[ Pobierz całość w formacie PDF ]

aby przypadkiem Pomorzanie siÄ™ o tym nie dowiedzieli i na nie przy-
gotowanych nie napadli - wszyscy jednomyślnie zapragnęli uderzyć
na miasto, opływające w dostatki i umocnione strażami. Wtedy pe-
wien komes przystąpił do Bolesława, ale dawszy radę, którą lepiej
przemilczeć, wyśmiany odstąpił. Bolesław atoli w krótkich słowach
zachęcił swoich, co dla wszystkich stało się niemałą pobudką do mę-
stwa.  Rycerze - rzekł - gdybym nie doświadczył waszej zacności i
odwagi, w żaden sposób nie pozostawiłbym z tyłu tylu moich [wojsk],
ani też z taką garstką nie zapuszczałbym się aż na brzegi morskie.
Teraz zaś od naszych żadnej nie spodziewamy się pomocy; z tyłu
nieprzyjaciel, uciekać daleko - gdybyśmy o ucieczce myśleli. W Bogu
69
już tylko i w orężu ufność bezpiecznie pokładajmy!"
Po tych słowach można by powiedzieć, że raczej lecieli ku miastu,
niż biegli; ale niektórzy myśleli tylko o braniu łupu, a inni o wzięciu
miasta. I gdyby tak wszyscy jak niektórzy jednomyślnie natarli, to bez
wątpienia posiedliby owego dnia sławny i znamienity gród Pomorzan.
Lecz obfitość bogactw i łupów na podgrodziu zaślepiła waleczność
rycerzy i w ten sposób los ocalił swoje miasto z rąk Polaków. Nielicz-
ni tylko zacni rycerze, sławę przenosząc nad bogactwa, wyrzuciwszy
włócznie, z dobytymi mieczami przebiegli most i wpadli do bramy
miejskiej, lecz ściśnieni przez tłum mieszkańców, w końcu jednak
zmuszeni zostali do odwrotu. Sam nawet książę Pomorzan był w mie-
ście podczas tego natarcia, a bojąc się, że to całe wojsko nadciąga,
uciekł inną bramą. A niestrudzony Bolesław nie stał w jednym miej-
scu, lecz spełniał zarówno obowiązki walecznego rycerza, jak dobrego
wodza: spieszył mianowicie z pomocą swoim, gdy siły ich słabły, i
przewidywał, co może przynieść korzyść, a co szkodę. Tymczasem
inni szturmowali drugÄ… bramÄ™, a jeszcze inni trzeciÄ…, inni wiÄ…zali
jeńców, inni zbierali z morza gromadzone bogactwa, inni wreszcie
wyprowadzali [pojmanych] chłopców i dziewczęta. Tak więc Bole-
sław ledwie pod wieczór, i to z użyciem grózb, zdołał odwołać z walki
rycerzy swych, choć utrudzonych całodziennym szturmowaniem.
Odwoławszy tedy rycerstwo i złupiwszy podgrodzie, Bolesław odstą-
pił stamtąd za radą starego Michała poza mury, spaliwszy przedtem
wszelkie zabudowania.
Wstrząśnięty tym wypadkiem, cały naród barbarzyńców niezmier-
nie się przeraził, a rozgłos Bolesława rozszedł się między nimi szero-
ko i daleko. Stąd też ułożono pamiętną piosenkę, która nader właści-
wie wysławia ową dzielność i odwagę w te słowa:
Naszym przodkom wystarczały ryby słone i cuchnące,
My po świeże przychodzimy, w oceanie pluskające!
Ojcom naszym wystarczało, jeśli grodów dobywali,
A nas burza nie odstrasza ni szum grozny morskiej fali.
Nasi ojce na jelenie urzÄ…dzali polowanie,
A my skarby i potwory Å‚owim, skryte w oceanie!
70
[29]
Gdy tak wielkimi trudami i drogą zmęczone rycerstwo pokrzepiło
się już nieco udzielonym wypoczynkiem, znowuż Bolesław zwołał
swe oddziały i na nowo wyzwał Pomorzan do walki. Powód zaś do tej
wyprawy dał Swiętobor, jego krewniak, którego ród nigdy panom
polskim nie dochował wierności. Ten to bowiem Swiętobor był wię-
ziony na Pomorzu i przez pewnych zdrajców z państwa swego wyzu-
ty. Niezmordowany zaś Bolesław, pragnąc uwolnić swego krewnego,
zamierzył wszystkimi swymi siłami najechać ziemię Pomorzan. Lecz
Pomorzanie, obawiając się zuchwałości Bolesława, chytry powzięli
plan: oddali mu bowiem krewniaka i tym sposobem uniknęli jego
gniewu i najazdu, którego nie byliby w stanie odeprzeć. Wracając
stamtąd Bolesław ustalił z królem Węgrów Kolomanem, wykształco-
nym w książkowej wiedzy ponad wszystkich królów tego czasu, dzień
i miejsce zjazdu, na który jednak król Węgier zawahał się przybyć
obawiając się zasadzki. Bawił bowiem wtedy u księcia Bolesława
książę węgierski Almus, wygnany z Węgier, a zaopatrywany przezeń
z obowiązku gościnności. Pózniej jednak wymieniwszy między sobą
dalsze poselstwa, zjechali siÄ™ razem i utwierdziwszy wieczyste brater-
stwo i przyjazń rozjechali się [z powrotem].
[30]
Tymczasem Skarbimir polski komes pałacowy, wkroczył ze swy-
mi towarzyszami broni na Pomorze, gdzie niemałą pozyskał dla Pola-
ków sławę, wrogom swym wyrządzając szkody i zniewagę. Wolał on
pozyskać sławę zdobywcy grodów i miast niż łupieżcy wielu nawet
wsi i stad. Przeto zuchwałym zamachem zdobył pewien gród, skąd
wywiódł nielicznych jeńców i zagarnął łupy, a gród cały spalił do
szczętu.
71
[31]
Innym razem podobnie zdobył inny gród, zwany Bytom, skąd nie
mniej wyniósł sławy i pożytku, jak z tamtego. Albowiem wyprowa-
dził stamtąd obfitą zdobycz i jeńców, a miejsce samo zamienił w pu-
styniÄ™. Lecz nie dlatego opowiadamy to o Skarbimirze, by go w
czymkolwiek porównywać z jego władcą, tylko by się trzymać praw-
dy historycznej.
[32]
Zatem wojowniczy Bolesław, skoro [tylko] powrócił ze zjazdu z
Węgrami, ułożył inny zjazd z bratem swym Zbigniewem, gdzie obaj
bracia nawzajem zaprzysięgli sobie, że żaden z nich bez drugiego nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl