[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prezydentem. I tak dalej, i tak dalej. To bardzo zainteresuje ludzi. Takie historie sÄ… ponadczasowe i
zupełnie nieszkodliwe - zakończył.
Stacey pomyślała, że Marshall na chyba rację. Skoro cała sprawa dotyczy nie tylko jej, to będzie tam
raczej bezpiecznie.
- Czy udało ci się już kogoś namówić? - zapytała. Marshall przytaknął.
- Zgodziła się już Laura Chambers, a także córki pięciu innych kandydatów.
- Nie wierzę ci, Marshall - przerwała mu Stacey. - Myślę, że jestem pierwszą osobą, z którą udało ci się
skontaktować. Jeśli się zgodzę, użyjesz mego nazwiska, żeby namówić inne.
- Jesteś bystra, Stacey - powiedział Marshall z podziwem. - I masz oczywiście absolutną rację. Zrobisz
to dla mnie?
- Lepiej porozmawiaj z Justinem, Stacey - ostrzegł Sterne. - Wiesz, że to mu się nie spodoba.
- Ten człowiek nie jest moją niańką, Sterne - odpowiedziała Stacey. To nie był najlepszy moment na
mówienie o władzy, jaką miał nad ich życiem Justin Marks. Stacey pomyślała o swojej poprzedniej pracy
i o tej nowej, przy biurku Justina. - Mogę robić to, na co mam ochotę, bez porozumiewania się za każdym
razem z Justinem. A jeśli on tego nie pochwala, tym gorzej dla niego!
- Brawo, Stacey! - przyklasnął Cord Marshall. - Podobają mi się samodzielne kobiety. Obiecuję, że
program będzie zrobiony ze smakiem i godnością.
- Trudno w to uwierzyć, biorąc pod uwagę wcześniejsze programy, panie Marshall. A poza tym, nie
wyraziłam jeszcze zgody - odparła Stacey.
- Mów mi Cord - ponownie poprosił Marshall. - Stacey, może byśmy zostawili te ociekające tłuszczem
cheeseburgery i pojechali zjeść coś porządniejszego? Pozwolisz zabrać się do Harveya na jakieś owoce
morza ?
40
- Ociekające tłuszczem? To nieprawda, Marshall! - zaprotestował Sterne.
Dlaczego nie? - pomyślała Stacey lekkomyślnie. Lubiła jedzenie u Harveya, a minęło już dość dużo
czasu, odkąd była tam po raz ostatni. No i wizja przerażenia Marksa na wieść o kolacji
z Cordem Marshallem czyniła tę propozycję jeszcze atrakcyjniejszą.
- No dobrze - odpowiedziała w końcu. - Musisz jednak obiecać, że wszystko, o czym będziemy mówić,
pozostanie między nami... Cord - powiedziała, uśmiechając się zalotnie do niego.
Stacey wróciła do domu tuż przed dziesiątą. Wieczór spędzony z Cordem Marshallem okazał się
zaskakująco miły. Jedzenie było doskonałe. Marshall nie próbował sprzeciwiać się Stacey, badać ją i nie
zadawał podchwytliwych pytań. Justin nigdy by w to nie uwierzył, obydwoje rozmawiali przez cały
wieczór wyłącznie o zawodowym i szkolnym futbolu. Cord był zagorzałym kibicem, a i Stacey, która
wychowała się u boku równie fanatycznego pod tym względem Lucasa, posiadała dość rozległą wiedzę
na ten temat. Jeśli nawet Marshall nagrywał ich rozmowę, to nie pojawiło się w niej nic, co mogłoby
zaszkodzić senatorowi Liptonowi.
Stacey wzięła prysznic i założyła długi płaszcz kąpielowy z kremowego weluru. Czuła się wyczerpana,
ale jednocześnie zbyt podniecona minionym dniem, aby zasnąć. Szkoda, że Brynn nie było w domu.
Stacey chciała z kimś porozmawiać. Musiała z kimś porozmawiać. Chodząc niespokojnie po pokoju,
wzburzyła lekko ręką swoje gęste brązowe włosy. W jej głowie ciągle pojawiały się niezliczone obrazy
dzisiejszych wydarzeń. Test ciążowy, wystąpienie ojca, Justin niosący ją do biura, jego bardzo czarne
oczy wpatrujące się w nią, zawsze się w nią wpatrujące. Czy ich dziecko będzie miało tak samo
przenikliwe, czarne oczy?
