[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żołnierze mają kłopot ze znalezieniem na nich miejsc; w których mieściły się stadiony -
zachodnia strona wołżańskiego kolana jest jedną olbrzymią kamienną pustynią. Pietlakowy
lecą raz jeszcze, ich załogi po parę razy fotografują punkty, w których jeszcze niedawno były
sportowe boiska, a w ślad za nimi startują objuczone bombami i rakietami szturmowce - na
wojnie różne rzeczy się zdarzają!
101
Ze stalingradzkich stadionów nie wystartuje teraz nawet mucha! Ale Naczelne Dowództwo
upiera się nadal: .
- Wypuściliście Paulusa z okrążenia! I dopiero wzięty do niewoli przez żołnierzy 64
armii niemiecki dowódca dywizji, świeżo awansowany na generała, wyjaśnia ostatecznie
sytuację.
- Mamy informacje, że pański naczelny dowódca wyleciał z kotła...
- Niemożliwe! - odpowiada jeniec. - Rozmawiałem z nim jeszcze wczoraj rano.
Tym razem Kreml wydaje się być usatysfakcjonowany, bowiem tele- i radiogramy przestają
napływać do sztabu generała Rokossowskiego.
A tymczasem główny "bohater" tej korespondencji 29 stycznia wysyła do Hitlera telegram
gratulacyjny, winszując fhrerowi z okazji dziesięciolecia objęcia przezeń władzy w
Niemczech, i zapewnia: "Swastyka ciągle jeszcze powiewa nad Stalingradem".
A adiutant nadawcy pułkownik Adam tak to pózniej skomentuje: "Dowództwo armii nie
mogło wyświadczyć większej przysługi ministrowi propagandy Rzeszy dr. Goebbelsowi.
Radiogramy dawały możliwość gloryfikacji bezsensownej śmierci".
Wraz z telegramem gratulacyjnym wysyła jednak von Paulus meldunek o tragicznej sytuacji,
w jakiej znajduje się jego armia. "Wódz" natychmiast odpowiada: "Naród niemiecki dopiero
teraz pojmuje cały
102
ciężar tej walki, jaką na swe barki wzięła szósta armia i jakie ponieść musiała w niej ofiary".
Tego samego dnia pułkownik Wilhelm Adam notuje: "Tuż za murami trwała bezlitosna
walka. Każda godzina zbierała nowe ofiary. Nikt ich nie liczył. Już od wielu dni nie
otrzymywałem konkretnych meldunków o stratach. Miały one jedynie ogólne brzmienie: 76
dywizja piechoty w dniu 27 stycznia poniosła bardzo ciężkie straty-,. 44 dywizja piechoty
doszczętnie rozbita, 371, 305, 367 dywizja piechoty starta w proch, 3 (zmotoryzowana)
dywizja piechoty rozporządza jedynie słabymi grupami bojowymi, z 29 (zmotoryzowaną)
dywizją piechoty kontakt zerwany. Ilu żołnierzy żyło jeszcze? Jaką liczbą walczących jeszcze
rozporządzaliśmy? Ilu było rannych i chorych w kotle? Lekarze, z którymi spotykałem się w
ciągu ostatnich dni, mówili o liczbie czterdziestu do pięćdziesięciu tysięcy".
Ostatniego dnia stycznia kapituluje środkowy kocioł, pozostałe dwa bronią się jeszcze, ale
wiara w skuteczność tej obrony już dawno opuściła serca żołnierzy Paulusa. Marszałek Milch
posyła jeszcze tego samego dnia 120 samolotów nad Stalingrad. Do celu dociera 88, reszta
pada łupem Aawoczkinów, Jaków i dział artylerii przeciwlotniczej lub zawraca. Junkersy i
Heinkle zrzucają ze spadochronami prawie 100 ton ładunku - głównie amunicji i żywności,
ale tego dnia nad Wołgą wieje północno-zachodni wiatr, i zdecydowana większość
zasobników ląduje na radzieckich pozycjach, a nawet na stepie na
103
wschodnim brzegu rzeki. Do Makiejewki, Rowienki i Szacht powraca już tylko 76 samolotów
transportowych; reszta płonie bądz ląduje na trasie. Generał Wolfram Freiherr von
Richthofen specjalnym rozkazem fhrera zostaje tego dnia awansowany do stopnia
marszałka, a dowódca 6 armii otrzymuje nominację na feldmarszałka.
"Ma to być zapewne zachętą do samobójstwa - mówi von Paukis do swego adiutanta - ale tej
przysługi mu nie wyświadczę".
Meldunek o awansie składa świeżo upieczonemu marszałkowi polnemu jego szef sztabu
generał Schmidt. "Jednocześnie muszę zameldować - dodaje - że za drzwiami są Rosjanie".
Kiedy pułkownik Adam wraz ze Swym dowódcą i oficerami sztabowymi wychodzą z
podziemi, ślepną na moment - rozjaśniony słońcem śnieg skrzy się jaskrawo - a kiedy ich
wzrok przyzwyczaja się, w pierwszym momencie wydaje im się, że śnią:
"Radzieccy i niemieccy żołnierze, którzy jeszcze przed kilkoma godzinami strzelali do siebie,
stali teraz spokojnie razem na dziedzińcu z bronią w ręku lub przewieszoną przez ramię.
Jakaż jednak między nimi wstrząsająca różnica! Niemieccy żołnierze obdarci, w cienkich
płaszczach okrywających wytarte mundury, wychudli, śmiertelnie wyczerpani, zarośnięci, o
zapadłych policzkach. %7łołnierze radzieccy dobrze odżywieni, tryskający energią, we
wspaniałej odzieży zimowej". Mimo kapitulacji naczelnego dowódcy 6 armii -
104
pierwszego marszałka, który poddał się radzieckim wojskom - walki trwają jeszcze do 2
lutego 1943 roku, kiedy to jako ostatni składają broń niemieccy piechurzy, zajmujący pozycje
w północnej części miasta. Zrzucone w tym dniu zasobniki przejmują już żołnierze 62 armii.
O 24 godziny wcześniej, punktualnie o godzinie 19.00, przed dawną siedzibą zarządu
kołchozu we wsi Zawarykino zatrzymuje się pomalowana na biały, ochronny kolor "emka".
Wysiada z niej wysoki, szczupły starszy człowiek z dystynkcjami marszałka polnego Rzeszy.
W obecności Rokossowskiego, przedstawiciela Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa
generała Woronowa, dowódców i szefów sztabów armii naziemnych i powietrznych,
rozpoczyna się przesłuchanie feldmarszałka von Paulusa. Wspomina te chwile dowódca 16
armii powietrznej generał Sergiusz Rudenko:
"Paulusa spytano przede wszystkim, jak-on - doskonały przecież specjalista wojskowy,
zajmujący wysokie stanowisko w pionie operacyjnym Sztabu Generalnego - mógł prowadzić
natarcie przy tak słabych skrzydłach i, w gruncie rzeczy, pchać się w worek? To przecież nic
innego jak awantura!
Paulus odpowiedział, że stało się tak wskutek niedoceniania naszych sił, zdolności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]