[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozmyślnie wolno sięgnął do kieszeni po kalendarzyk i zaczął zapisywać
numer telefonu ciotki.
To do mego mieszkania w Torquay świergotała ciotka Hester.
Zadzwoń koniecznie, gdy będziesz w pobliżu. Jej oczy błysnęły
figlarnie. Robię diabelskie drinki. Ostrzegam, są znane z tego, że zwaliły
z nóg wielu silnych mężczyzn. Ale jeśli chcesz spróbować, to... znacząco
zawiesiła głos.
Leon patrzył głęboko w jej oczy.
Niczego tak nie lubiÄ™, jak wyzwania.
A ja niczego tak nie lubię, jak mężczyzn lubiących ryzyko.
RS
25
Więc to jest numer do Torquay...
Polly nie mogła dłużej tego wytrzymać. Poza tym miała nieprzyjemną
świadomość, że na twarz Charlesa wypełza ten znajomy wyraz cierpienia,
który pojawiał się często w towarzystwie ciotki.
Szarpała go za ramię, a on ściskał mocno uchwyt wózka bagażowego.
Oboje rzucali ciotce niedwuznaczne, ponaglajÄ…ce spojrzenia.
W końcu Leon Hammond odszedł. Idąc dziarskim krokiem odwrócił się
jeszcze raz, by im radośnie pomachać, co Polly zignorowała, aż zniknął w
tłumie. Polly żywiła gorącą nadzieję, że więcej go nie ujrzy.
Pojechali przez zatłoczone ulice do niewielkiego, eleganckiego domu
Charlesa w zadrzewionej, willowej dzielnicy zachodniego Londynu. Styl
architektoniczny budynku był nieskomplikowany i funkcjonalny,
wykorzystywał wysokiej jakości materiały i proste, czyste linie. Wyrazne
piętno gustu Charlesa, który Polly widziała w wielu projektowanych przez
niego budynkach, było widoczne dopiero we wnętrzu domu: gładkie, puste
powierzchnie stwarzające wrażenie rozległej przestrzeni i stonowane kolory.
Jak w szalecie publicznym prychnęła kiedyś ciotka, której smak
cechował się przepychem przypadkowych przedmiotów, dających wrażenie
szerokiego gestu i bogactwa.
Siedzieli w szarej jadalni, jedzÄ…c lunch na zimno przygotowany przez
gospodynię Charlesa, panią Sheppard. Wykrochmalone, białe serwetki
odbijały się od wypolerowanej powierzchni hebanowego stołu. Jedynym
ustępstwem na rzecz ozdób w tym pokoju było idealnie umiejscowione i
oświetlone chińskie malowidło na jedwabiu, przedstawiające białe czaple na
tle szarego pejzażu.
Ale to nie robiło wrażenia na ciotce Hester.
Potrzebowałbyś tutaj, Charles rzekła, skubiąc wędzonego łososia
kilku tych ślicznych, ręcznie robionych, włochatych, wełnianych
kilimów, które widziałyśmy gdzie to było, Polly? aha, w jakimś
sklepie ze sztukÄ… ludowÄ… w Nairobi.
Bardzo folklorystyczne powiedział oschle.
Ten zwykły dywan, taki szaro-bury, jest bardzo nudny bez czegoś
rozweselajÄ…cego.
Charles uniósł lekko brwi.
I porządne zasłony ciotka ciągnęła swój ulubiony temat zamiast
tych szarych, jedwabnych szmatek. Pomarańczowe, różowe albo szkarłatne.
RS
26
To słoneczny pokój powiedział Charles. Chciałem stworzyć
poczucie chłodu.
Oczywiście, to takie męskie. Trzeba tu ręki kobiety. Ale
zapomniałam, przecież wy, zakochane gołąbki, wkrótce się pobieracie.
Mimo figlarnego spojrzenia, w jej głosie zabrzmiała nutka uszczypliwości.
Może ty, Polly, rozweselisz to miejsce różowymi zasłonami i
przytulnymi dywanikami?
Pomyślę o tym w swoim czasie powiedziała spokojnie, zabierając
się do jedzenia piersi kurczęcia i kalafiora, i puszczając mimo uszu wyrazną
prowokacjÄ™ do sprzeczki.
Dwoje ludzi, których najbardziej kochała siostra matki i przyjaciel
ojca z dzieciństwa wydawało się być stworzonymi do wzajemnych
kłótni. Na swój sposób chyba sprawiało im to przyjemność. Indywidualnie,
zarówno ciotka Hester, jak i Charles posiadali zalety, które Polly podziwiała
i szanowała. Jednak gdy byli razem, ukazywali swoje najgorsze strony.
Mimo różnic zawsze łączyła ich jedna cecha wspólna troska o Polly.
Utrzymywali stan równowagi i bezpieczeństwa, którego Polly, jeszcze jako
małe osierocone dziecko, wstrząśnięte i przerażone, tak bardzo
potrzebowała. Ciotkę Hester cechował hojny gest i beztroska (Charles
określiłby to jako niedbałość) w stosunku do Polly. Podejście Charlesa było
[ Pobierz całość w formacie PDF ]