[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszystko, co wiązało się z cielesnością, wydało się jej nagle ohydne.
Zasnęła z uczuciem wstrętu.
Wstała wcześnie, zrobiła sobie prysznic i szybko wciągnęła białe
dżinsy i niebieską bawełnianą bluzkę z krótkim rękawem. Dopiero
przeglądając się w lustrze, uzmysłowiła sobie, dlaczego bezwiednie
wybrała ten właśnie strój. Po prostu wyglądała w nim mniej kobieco,
zwyczajnie, codziennie. Zmieszne, pomyślała, patrząc na siebie.
Nigdy dotąd nie przyszło jej do głowy, że ubranie można traktować
jak zbroję. Sama myśl o tym wydawała się jakaś dziecinna i zabawna,
lecz nie wiadomo dlaczego chciało się jej nie śmiać, a płakać. Nieco
drżącymi palcami przeczesała wilgotne włosy i związała je w koński
ogon, uważnie przyglądając się swojej twarzy.
130
R S
Parę chwil pózniej zapukała drobna, młoda Hiszpanka, która
przyniosła śniadanie. Na tacy obok nakrycia leżała kartka od Gila, a w
smukłym wazoniku stała czerwona róża. Bianka odczytała kartkę,
czując, że pali ją twarz i że pokojówka bacznie się jej przypatruje.
 Dzień dobry" - to było wszystko, co napisał Gil, lecz róża bardzo ją
krępowała. Trzeba wracać do domu, pomyślała. Im prędzej; tym
lepiej.
Z ogrodu na dole i z basenu nie dobiegały żadne głosy, toteż
poprosiła dziewczynę, by zaniosła tacę na balkon. Jadła śniadanie,
spoglądając na przebłyskujące między tropikalnymi drzewami morze.
Musiała koniecznie wymazać Gila z pamięci. Ale jak to zrobić? -
myślała gorzko. Poznali się tak szybko. Dni, które spędzili razem,
były jak błysk oślepiającego światła. W krótkim czasie dowiedziała
się o sobie i o nim bardzo dużo. Znała pewnych ludzi znacznie dłużej,
a mimo to nigdy nie poznała ich aż tak dobrze. Od kiedy znalazła się
w Hiszpanii, czas zachowywał się bardzo dziwnie. Miała wrażenie, że
jest tu od zawsze... Od myślenia o tych kilku dniach, które jak
błyskawica przecięły jej życie, kręciło się jej w głowie. A teraz czas
wlókł się, ciągnął jak gama. Nic dziwnego, że ogarniało ją szaleństwo.
Przyjechałaś tu podobno po spokój, mówiła sobie ironicznie. %7łeby się
opalić, popływać w morzu, wypocząć...
Wypocząć! Przecież w ciągu tych niewielu dni wydarzyło się
więcej niż w niejednym roku. Czuła się wyczerpana intensywnością
niedawnych przeżyć, chętnie wzięłaby nowy urlop, tyle że nie chciała
już żadnych wyjazdów. Chciała wrócić do domu.
131
R S
Drgnęła, słysząc ruch w ogrodzie. Spojrzała w dół i zobaczyła
Gila. Szedł w stronę pawilonu, patrząc na nią. Podniósł rękę. Myślała,
że zaraz zadzwoni do drzwi, i postanowiła, że otworzy, ale go nie
wpuści. Tymczasem rzeczywiście zadzwonił, ale nie zostawił jej
czasu na decyzjÄ™, otwierajÄ…c sobie zapasowym kluczem. Niemal
wpadli na siebie w przedpokoju.
- Dobrze spałaś? Wyglądasz dziś dużo lepiej...
- Dziękuję. - Och, gdyby tak na nią nie patrzył. Miała wrażenie,
że pieści jej obolałą twarz, i spuściła wzrok.
- Bardzo ciÄ™ boli?
- Trochę piecze. - Głupek, pomyślała. Jak ma nie boleć?
- Przyślę ci pielęgniarkę. Może da jakąś dobrą maść.
- Nikogo tu nie przysyłaj, ale maść mogłaby się przydać.
- Rozumiem. Myślę jednak, że powinnaś dać się obejrzeć. -
Umilkł i popatrzył na nią poważnie. - Zdecydowałaś już, czy chcesz
wracać do domu, a jeśli tak, to kiedy? Mówiłaś, że...
- Wiem, co mówiłam! Tak... Chcę wracać, ale... - Pokazała na
swojÄ… twarz. - Jak ja wyglÄ…dam!
- Dzieciaki będą przerażone, fakt. Czy wiedzą, że zostałaś
napadnięta?
- Nie. Po co niepotrzebnie robić zamęt.
- Opowiesz im po powrocie?
- O napadzie na ulicy, tak.
- A o tym, co rozegrało się tutaj?
132
R S
- Chyba nie. - Spojrzała na niego bezradnie. - Nie potrafiłabym.
Wątpię, czy w ogóle powiem o tym komukolwiek, ale im na pewno
nie.
- Chronisz ich przed brudami życia...
- Cóż... Jestem matką, a oni są jeszcze bardzo młodzi.
- Ty też jesteś młoda... Bianka zmieszała się.
- Młoda! - prychnęła ze złością. - Mam, czterdzieści lat.
- Wiesz, to już u ciebie jakaś obsesja - zakpił, śmiejąc się. -
Bianka... Czy ty naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z tego, że twój tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl