[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 W takim razie jadę z tobą  zadecydował Ben.  Przyda ci się moja pomoc.
ROZDZIAA DZIESITY
Wzięli samochód Bena i popędzili w ciemnościach z Młyna do domu Boba i Nadine
Harringtonów po drugiej stronie Millbury. Dzieci zostawili pod opieką Ingrid.
 Wspaniale udała się impreza, Ben  powiedziała Maggie, odchylając głowę na fotel
pasażera.
 Fakt  przyznał.  Wszyscy tak mówili. Jedzenie było palce lizać. Ingrid wspięła się na
szczyty.  Zamilkł na chwilę, koncentrując się na obserwacji drogi.  Jak ci się podobała
nowa przyjaciółka Jona?  spytał w końcu.
 Bardzo miła  odparła.  Ale muszę przyznać, że Jon mnie zaskoczył. Wiedziałeś coś o
niej?
 Nic a nic.  Ben zachichotał.  Nikt nic o niej nie wiedział.
Na nocnym niebie rozrywały się co chwila fajerwerki, tu i ówdzie jarzyła się poświata
dogasajÄ…cego w ogrodzie ogniska. Milczeli.
 Denis spisał się na medal z tymi sztucznymi ogniami  odezwał się w końcu Ben. 
Dzieciaki miały frajdę.
Maggie zerknęła ukradkowo na jego profil. W ciągu ostatnich tygodni ich znajomość
uległa subtelnej zmianie. Podejrzewała, że Ben też to zauważył. Zbliżyli się do siebie i
stopniowo uświadamiała sobie, że zakochuje się w Benie.
I naraz przyszło jej do głowy, że to najlepsza okazja, by zwierzyć się mu ze swych uczuć.
Otwierała już usta, kiedy Ben zatrzymał samochód.
 Jesteśmy  powiedział, pochylając się nad kierownicą i spoglądając na dom, przed
którym stali.
 Och, rzeczywiście.  Maggie westchnęła. To, co chciała powiedzieć, musi zaczekać.
Bob Harrington pewnie ich wyglądał, bo nim zdążyli wysiąść, wybiegł im naprzeciw.
 Och, doktorze Neville... i pani też przyjechała, doktor Hudson. Dzięki Bogu. Już się
bałem, że przyślą lekarza, który nie zna Nadine.
 Co się stało, Bob?  spytała Maggie.  Co z Nadine?
 Jest w strasznym stanie, doktor Hudson.  Roztrzęsiony Bob poprowadził ich w stronę
domu.  To się kumulowało od kilku dni. Znowu jest w skrajnej depresji. W ogóle nie
wychodzi z domu. Wbiła sobie do głowy, że ktoś na nią czyha. Było już tak kiedyś, kiedy
obejrzała film dokumentalny o wojnie w Kosowie i wypędzanych z domów ludziach.
Siedziała wtedy godzinami i zalewała się rzewnymi łzami. Była przekonana, że i ją to czeka.
 A brała leki, które jej zaleciłam, Bob?  spytała Maggie, kiedy wchodzili do domu.
 Tak. Pilnowałem tego, ale teraz zamknęła się w gościnnej sypialni z zapasem tabletek
na cały miesiąc i butelką whisky, którą kupiłem na Boże Narodzenie. Próbowała już tego
kiedyś, parę lat temu...  Urwał i pokręcił bezradnie głową.
 Nie domyślasz się, co ją tak dzisiaj wyprowadziło z równowagi?
 Fajerwerki  odparł Bob.  Uprzedzałem ją, że będą puszczali sztuczne ognie, ale kiedy
zaczęło się u sąsiadów, całkiem się rozkleiła. To przez te fajerwerki. Przez ten huk Biedna
Nadine myślała, że to strzelanina i że po nią idą. Starałem się jej tłumaczyć, ale nie słuchała.
Powiedziała tylko, że jeśli to ma się jej przydarzyć, to nie chce żyć. Siedzi teraz w sypialni i
nie dochodzi stamtąd żaden odgłos. Nie wiedziałem, co robić. Na policję nie zadzwoniłem, bo
gdyby przyjechali, to jeszcze bardziej by jÄ… wystraszyli. Pani ona ufa, doktor Hudson.
Pomyślałem sobie, że może pani potrafi przemówić jej do rozsądku. Ale kiedy zadzwoniłem,
powiedzieli mi, że pani nie ma dzisiaj dyżuru i przyślą innego lekarza...
 I tak by się zapewne stało  wpadła mu w słowo Maggie  gdyby nie noc ognisk.
Lekarz pełniący dzisiaj dyżur pod telefonem miał tyle pracy, że poprosił nas o pomoc.
 Całe szczęście, całe szczęście.  Bob przeczesał palcami rzednące włosy.
 No dobrze, chodzmy na górę  powiedziała Maggie.  Porozmawiam z Nadine.
