[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podkreślającą zgrabne nogi. Zdjęła temblak i stojąc boso na taborecie,
usiłowała włożyć naczynia na najwyższą półkę.
- Co ty wyrabiasz? - zawołał zaniepokojony.
Zachwiała się, talerze wypadły jej z rąk i z hukiem wylądowały na
podłodze.
- Przestraszyłeś mnie!
Uniósł ją i posadził na kuchennym blacie.
- Nie ruszaj się stąd - zarządził. - Zaraz przyniosę szczotkę - dodał i
zaczął zbierać potłuczone szkło.
- Podaj mi buty, to ci pomogę - odezwała się.
- To moja wina, więc ja posprzątam.
W tym momencie rozległ się płacz Hannah.
- Nie bądz uparty. Sandały są tuż za drzwiami.
- Dobrze - zgodził się. Podał jej również szczotkę. - Dokończ za mnie -
powiedział, podchodząc do lodówki. Wyjął butelkę z mlekiem i wstawił ją do
podgrzewacza.
- Czy mogę wiedzieć, co cię nagle ugryzło? - zapytała.
S
R
- Miałaś oszczędzać rękę.
- Do dziś starałam się jej nie używać, ale już mnie nie boli - wyjaśniła.
- Bardzo się z tego cieszę - powiedział.
Wziął butelkę z podgrzanym mlekiem i ruszył do sypialni dziecka.
Rachel poszła za nim. Hannah leżała w łóżeczku, głośno domagając się
jedzenia.
- Witaj, kochanie - powiedziała, ale dziewczynka uspokoiła się dopiero,
gdy została nakarmiona.
Rachel przewinęła ją, ponosiła na rękach przez chwilę i w końcu położyła
spać. Nadal była obolała, ale nie zamierzała informować o tym Cole'a, który
już zdążył opuścić pokój.
- Zpij, kochanie - powiedziała, wychodząc.
Zamierzała jak najszybciej porozmawiać poważnie z mężczyzną, który
był jej naprawdę bliski.
Zdecydowanym krokiem zeszła do holu. Zapukała do drzwi pokoju
Cole'a i weszła, nie czekając na zaproszenie.
- Cole, musimy pogadać... - zaczęła i urwała.
Cole niewątpliwie nie spodziewał się nagłej wizyty. Właśnie wyszedł
spod prysznica. Wilgotne włosy miał zaczesane do tyłu, a jedyny strój stanowił
ręcznik owinięty wokół bioder.
- Przepraszam, powinnam była poczekać - dodała pospiesznie. -
Chciałam tylko spytać, dlaczego jesteś na mnie zły.
- Daj spokój. Nie ma o czym mówić.
- Przeszkadzało ci, że Doug przyszedł w odwiedziny?
- Masz prawo zapraszać tutaj, kogo chcesz. To nie moja sprawa.
Rachel podeszła bliżej.
- Byłeś zazdrosny - stwierdziła.
S
R
- Nie, do diabła. Proszę cię, idz już, zanim...
- Zanim co? Zanim przyznasz, że nie jestem ci zupełnie obojętna? -
spytała, wyciągając do niego rękę.
Dotknęła muskularnego torsu Cole'a. Za każdym razem sprawiało jej to
zmysłową przyjemność.
- Nie boję się tego, co dzieje się między nami. Nigdy tak się nie czułam.
Całe życie spędziłam wśród kowbojów, ale żaden nie wywoływał u mnie
szybszego bicia serca.
- Nie powinnaś rozmawiać ze mną w ten sposób - odparł, przymykając
oczy. - Staram się postępować właściwie...
- Nie zmuszaj siÄ™. BÄ…dz sobÄ… i rozmawiaj ze mnÄ… o tym, co naprawdÄ™
czujesz.
Cole objął ją mocno i pocałował. Zarzuciła mu ręce na szyję i przywarła
do niego całym ciałem.
- Wyobraziłem sobie ciebie z Willsem i natychmiast miałem ochotę
porządnie go stłuc. Zadowolona?
Uśmiechnęła się.
- Mów dalej.
- Pragnę cię, ale ze mną nie czeka cię szczęśliwa przyszłość. Nie mogę
zapewnić ci tego co Wills.
- On mnie nie interesuje. Chcę ciebie. Natychmiast - oświadczyła,
wspinając się na palce. Pocałowała go, a on nie pozostał jej dłużny.
Cole starał się postępować wobec Rachel szlachetnie i uczciwie.
Rozsądek nakazywał mu więc, by natychmiast przerwać to, co właśnie zaczęli.
Jednak było to ponad jego siły. Jednocześnie pociągała go tak bardzo, że
marzył choćby o jednej wspólnej nocy.
- JesteÅ› tego pewna?
