[ Pobierz całość w formacie PDF ]
choć bywało, że z powodu wystaw i krytyków chodziłam rozdrażniona, niespokojna, Ty zawsze
znajdowałeś dla mnie dobre słowa, zachętę. Akceptowałeś to, że potrzebuję własnej pracowni,
własnej przestrzeni, i widziałeś coś więcej niż tylko poplamione farbą ubranie, włosy, a czasem i
meble. Wiem, że to nie było łatwe. Jedynie prawdziwy mężczyzna, wielki człowiek potrafiłby z tym
wytrzymać. A Ty wytrzymałeś. Przez czterdzieści pięć lat. Cudownych lat.
JesteÅ› nie tylko moim kochankiem, ale i najlepszym przyjacielem, i sama nie wiem, co
więcej dla mnie znaczy. Cenię i jedno, i drugie, podobnie jak całe nasze wspólne życie. Masz w
sobie, Noahu, coś wyjątkowego, coś pięknego i potężnego. Dobroć - oto co widzę, kiedy na
Ciebie patrzę; oto co wszyscy widzą. Dobroć. Nie znam nikogo bardziej wyrozumiałego, pełnego
spokoju. Bóg jest z Tobą, musi być, bo dla mnie stanowisz uosobienie anioła.
Wiem, że uważałeś to za bezsensowny pomysł, kiedy Cię poprosiłam, byśmy przed
opuszczeniem domu spisali naszą historię, ale miałam po temu powody i dziękuję Ci za cierpliwość.
I choć pytałeś, czemu to robię, nigdy Ci nie wyjaśniłam. Sądzę, że nadeszła pora, byś się
dowiedział.
Mamy za sobą życie, jakiego większość par nawet nie zakosztowała, a jednak kiedy na
Ciebie patrzę, ogarnia mnie lęk na myśl, że to wkrótce się skończy. Oboje znamy diagnozę i
wiemy, co ona oznacza. Widzę Twe łzy i martwię się bardziej o Ciebie niż o siebie, gdyż boję się
cierpienia, które Cię dotknie. Brak mi słów, by wyrazić, jak Ci współczuję. Tego się nie da opisać.
Ale kocham Cię tak głęboko, tak niewyrażalnie, że znajdę sposób, by do Ciebie wrócić
mimo choroby. Obiecuję Ci to. I właśnie tu pojawia się wytłumaczenie, dlaczego Cię prosiłam o
spisanie tej historii. Kiedy będę zagubiona i samotna, czytaj mi ją - tak jak opowiedziałeś ją
dzieciom - wiedz, że jakoś zrozumiem, że ona dotyczy nas. I może, ale tylko może, znajdziemy
sposób, żeby ponownie być razem.
Proszę, nie gniewaj się na mnie w te dni, gdy nie będę Cię poznawać, a oboje wiemy, że one
nadejdą. Pamiętaj, że Cię kocham i zawsze będę kochać, niezależnie od tego, co się wydarzy.
Wiodłam najcudowniejsze życie z możliwych. %7łycie z Tobą.
A jeśli zatrzymasz ten list i ponownie będziesz go czytał, uwierz w to, co piszę. Noahu,
gdziekolwiek teraz jesteś i kimkolwiek teraz jesteś, kocham Cię. Kocham Cię, kreśląc te słowa,
kocham Cię, kiedy je czytasz. I tak bardzo przepraszam, jeśli nie potrafię Ci tego powiedzieć.
Kocham Cię z całego serca, mój mężu. Jesteś i zawsze byłeś moim wyśnionym i wybranym.
Allie
Skończywszy czytać, odkładam list. Wstaję od biurka, szukam kapci. Stoją przy łóżku
i muszę usiąść, by je włożyć. Podnoszę się, przechodzę do drzwi, uchylam je. Wyglądam na
korytarz, widzę tylko Janice przy biurku. A przynajmniej tak mi się wydaje, że to ona. %7łeby
się dostać do pokoju Allie, będę musiał minąć jej biurko, a o tej porze nie wolno mi
wychodzić, Janice zaś nie należy do osób, które patrzą przez palce na łamanie regulaminu. Jej
mąż jest prawnikiem.
Czekam, licząc, że sobie pójdzie, ale ona się nie rusza. Ogarnia mnie
zniecierpliwienie. W końcu jednak wychodzę z pokoju. Wolny-przenieść ciężar ciała na
prawo-wolny. Pokonanie krótkiego dystansu zajmuje mi całe wieki, a mimo to, rzecz
niepojęta, Janice mnie nie zauważa. Jestem jak pantera cicho skradająca się przez dżunglę,
niewidzialny niczym pisklę gołębia.
W końcu mnie dostrzega, czemu wcale się nie dziwię. Staję przed pielęgniarką.
- Noah - mówi - co ty tu robisz?
- Spaceruję - wyjaśniam. - Nie mogę zasnąć.
- Wiesz, że nie wolno ci tego robić.
- Wiem.
Nie ruszam siÄ™ o krok. ZawziÄ…Å‚em siÄ™.
- Tak naprawdÄ™ to wcale nie spacerujesz, prawda? Idziesz do Allie.
- Tak.
- Noah, wiesz, co się stało, kiedy ostatnio zajrzałeś do niej w nocy.
- Pamiętam.
- W takim razie wiesz, że nie powinieneś tego robić.
Nie odpowiadam wprost, tylko mówię:
- Tęsknię za nią.
- Rozumiem, że tęsknisz, ale nie mogę ci pozwolić do niej iść.
- To nasza rocznica ślubu - nalegam.
Nie kłamię. Rok przed złotymi godami. Dziś mija czterdzieści dziewięć lat naszego
małżeństwa.
- Rozumiem.
- Więc mogę pójść?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]