[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszelką konieczność sprzeciwu odczuwa już jako nieznośną nieprzyjemność (to znaczy jako coś
szkodliwego, jako coś odradzanego przez instynt samozachowawczy), a błogość (przyjemność) widzi
jedynie w takim stanie, w którym człowiek nie musi już nikomu się sprzeciwiać, ani złu świata, ani złu
człowieka miłość jako jedyna, jako ostateczna możliwość życia...
Są to dwie realności fizjologiczne, na których, z których wyrosła doktryna odkupienia. Nazywam ją
wzniosłym rozwinięciem hedonizmu, opartym na zupełnie chorych fundamentach. Najbardziej z nią
spokrewniony, choć wsparty przez grecką witalność i siłę nerwową,
pozostaje epikureizm, pogańska doktryna odkupienia. Epikur to typowy dekadent: jestem pierwszym,
kto rozpoznał go jako takiego.
Strach przed bólem, nawet przed nieskończenie małym bólem
15
nie może się skończyć inaczej jak religią miłości...
31.
Z góry udzieliłem odpowiedzi na swój problem. Zakłada ona, że typ Odkupiciela zachował się dla nas
tylko w mocno zniekształconej postaci. Zniekształcenie to zawiera w sobie sporą dozę
prawdopodobieństwa: z wielu powodów typ taki nie mógł pozostać czysty, całkowity, wolny od
wszelkich dodatków. Musiały na nim odcisnąć swój ślad zarówno milieu, w którym poruszała się ta
obca postać, jak i, w jeszcze większym stopniu, dzieje, los pierwotnej gminy chrześcijańskiej:
oddziałując wstecz, wzbogaciły one typ Odkupiciela o rysy, które stają się zrozumiałe dopiero poprzez
pryzmat wojny i celów propagandowych. Ów osobliwy i chory Å›wiat, w który wprowadzajÄ… nas
Ewangelie świat niczym z jakiejś rosyjskiej powieści, w której wyrzutek społeczeństwa, cierpienie
nerwowe i dziecięcy" idiotyzm urządziły sobie, zda się, schadzkę z pewnością musiał, w tych
okolicznościach, sprymitywizować typ: zwłaszcza pierwsi uczniowie najpierw przełożyli sobie byt,
który opływa w symbole i niepojęte słowa, na własną surowiznę, aby w ogóle coś z niego zrozumieć
dla nich typ był obecny dopiero po wtłoczeniu w bardziej znane formy... Prorok, mesjasz, przyszły
sędzia, nauczyciel moralności, cudotwórca, Jan Chrzciciel tyle sposobności, by nie rozpoznać tego
typu... Nie lekceważmy również roli proprium wszelkiej wielkiej, mianowicie sekciarskiej, czci: z
czczonej istoty wymazuje ona pierwotne, nierzadko boleśnie obce rysy i idiosyn-krazje nawet ich
nie widzi. Można żałować, że w pobliżu tego najbardziej interesującego dekadenta nie żył jakiś
Dostojewski, to znaczy ktoś, kto właśnie umiałby odczuć przejmujący urok takiej mieszaniny
wzniosłości, chorowitości i dziecięcości. Ostatni apekt: typ mógłby się rzeczywiście, jako typ
dekadencki, cechować specyficzną wielością i sprzecznością: możliwości takiej nie można całkowicie
wykluczać. Niemniej jednak wszystko od niej odwodzi: właśnie w tym przypadku przekaz musiałby być
osobliwie wierny i obiektywny: mamy powody, by zakładać coś przeciwnego. Tymczasem pomiędzy
kaznodzieją, który naucza na górze, nad jeziorem i na łąkach, którego postać, niby postać jakiegoś
Buddy na dalekim od indyjskiego gruncie, roztacza szczególny wdzięk, a owym fanatykiem ataku,
śmiertelnym wrogiem teologów i kapłanów, którego złośliwość Renana uświetniła jako le grand
maitre en ironie, rysuje się rażąca sprzeczność. Osobiście nie mam wątpliwości, że sporo żółci (a
nawet esprii) przelało się na typ Mistrza dopiero ze wzburzonego stanu chrześcijańskiej propagandy:
dobrze wszak wiadomo, że wszyscy sekciarze bez jakichkolwiek skrupułów sporządzają sobie ze swego
mistrza własną apologię. Gdy pierwsza gmina potrzebowała sądzącego, kłótliwego, gniewnego,
złośliwie pokrętnego teologa, przeciwko teologom, stworzyła sobie swego Boga, odpowiednio do swych
potrzeb: tak jak i bez wahania włożyła mu w usta owe zupełnie nieewangeliczne pojęcia, które były jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]