Nagły dzwonek wyrwał ją z tych chaotycznych rozmyślań. Podeszła na palcach do drzwi i ostrożnie
spojrzała przez wizjer, zupełnie automatycznie stosując środki ostrożności. Za drzwiami stał Justin
Marks. Stacey zamarła, bojąc się ruszyć czy nawet głębiej odetchnąć.
- Wiem, że tam jesteś, Stacey - powiedział cicho. - Ukrywasz się za drzwiami, mając nadzieję, że
odejdę. - Zadzwonił jeszcze raz. - Ale ja nie odejdę, Stacey.
Otworzyła drzwi.
- Nie ukrywam się! - zawołała. - Nigdy się nie ukrywałam!
- Doprawdy? - zapytał rozbawiony. - Dzielna mała Stacey.
Stacey poczuła się rzeczywiście bardzo mała, ponieważ stała boso obok wyższego o prawie trzydzieści
centymetrów Justina. Bardzo ją to uraziło.
- Wcale nie jestem mała - zawołała.
Justin wszedł do środka. Miał na sobie (jakże by inaczej?) ciemnoszary garnitur, białą koszulę i
granatowy krawat Jego buty były jak zawsze starannie wypastowane i lśniące. Stacey skrzyżowała ręce
na piersi, przyjmujÄ…c klasycznÄ… pozycjÄ™ obronnÄ….
- Co tutaj robisz, Justinie? - zapytała srogo.
41
- Przyjechałem, żeby upewnić się, że wszystko jest w porządku. - Spojrzał na nią świdrującym
wzrokiem. - Kiedy zadzwoniłem do Sterne a, żeby dowiedzieć się, czy bezpiecznie dojechałaś do jego
restauracji, odniosłem wrażenie, że twój brat cierpi na ciężką amnezję. Nie mógł sobie przypomnieć, czy
w ogóle widział cię dziś wieczorem.
Stacey domyśliła się, że Sterne nie chce być tym, kto pierwszy powie Justinowi o jej kolacji z Cordem
Marshallem. Spence zawsze twierdził, że Sterne jest tchórzliwy jak zając. Chyba miał rację.
- No cóż, byłam u Sterne a - powiedziała.
- Tak, wiem. W końcu, z moją małą pomocą, Sterne przypomniał to sobie - odparł Justin. - Powiedział,
że wyszłaś na kolację z jakimś mężczyzną, którego spotkałaś. - Marks starannie kontrolował głos, a jego
twarz była chłodna i nieprzenikniona. W oczach jednak palił się ogień i pod jego wpływem Stacey
straciła nieco swojej zadziorności. Zmusiła się, żeby stawić czoła Justinowi.
- Rzeczywiście, byłam u Harveya z Cordem Marshallem. Zjedliśmy wspaniałą kolację.
Twarz Justina przestała być taka niewzruszona.
- Z Marshallem? - zapytał. - Z tą hieną? Z tym śmieciarzem? Byłaś na kolacji z nim?
To było niesamowite, widzieć jak Justin Marks traci powściągliwość i zimną krew. Brnęła dalej.
- Spędziliśmy z Cordem cudowny wieczór - powiedziała. - Poprosił mnie, żebym wystąpiła w jego
sobotnim programie, a ja przyjęłam zaproszenie.
- %7łartujesz, Stacey, prawda? - zapytał. Z wyrazu jego twarzy Stacey wywnioskowała, że Justinowi
daleko do śmiechu.
- Nie, nie żartuję - odpowiedziała. Cofnęła się nieco, gdyż stał zbyt blisko niej, zdecydowanie za blisko.
- Nie musisz o nic się martwić, Justinie. To będzie program w dobrym stylu. Oprócz mnie wezmą w nim
udział córki sześciu innych kandydatów. Porozmawiamy o naszym życiu z...
- To pułapka. - Justin przerwał jej z wściekłością. - Do cholery, Stacey. Człowiek, który chodzi po
śmietnikach, nie może mieć dobrego stylu i ty dobrze o tym wiesz! Marshall przeszukuje odpadki, które
wyrzucają ludzie, po to, żeby się o nich czegokolwiek dowiedzieć. - Justin wygiął palce i Stacey
pomyślała, że ma chyba ochotę ją udusić. Zrobił krok w jej stronę i zanim zdążyła cofnąć się, złapał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]