dlaczego ktoś miałby przekazywać informacje
właśnie jemu, a nie głównemu prowadzącemu śledztwo? Kiedy
jednak zadzwonił telefon i głos informatora powiedział mu, gdzie
boss, na którego od dawna kręcą pętlę, właśnie ubija interes, w
biurze nie było już nikogo. Panowała przedświąteczna atmosfera i
wszyscy powoli dawali sobie na luz. Marcel zebrał ekipę i wpadł
pod podany adres, gdzie oprócz nielegalnego burdelu, nielegalnej
broni i kilogramów koki, zastał też podejrzanego w towarzystwie
jakiegoś Marokańczyka i śmierdzącego marychą blondyna, obaj
byli jednak nieprzytomni i tak pokiereszowani, że z miejsca
zabrała ich karetka. Marcel przyjrzał się uważnie podejrzanemu,
stukając rytmicznie palcami w powierzchnię stołu. Facet miał
krótko zgoloną czaszkę, zielone zmrużone oczy z nisko
zawieszonymi nad nimi brwiami i kwadratową szczękę. Marcel nie
miał problemu z uwierzeniem w jego tożsamość jako Gera. A
jednak czuł niepokojące ukłucie i zastanawiał się skąd pochodziło.
Miał przed sobą wydruk z serwera dotyczący niezamkniętej nadal
sprawy zniknięcia młodej Polki, studentki z wymiany
międzynarodowej. Zaginęła pod koniec maja z ulicy w centrum
Utrechtu. Znaleziono po niej jedynie czarny but typu balerinka w
rozmiarze 36, nienoszący niestety żadnych śladów.
– Więc zacznijmy jeszcze raz, panie… eee… Stanford.
Twierdzi pan, że jeśli pójdziemy z panem na układ, poda nam pan
miejsce, gdzie przetrzymywana jest zaginiona…
– Weronika Wilczyńska. – Stanford spojrzał na niego
twardym wzrokiem. – I o wiele więcej. Oferuję wam jak na dłoni
miejsca, nazwiska, daty, liczby.
Marcel zmarszczył brwi. Nagle wiedział, co mu w tym nie
grało. Dlaczego gość miałby pogrążać sam siebie?
– Panie Stanford, dlaczego?
– Obaj wiemy, że macie informatora wśród moich ludzi.
Wcześniej czy później i tak byśmy się spotkali. Powiedzmy, że
liczę na sprzyjający obu stronom układ.
Marcel pokiwał głową i podjął decyzję. Jemu też należał się
jakiś bonus na święta.
– Co to za układ, na którym panu tak zależy, panie Stanford?
– Załatw mi adwokata. Wtedy się dogadamy. Chcę to mieć na
piśmie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl
  • Drogi uĂ„Ä…Ă„Ëťytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Ĺ‚w w celu dopasowania treĹ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaĹ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoĹ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Ĺ‚w w celu personalizowania wyĹ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treĹ›ci marketingowych. PrzeczytaĹ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoĹ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.