S
R
- Tak - stwierdziła. - Mam na sobie za dużo ubrania - dodała z
uśmiechem. - Mógłbyś coś na to poradzić?
Chwycił jej bawełnianą koszulkę i ściągnął ją zdecydowanym ruchem.
Pod nią czekało na niego kolejne wyzwanie, koronkowy stanik w kolorze kości
słoniowej.
- Kiedy go kupowałam, myślałam o tobie - przyznała Rachel.
- Jest piękny - stwierdził, całując ją tuż nad koronkami. - Sprawdzmy, czy
należy do kompletu.
Rozpiął zamek spódnicy, która zsunęła się na podłogę.
- Dziś nie zostawię cię samej - obiecał.
- W takim razie nie traćmy czasu.
Tuż przed świtem Cole otworzył oczy. Patrzył na Rachel, która spała
przytulona do niego. Nie miał ochoty na najmniejszy ruch. Taka cudowna noc
powinna trwać jak najdłużej. Rachel westchnęła przez sen i przysunęła się bli-
żej. Przez okno wpadały pierwsze promienie słońca. Zaczął się nowy dzień.
Cole zdał sobie sprawę, jak bardzo był naiwny. Sądził, że wystarczy
jedna noc z Rachel, by zaspokoić pożądanie. Dopiero teraz dotarło do niego, że
najchętniej poświęciłby jej całe życie. Uważał jednak, że w ten sposób tylko by
ją unieszczęśliwił.
Usłyszał swoje imię. Rachel objęła go, na chwilę otwierając oczy.
- Zpij. Hannah się obudziła - skłamał. - Pójdę do niej.
Wstał szybko, żeby się nie rozmyślić. Ubrał się i poszedł do. sypialni
dziecka. Codziennie spędzał z Hannah trochę czasu. Początkowo
przywoływało to bolesne wspomnienia, potem zaczęło mu sprawiać
przyjemność. Dziewczynka stawała się mu coraz bliższa, podobnie jak jej
przybrana matka.
S
R
Podszedł do okna i spojrzał na zabudowania. Były zniszczone, ale teraz
wreszcie Rachel może sobie pozwolić na przywrócenie im dawnej świetności.
Chętnie przyłączyłby się do pracy, by mieć w tym swój udział. Cóż, musi
wyjechać, choć swoje uczucia ulokował właśnie tutaj.
Rachel obudziły ciepłe promienie słońca. Usiadła na łóżku i spojrzała na
zegarek. Dochodziła ósma. Zaspałam, pomyślała i przypomniała sobie
wydarzenia ostatniej nocy. Zaczerwieniła się. Spojrzała na puste miejsce obok.
Cole zniknÄ…Å‚.
Nic dziwnego. Było już pózno, a ktoś musiał zająć się Hannah i
porannymi obowiązkami. Wstała i pospiesznie włożyła lekki szlafrok. Potem
zajrzała do pokoju Hannah, ale dziecka już nie było w łóżeczku. Miała ochotę
zejść do kuchni i pobyć razem z Hannah i Cole'em, ale mogli tam już być
Cyrus oraz Josh. Jak im wytłumaczyć, z jakiego powodu biega po domu bez
ubrania? Poszła więc do łazienki.
Wzięła szybki prysznic, włożyła zwykłe robocze ubranie, czyli dżinsy,
kraciastą koszulę i wysokie buty. Zbiegła do kuchni, ale Cole'a nie zastała.
Natomiast była tam Amy z Hannah na rękach.
Rachel zmusiła się do radosnego uśmiechu.
- Dzień dobry, Amy.
- Cześć, Rachel.
- Wyglądasz dziś o wiele lepiej niż ostatnim razem. Jak się czujesz?
- Dobrze - odparła nastolatka, sadowiąc Hannah w nosidełku. -
Przepraszam, że ostatnio nie mogłam przychodzić.
- Jakoś sobie poradziliśmy. Poza tym jestem już zdrowa - oznajmiła
Rachel, unosząc poobijaną rękę. - Jednak chciałabym korzystać z twojej
pomocy po kilka godzin dziennie, dopóki nie zaczną się zajęcia w szkole.
- Bardzo chętnie.
S
R
Tymczasem otworzyły się tylne drzwi i wszedł Josh z koszykiem pełnym
jaj.
- Wracam z kurnika - oznajmił, zwracając się do Rachel. - Dobrze, że już
wstałaś. Zjemy coś razem.
- Zdaje się, że przeze mnie wszystko się dziś opóznia.
- Cole uprzedził, żeby pozwolić ci się wyspać, bo Hannah w nocy
marudziła.
- Właśnie, gdzie jest Cole? - zapytała.
- Wyjechał bardzo wcześnie, żeby zająć się stadem. Nie miał ochoty na
śniadanie.
Gdy para nastolatków zaczęła krzątać się po kuchni, Rachel usiadła przy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl