[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lytham z ciotką przybyli godzinę pózniej i zostali natychmiast otoczeni przez krąg znajomych,
którzy dawno nie widzieli lady Agaty. Lytham uwolnił się dopiero po kwadransie i podszedł do
Emmy, mierząc ją wzrokiem pełnym aprobaty.
- Pięknie pani dziś wygląda, panno Sommerton. Czy mam jeszcze szansę na wolny taniec?
- Prosił pan o zarezerwowanie dwóch - odparła z lekkim uśmiechem. - Mam jeszcze cztery
wolne miejsca, więc może pan sobie wybrać.
Podała mu karnet, a on wpisał się w trzy puste kratki, łącznie z ostatnim tańcem przed kolacją.
Zostawiła to bez komentarza, chociaż trzy tańce z nim mogły wywołać różne uwagi.
- Dziękuję, milordzie - szepnęła tylko, kiedy zwrócił jej karnet. Ponieważ następny taniec
zostawił wolny, mogli jeszcze chwilę postać i porozmawiać.
- Lady Agata wygląda na zadowoloną - zauważyła Emma. - Jak pamiętam, wspomniał pan, że
ostatnio niewiele bywała?
- Zamknęła się niemądrze w swojej posiadłości i stała niemal pustelnicą - odparł, rzucając ciepłe
spojrzenie w kierunku ciotki. - Mam nadzieję przekonać ją, że powinna znalezć sobie damę do
towarzystwa i spędzać w Bath kilka miesięcy w roku.
- Z pewnością byłoby to przyjemniejsze niż samotne mieszkanie na wsi - przyznała Emma.
- Ja sam przebywam przeważnie w Londynie, który ciotka Agata uważa za zbyt hałaśliwy. Może
w przyszłości będę spędzał więcej czasu na wsi.
- Och... - Nie wyjaśnił dlaczego i nie zamierzała go wypytywać. - Jestem pewna, że pańską
ciotkÄ™ to ucieszy.
- Jeśli moje plany się powiodą, to nie powinna mieć powodów do narzekań.
Enigmatyczna mina, która towarzyszyła tym słowom, sprawiła, że Emmę ogarnął niepokój. Co
to może znaczyć? Przed następnym tańcem zgłosił się po nią mocno nieśmiały młody człowiek.
Nie był dobrym tancerzem i kilka razy nadepnął jej na palce, ale uśmiechała się do niego
zachęcająco, nie chcąc go peszyć.
- Dziękuję, panno Sommerton - wykrztusił, kiedy taniec się skończył. - Obawiam się, że jestem
okropnie niezdarny.
- Ależ nic podobnego, panie Exening - zapewniła go. - Doskonale się bawiłam.
- Jest pani bardzo miła. - Zaczerwienił się po same uszy. - I bardzo ładna. Nie dbam o to, co
mówi mama, mam nadzieję, że będziemy przyjaciółmi, panno Sommerton.
- Ja też mam taką nadzieję, sir - odparła, zastanawiając się, co takiego powiedziała jego matka,
że jest wyraznie zakłopotany.
Nie uznała za stosowne się dopytywać, a po chwili została poproszona przez kolejnego partnera,
który trzymał ją w tańcu trochę zbyt blisko i rzucał jej sugestywne, lubieżne spojrzenia.
Wytrwała do końca i podziękowała mu uprzejmie za taniec, przyrzekając sobie na przyszłość
omijać go z daleka. Udała się do garderoby dla pań, żeby spryskać twarz zimną wodą.
Odświeżała się za jednym z parawanów, kiedy usłyszała, że do pokoju weszły dwie kobiety i
zaczęły od razu głośno i gorączkowo rozmawiać.
- Mówię ci, że jest kochanką Lindisfarne'a - przekonywała jedna. - Widziano ich, moja droga,
jak wracali od strony pokojów gościnnych w tej gospodzie. Jonathan twierdzi, że było całkiem
jasne, co tam robili.
- Co za idiotka - odparła druga. - Nie zdaje sobie sprawy, jaką on ma opinię? I jaką sama będzie
miała?
- Chyba przestała o to dbać. Kobiety łatwo tracą głowę dla tego rodzaju mężczyzn, Ellen. Masz
rację, to głupota z jej strony. Podobno ma wcale pokazny majątek i mogłaby całkiem niezle się
urządzić.
- Szkoda mi jej damy do towarzystwa. Chyba nie ma pojęcia, co się dzieje?
- No cóż, jeśli o to chodzi, to nigdy nic nie wiadomo...
Emma nie czekała, by usłyszeć, co jeszcze mają do powiedzenia na jej temat. Wyłoniła się zza
parawanu, z satysfakcją patrząc, jak twarze obu kobiet pokrywają się purpurą. Powitała je
wyniosłym skinieniem bez uśmiechu i wyszła z wysoko uniesioną głową. Oczywiście wiedziala,
że ludzie zaczęli plotkować, ale chyba Bridget nie była aż tak głupia, żeby dzielić z hrabią pokój
w gospodzie? Musiała przecież zdawać sobie sprawę, że ktoś ich może zobaczyć!
Wróciła do sali balowej, rozglądając się za przyjaciółką, i zobaczyła, że tańczy. Nie potrafiła
powiedzieć, czy jej wesołość i beztroska są prawdziwe, czy mają tylko ukryć zażenowanie. Sama
drżała z gniewu i upokorzenia i żałowała, że usłyszała tę rozmowę. Uspokoiła się w samą porę
przed pierwszym tańcem z Lythamem. Jednak od razu zauważyła nieuchwytną zmianę w jego
zachowaniu.
- Musimy porozmawiać na osobności - powiedział, kiedy muzyka zamilkła. - Nie teraz. Jutro.
Bądz w domu jutro w południe, Emmo.
Serce zabiło jej niespokojnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]