Wspięli się we trójkę po schodach. Maggie z Benem zatrzymali się na podeście, a Bob
zapukał do zamkniętych drzwi sypialni.
 Nadine!  zawołał przyciszonym głosem.  Nadine, kochanie, doktor Hudson tu jest,
chce z tobą porozmawiać. Doktor Neville też przyjechał. Otworzysz?
%7ładnej reakcji. Bob, wykręcając sobie palce, obejrzał się na dwójkę lekarzy.
 No i widzicie państwo?  powiedział.
 Ja spróbuję.  Maggie podeszła do drzwi sypialni.  Nadine!  zawołała.  Nadine, to
ja, doktor Hudson, Chcę z tobą porozmawiać, ale to trochę trudne przez zamknięte drzwi.
Otworzysz?
Nadal żadnej reakcji.
 Nadine  podjęła po chwili Maggie.  Bob mówi mi, że bardzo przejęłaś się filmem,
który oglądałaś w telewizji. I wcale ci się nie dziwię, ale ta wojna już się skończyła, i to, co
widziałaś, na pewno tobie się nie przydarzy. Wiem, że huki, które dziś słyszałaś, wzięłaś za
strzelaninę, ale to nie były wystrzały, tylko fajerwerki. Nikt na ciebie nie nastaje, Nadine,
uwierz mi.
W sypialni nadal panowała niczym nie zmącona cisza. Bob spojrzał na Maggie z
rozpaczÄ….
 Ja spróbuję  mruknął Ben.  Nadine, to ja, doktor Neville!  zawołał przez zamknięte
drzwi.  Pamiętasz mnie? Chcemy ci pomóc, ale najpierw musisz stamtąd wyjść. Otworzysz
drzwi? Prosimy ciÄ™, Nadine.
 Taka cisza  mruknął Bob.  Zupełnie jakby jej tam nie było. Boże, ona chyba nie... ?
 Nadine  spróbowała jeszcze raz Maggie.  A może chciałabyś porozmawiać z kimś
innym? Jeśli tak, to możemy tu tego kogoś sprowadzić.
Bez odpowiedzi.
 Myślę, że będziemy musieli wyważyć drzwi, Bob  powiedział cicho Ben.
 Tak, tak! Wyważmy!
 Uprzedzę najpierw Nadine, że to zrobimy  powiedział Ben.
 Po co?  spytał z powątpiewaniem Bob.
 %7łeby się nie przestraszyła  wyjaśnił Ben.  Zgadzasz się ze mną, Maggie?
 Najzupełniej  powiedziała.  Alternatywą jest wezwanie policji albo straży pożarnej,
ale to by potrwało.
Bob wziął głęboki oddech i kiwnął głową.
 Dobrze  powiedział.
 Nadine!  zawołała Maggie.  Doktor Neville wyważy za chwilę drzwi. Nie przestrasz
siÄ™.
Ben cofnął się, przymierzył i natarł barkiem na drzwi. Ustąpiły przy drugiej próbie.
Sypialnia pogrążona była w ciemnościach. Ben odsunął się, Maggie przestąpiła próg i
namacała pstryczek. Na pierwszy rzut oka można było odnieść wrażenie, że pokój jest pusty i
Maggie przemknęło przez myśl, że Bob się pomylił i jego żony tu nie ma.
Dopiero po chwili zauważyła na podłodze ściągniętą z łóżka kołdrę. Podeszła tam,
uniosła róg i zobaczyła pod nią zwiniętą w pozycji płodowej Nadine.
 Nadine, och, Nadine  powiedziała cicho.  Wszystko w porządku. To ja, Maggie
Hudson. Nie bój się.
Ale Nadine niczego już nie mogła się przestraszyć. Zwiadczyły o tym pusta fiolka po
tabletkach i opróżniona do połowy butelka whisky, stojąca na nocnej szafce.
 Zażyła tabletki  rzuciła przez ramię Maggie.  Dzwoń po karetkę, Ben.
 O, nie  jęknął Bob i osunął się na łóżko, zakrywając twarz dłońmi.  Och, Nady... nie,
nie, tyfko nie to...
Podczas gdy Ben dzwonił po karetkę, Maggie odrzuciła kołdrę i dzwignęła Nadine z
podłogi. Kobieta lała się przez ręce, bełkotała coś niezbornie. Włosy miała pozlepiane, ślina
ciekła jej z ust, czuć było od niej alkoholem.
 Karetka już jedzie  oznajmił Ben, podchodząc, żeby pomóc Maggie.
 Zrobią jej płukanie żołądka?  spytał Bob.
 Tak  mruknęła Maggie.
 Naprawdę nie spodziewałem się, że ona znowu to zrobi  jęknął Bob.
Karetka przyjechała bardzo szybko i zabrała Nadine z towarzyszącym jej Bobem do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl